16-latek ma pewne stypendium uniwersytetu w Singapurze. O Michale Wolnym zrobiło się głośno w wakacje. 16-latek z Warszawy „rozwalił system”, w ciągu dwóch tygodni zajmując czołowe miejsca w międzynarodowych olimpiadach naukowych, gdzie startują najlepsi z najlepszych na świecie. Dokonał tego w najbardziej prestiżowych dziedzinach: matematyce i informatyce. – Wszystko zależy od niego. Te sukcesy to dopiero początek zawodowej drogi życiowej, ale jakże wspaniały – mówi profesor Krzysztof Diks, legenda polskiej informatyki. Uczeń XIV Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Warszawie na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od swoich rówieśników. Potrafi spędzić przed komputerem w ciągu dnia nawet 10 godzin. Tyle że większości czasu nie poświęca grom komputerowym.– Czasami pogram sobie w jakieś gry, ale teraz częściej już odpalam komputer do programowania – przyznaje zdolny nastolatek.Przedsmak wielkich naukowych emocjiNie raz zdarza się, że dziecko „odziedzicza” talent po którymś z rodziców. W przypadku Michała nie ma wątpliwości, że swe zdolności ma on po obojgu. Małgorzata i Piotr Wolny kończyli matematykę i informatykę na Uniwersytecie Wrocławskim i zawodowo są związani z branżą IT. Mama Michała podkreśla jednak, że nigdy nie było „ciśnienia”, aby syn szedł w ich ślady. Najbardziej liczy się to, aby zajmował się dziedzinami, które go fascynują i sprawiają mu przyjemność. Być może z tego względu też, nie od razu widać było, że Michał ma zadatki na geniusza. Jego zdolności objawiały się stopniowo.Na międzynarodowych olimpiadach naukowych medale przyznawane są według konkretnego klucza i jest ich więcej niż trzy – jak zwyczajowo bywa w sporcie. Laureatami rywalizacji zostaje połowa uczestników. Czołówka otrzymuje złote medale, dwa razy większa grupa – srebrne, a trzy razy liczniejsze grono – brązowe. Michał Wolny w olimpiadzie matematycznej rozgrywanej w Australii zdobył srebro, a w rywalizacji informatycznej w Boliwii – złoto. 16-latek miał przedsmak wielkich naukowych emocji już przed wyjazdem na antypody, bo na finiszu krajowych kwalifikacji z matematyki musiał uczestniczyć w „dogrywce”. Dwóch innych uczniów uzyskało tyle samo punktów co on i cała trójka stoczyła dodatkowy „bój” o jedno wolne miejsce.– Nasze olimpiady ogólnopolskie są na bardzo wysokim poziomie. Nawet te osoby, które nie łapią się do ścisłej czołówki, z pewnością byłyby w stanie zająć bardzo wysokie miejsca na arenie międzynarodowej. W tym roku pojechała szóstka na olimpiadę matematyczną i wszyscy zdobyli złote i srebrne medale. Nawet brązowego medalu nie było. Inni Polacy też daliby radę, gdyby dostali szansę. Podobnie jest z informatyką – mówi portalowi TVP.Info Małgorzata Wolny, mama Michała.Przed występem w Australii Michał był na obozie przygotowawczym w polskich górach. Wrócił do domu i po trzech dniach wyjechał do… Chin. Chińczycy – z własnej inicjatywy – zorganizowali zgrupowanie przed olimpiadą matematyczną. Zaprosili do siebie najzdolniejszą młodzież z ponad 30 krajów. Polscy uczniowie pracowali w grupie z Chińczykami i Irańczykami.Zobacz także: Wielki finał konkursu „Zwolnieni z teorii”. Wyróżnienie uczestników projektuPrawdziwej informatyki nie ma bez matematykiNa 66. Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej w Sunshine Coast w Australii (10.07-20.07) polscy uczniowie zdobyli trzy złote i trzy srebrne medale, co dało im czwarte miejsce w klasyfikacji drużynowej na świecie, najlepszy wynik od ponad 50 lat. Złote medale wywalczyli Stanisław Lada (XIV LO Staszica w Warszawie), Magdalena Pudełko (V LO Witkowskiego w Krakowie) i Jakub Świcarz (XIV LO Staszica w Warszawie), a srebrne Mateusz Wawrzyniak (Akademickie LO we Wrocławiu), Michał Wolny i Antoni Mazur (V LO Witkowskiego w Krakowie). W wydarzeniu wzięło udział 630 uczniów szkół ponadpodstawowych ze 110 państw.Na 37. Międzynarodowej Olimpiadzie Informatycznej w boliwijskim Sucre (27.07-3.08) Michał Wolny wywalczył złoty medal, srebrne krążki zdobyli Franciszek Szymula (V LO im. Augusta Witkowskiego w Krakowie) i Jerzy Olkowski (XIV LO im. Stanisława Staszica w Warszawie), a z brązowym medalem wrócił do Polski – Artur Smoleński (Szkoła Podstawowa nr 221 z Oddziałami Integracyjnymi im. Barbary Bronisławy Czarnowskiej w Warszawie). W łącznej liczbie zdobytych medali na międzynarodowych olimpiadach informatycznych Polska zajmuje drugie miejsce w świecie (135 medali). W Boliwii wystartowało 330 uczniów reprezentujących 84 kraje.– Prawdziwej informatyki nie ma bez matematyki, co potwierdza rozwój sztucznej inteligencji. Sukcesy w olimpiadach to nie tylko talent, ale przede wszystkim pasja i chęć uczenia się i pokonywania intelektualnych barier, a przy tym ciężka praca – mówi portalowi TVP.Info profesor Krzysztof Diks, członek Komitetu Informatyki PAN oraz Rady do spraw Informatyzacji Edukacji.Zobacz także: Po raz 11. walczyli o indeksy. Olimpiada Wiedzy o MediachMichał Wolny nie jest geniuszem „od urodzenia”. Do podstawówki chodził na warszawskich Kabatach. Wówczas była to jedyna szkoła na tym poziomie nauczania w dynamicznie rozwijającym się, południowym rejonie Warszawy.Taki uczeń trafia się raz na kilka latPierwsze sugestie, że Michał może dysponować ponadprzeciętnymi zdolnościami naukowymi, pojawiły się, kiedy był w trzeciej klasie. Zbiegło się to z konkursem szkolnym – Kangurkiem – którego Michał został laureatem. – Wychowawczyni jego klasy powiedziała, że dobrze byłoby pójść z synem do psychologa, żeby sprawdzić jego predyspozycje, bo jak się okaże, że jest dzieckiem zdolnym, to dostanie wsparcie ze szkoły – opowiada Małgorzata Wolny.Rzeczywiście zdolny 10-latek dostał wsparcie. W czwartej klasie miał dodatkową godzinę matematyki. Pomagał mu nauczyciel, który miał chęć i energię do otwierania przed nim nowych horyzontów. Niestety trwało tylko pół roku, bo pedagog odszedł ze szkoły. Po tej zmianie lekcje nie były już tak pasjonujące, ale zamiłowanie do nauk ścisłych zostało w Michale zaszczepione.Zdolny uczeń chętnie startował w konkursach szkolnych – zwykle wygrywając, bądź zajmując miejsca w czołówce. Pod koniec szóstej klasy, mając w dalszej perspektywie starty w olimpiadzie na poziomie ogólnopolskim, mama Michała, aby ocenić możliwości syna, umówiła go na konsultacje z doświadczonym podagogiem-korepetytorem. Po tych spotkaniach okazało się, że możliwości szóstoklasisty są olbrzymie! W następnej klasie ojciec Michała zachęcił go do podjęcia prób kodowania i startów w konkursach informatycznych. Na obu polach radził sobie świetnie.Trafił też pod skrzydła znanego w kraju krakowskiego pedagoga Jacka Dymela. Jest on wychowawcą kilkudziesięciu medalistów międzynarodowych olimpiad i zawodów matematycznych. Regularne konsultacje online szybko zaczęły przynosić efekty. Zobacz także: Wyjątkowy wynalazek polskich naukowców bada mózgi astronautówMichał Wolny na dworze królowej naukW 2022 roku – jako siódmoklasista – w ogólnopolskiej olimpiadzie matematycznej juniorów Michał Wolny był laureatem pierwszego stopnia, a w olimpiadzie informatycznej laureatem trzeciego stopnia. Nagrodą za ten pierwszy sukces był obóz matematyczny.– Miał jechać na tydzień. Napisałam do organizatora z pytaniem, jaki jest plan dnia takiego obozu, bo nie wiedziałam, jak Michała spakować na wyjazd. Dostałam odpowiedź, że to jest obóz z królową nauk i dzieci będą głównie z nią spędzać czas. Michał pojechał na ten obóz i przepadł jak kamień w wodę. Nie było z nim prawie kontaktu. Dla niego to był pierwszy moment, kiedy miał do czynienia z rówieśnikami, którzy mają tę samą matematyczną pasję – wspomina Małgorzata Wolny.– W Australii czy Boliwii nie czułem obaw przed rywalizacją. Bardziej były to fajne, wielkie emocje – zdradza portalowi TVP.Info Michał.Równie duże emocje przeżywali w tym czasie w Warszawie jego rodzice. Zgodnie przyznają, że matematyka jest łatwiejsza do kibicowania niż informatyka. Decydującą rywalizację w tej ostatniej dziedzinie można bowiem śledzić na żywo, co sprawia, że napięcie nerwowe sięga zenitu. Podczas trwania olimpiady kontaktują się z synem codziennie. – Zawsze trzy pytania są kluczowe: „jak ci poszło?”, „ile zadań zrobiłeś?” i „czy jesteś z siebie zadowolony?”. Reszta jest nieważna. My czekamy tylko na te dwa zdania jego opinii. Potem czekamy już ostateczne wyniki. Michał zawsze miał bardzo dobry osąd tego, co zrobił. Wychodził z olimpiad i mówił: „zrobiłem tyle zadań i będę miał tyle punktów”. Nigdy się nie pomylił. Realnie potrafi ocenić swą pracę. – mówi Małgorzata Wolny.Na ceremonii zakończenia olimpiady informatycznej, kiedy pozostali już tylko najlepsi, organizatorzy włączyli specjalny algorytm, który pokazywał, jak spływały rozwiązywane zadania od uczestników i które miejsce w rankingu im to daje.Zobacz także: Inteligentne kosze na śmieci. Ciekawy wynalazek polskich naukowców– Takie coś jest dla każdego stresujące. W jednej fazie rywalizacji mogę być ostatni, ale na kolejnym etapie mogę awansować na pierwsze miejsce – mówi Michał Wolny.Czysta wiedza na olimpiadzie, to za małoPodczas olimpiady w Boliwii wyniki trwającej rywalizacji pojawiały się o 16, czyli można było je śledzić w Polsce zaraz po zakończeniu pracy. Tak też robili rodzice Michała. Po pierwszym dniu zajmował on świetne 10. miejsce. Drugiego dnia jednak wszystko szło jak po grudzie.– Przez pierwsze cztery godziny niezbyt dużo zrobiłem. Byłem nisko w rankingu. Znalazłem się na granicy już nawet nie złotego i srebrnego medalu, ale srebrnego i brązowego – wspomina uczeń warszawskiego liceum Staszica.Rywalizacja olimpijska każdego dnia trwała w Boliwii pięć godzin. W tym czasie były trzy zadania do rozwiązania. – Mówię do męża: Piotrek, on powinien może już zostawić to pierwsze zadanie i robić kolejne. Słyszę odpowiedź: pewnie wie, jak je rozwiązać, ale ma jakiegoś „buga” (błąd lub usterka w kodzie oprogramowania-red). Na podglądzie widać było, że Michał, nie wrzuca już żadnych prób rozwiązań pierwszego zadania, więc byłam przekonana, że zajął się następnymi. Nagle w ostatniej godzinie rywalizacji, na 20 minut przed końcem, wrzucił zadanie, które dawało mu 80 punktów na 100 możliwych. Zaraz potem wstawił kolejne, za 30 punktów na 100 możliwych. Wcześniej, przez cztery godziny, miał na koncie tylko 66 punktów. To oznaczało jego powrót do ścisłej czołówki. Nie chodziło nawet o to, jaki medal zdobędzie, ale bałam się, że będzie miał do siebie żal, iż źle to rozegrał taktycznie – opowiada o emocjonującej końcówce rywalizacji w Boliwii Małgorzata Wolny.– To była wina tego „buga” – tłumaczy, pół żartem pół serio, Michał.Jacek Dymel podkreśla, że na olimpiadach międzynarodowych premiowane jest nieschematyczne podejście do problemu i błyskotliwość. Czysta wiedza pomaga, ale ona sama już tam nie wystarczy. Potrzebny jest talent do widzenia rzeczy, które się kryją za sformułowaniami formalnymi. Zobacz także: Energia zamknięta w... lodzie. Wyjątkowy wynalazek polskich naukowców [WIDEO]– Olimpiady, na których Michał odnosi sukcesy, to nie jest dokładnie to, co rozumiemy przez wykształcenie akademickie. Część elementów jest z pogranicza nauki akademickiej, ale wiele jest tam też rzeczy, których na uczelniach się nie uczy. Uczestnicy są zmuszani do nieszablonowego myślenia. Nie każdy pracownik naukowy by sobie poradził z takimi zadaniami – tłumaczy krakowski pedagog z ponad 30-letnim stażem, który w 2010 roku obronił doktorat pod tytułem „Analiza trudności zadań Olimpiady Matematycznej”.Może trafić do SpaceX czy Open AIObecne dokonania naukowe 16-latka z warszawskiego liceum Staszica sprawiły, że są nim zainteresowane czołowe polskie uczelnie. Sukcesy na arenie międzynarodowej zagwarantowały mu też już stypendium na uniwersytecie w Singapurze.– Wiele będzie zależało od nastawienia Michała. Z mojego doświadczenia wynika, że ci najwybitniejsi są szybko przechwytywani przez uczelnie zagraniczne. Nie chodzi o to, że polskie placówki nie dają możliwości rozwoju, ale w przypadku zagranicy dochodzi jeszcze ważny element kontaktów międzynarodowych. Nauki nie tworzy się jednoosobowo, ale tworzy się z innymi ludźmi. Dobrze jest to tworzyć z najwybitniejszymi na świecie – mówi portalowi TVP.Info Jacek Dymel.Pewne jest, że przed zdolnym nastolatkiem otworzyły się już na starcie bardzo szerokie perspektywy. A jest z czego wybierać.– Michał może pójść śladami poprzedników, robiąc karierę naukową jak np. profesorowie Dominik Sankowski, Marek Cygan, bracia Marcin i Michał Pilipczuk lub współtworzyć wspaniałe nowe rozwiązania jak Tomasz Czajka w SpaceX, czy liderzy w Open AI, Jakub Pachocki i Wojciech Zaremba. Może też sprawdzić się w biznesie, jak np. Andrzej Gąsienica-Samek i Piotr Niedźwiedź. Wszystko zależy od niego. Sukcesy w olimpiadach to dopiero początek zawodowej drogi życiowej, ale jakże wspaniały – mówi profesor Krzysztof Diks.– Nie wiem jaki system szkolny mają Chińczycy, że są w stanie wyłapać zdolne dzieci już w wieku 12 lat. W Polsce jest to niemożliwe. W naszym przypadku, gdybyśmy my nie włożyli wysiłku w jego przygotowania i gdybyśmy nie trafili na wspaniałych pedagogów Pana Jacka Dymela i Panią Joannę Śmigielską, to Michał nie byłby w miejscu, w którym jest. Ogromne znaczenie w rozwoju Michała odgrywa również młodzież ze szkoły, która Michała motywuje i inspiruje do dalszego rozwoju i pracy. Nasz system szkolny nie jest przygotowany na wyłapywanie tego typu zdolnych dzieci. – przekonuje Małgorzata Wolny.Mama utalentowanego 16-latka podkreśla, że jest jeszcze dużo czasu na podjęcie decyzji co do przyszłości syna. Opcji jest coraz więcej, a ostatnie słowo w tej kwestii będzie oczywiście należało do Michała.Zobacz także: „Butelka czeka na patent”. Niezwykły wynalazek polskich uczniów [WIDEO]