Hybrydowa eskalacja Moskwy. Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenił, że Rosja mogła przygotowywać się do dużego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej już od kilku miesięcy. Eksperci wskazują, że skala incydentu z nocy z 9 na 10 września, gdy kilkanaście rosyjskich dronów wleciało nad Polskę, nie mogła być przypadkowa. W polską przestrzeń wleciało co najmniej 19 rosyjskich dronów, część z kierunku Białorusi. Polskie siły zbrojne zestrzeliły trzy z nich, a NATO poderwało myśliwce F-16, F-35 oraz samoloty AWACS. To pierwszy przypadek, gdy NATO w pełni zareagowało na zagrożenie w przestrzeni powietrznej sojuszu. Drony-atrapy i karty SIM z PolskiISW zwraca uwagę, że wśród naruszających polską przestrzeń znalazły się tzw. drony Gerbera – atrapy mające imitować rosyjskie Shahedy i przełamywać obronę powietrzną. Już w lipcu pojawiały się doniesienia, że Ukraińcy odzyskali rosyjskie drony wyposażone w polskie i litewskie karty SIM, co mogło oznaczać testowanie przyszłych tras przelotowych nad terytoriami państw NATO.Próba testu NATOZdaniem ISW Rosja nie działała przypadkowo. Atak dronowy miał sprawdzić zdolności obronne Polski, czas reakcji NATO oraz koordynację działań sojuszników. Eksperci wiążą incydent także z manewrami Zapad-2025, które od 11 września rozpoczną się na Białorusi. Eskalacja hybrydowaWedług analityków rosyjskie naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej wpisują się w szerszą strategię Kremla – hybrydową wojnę przeciw Europie. Obejmuje ona m.in. cyberataki, sabotaż, dezinformację czy prowokacje militarne. ISW ocenia, że Moskwa chce osłabić poparcie dla dalszego wsparcia Ukrainy oraz przygotowuje społeczeństwo i wojsko do ewentualnego konfliktu z NATO.Sprawdź również: Nawet 30 tysięcy żołnierzy z Rosji i Białorusi. Będą ćwiczyć atak nuklearny