„Alkohol to nie produkt spożywczy”. Co czwarty przypadek śmiertelny w przedziale wiekowym 19-29 w Polsce spowodowany jest przez alkohol. Jestem za podniesieniem wieku legalnego zakupu alkoholu do 20 lat – mówi w rozmowie z portalem TVP.Info Krzysztof Brzózka, były szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz wieloletni ekspert Światowej Organizacji Zdrowia. Paula Szewczyk, TVP.Info: Od 1 stycznia 2026 roku rząd planuje podnieść podatek na alkohol o 15 procent. Czy to dużo i czy to zmiana sensowna?Krzysztof Brzózka: Zmiana jest na pewno sensowna. To jedna z trzech zmian, na które stawia Światowa Organizacja Zdrowia, jako na zmianę, która spowoduje zmniejszenie spożycia alkoholu. 15 procent to nie jest mało, chociaż trzeba pamiętać, że podatek akcyzowy to tylko jeden z elementów składowych ceny końcowej. W związku z tym o te 15 proc. ceny wartość podatku akcyzowego powinna być zwiększona. Ja tylko historycznie przypomnę, że jednym z największych błędów ponad 20 lat temu było gwałtowne obniżenie podatku akcyzowego na alkohol o 30 procent i to odbiło się niestety w statystykach mówiących o spożyciu alkoholu w Polsce. Był to gruby błąd, który krok po kroku jest naprawiany. Czy te 15 procent wpłynie drastycznie na ceny alkoholu, czy sprawi, że Polaków nie będzie stać na to, żeby kupić alkohol – wino, piwo czy wódkę do domu?Nie, z całą pewnością nie. To nie jest coś drastycznego, co spowoduje gwałtowny spadek możliwości zakupu. W przypadku wódek, tych tanich, ich cena wzrośnie o 2,40 zł, wbrew temu, co mówi przemysł spirytusowy, że to będą 4 zł, to łatwo wyliczyć. Puszka piwa – wzrost o jakieś 10-15 groszy, co przy promocjach „kup 6 a 6 dostaniesz za darmo” jest naprawdę małym problemem. W przypadku wina to będzie około jednej złotówki na butelce, może 1,50 zł. Więc to nie są drastyczne zmiany.Zresztą cena alkoholu powinna być inaczej kształtowana: powinna być wprowadzona minimalna cena za standardową porcję alkoholu. Taka, żeby cena alkoholu – nie tylko podatek akcyzowy – ale żeby cena napoju alkoholowego była uzależniona wprost od ilości czystego alkoholu zawartego w opakowaniu. To ma głęboki sens.Czytaj także: Czarny rynek leków na odchudzanie rośnie w siłę. „Poważne zagrożenie”Podwyżki cen nie wydają się zbyt drastyczne, jak niektórzy alarmują. A ja może przypomnę dane Eurostatu, które mówią o tym, że w Polsce ceny alkoholu są na zdecydowanie niskim poziomie, niższym niż w większości państw Unii Europejskiej. Tańszy alkohol niż u nas można kupić jedynie w Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech. Skąd ta różnica pomiędzy krajami Zachodu i cenami w Polsce? W Polsce działa bardzo silne lobby alkoholowe. Przecież na promocję i na dbanie o interesy przemysłu producentów wydaje się w Polsce kilka miliardów złotych. To są ogromne pieniądze. One płyną różnymi kanałami, ale głównie są to reklamy, które powodują, że oswoiliśmy się z alkoholem.Alkohol jest traktowany przez Polaków jako artykuł spożywczy taki, jak każdy inny, chociaż takim artykułem nie jest. I gdzieś tam w mentalności decydentów zakodowany jest fakt, że no jednak alkohol, akcyza to są jakieś pożytki dla budżetu państwa. To są bardzo, bardzo niemądre argumenty.Jak pan obala taki argument wspomnianego lobby alkoholowego czy producentów alkoholu, którzy mówią, że po podniesieniu cen powróci szary rynek? To jest oczywista nieprawda. To są argumenty o powrocie szarego rynku, o powrocie własnej produkcji. Przemysł alkoholowy mówi nam nieustająco od bardzo wielu lat, przy każdej próbie zmiany polityki alkoholowej to jest stały ich punkt programu. Po prostu innych argumentów nie mają, więc starają się nas straszyć. Myślę, że przykład chociażby Krakowa, gdzie w nocy nie można sprzedawać alkoholu, nie powstały mety, nie powstały meliny. Ci, którzy muszą kupić jakąś tam dużą ilość alkoholu, kupują przed zamknięciem punktów sprzedaży, więc szczerze mówiąc, meliny nam na pewno nie grożą. Zresztą policja doskonale wie, co robić z takimi obiektami.Ta szara strefa to jest – zresztą przemysł alkoholowy zdaje sobie sprawę z tego – jakieś 5-10 procent rynku, ponieważ i teraz można kupić alkohol nielegalny. A dlaczego nam nie grożą meliny? Chociażby dlatego, że nie zmieniamy łatwo swoich przyzwyczajeń. Jeśli ktoś kupuje bezpieczny, legalny alkohol w punkcie sprzedaży, to nie pójdzie na bazar, nie kupi w bramie tego alkoholu, bo mówiąc wprost: będzie się bał, że kupi coś, co spowoduje większą utratę jego zdrowia, niż powoduje sam etanol. Także ja tego się nie obawiam. Powiem szczerze, te argumenty przy każdej dyskusji o polityce alkoholowej, stają się po prostu nudne, żeby nie powiedzieć śmieszne. Czytaj także: Kolejna dzielnica za wprowadzeniem nocnej prohibicji w stolicyA czy pana zdaniem pijemy w Polsce alkoholu za dużo? Zdecydowanie tak. To jest moim takim celem wewnętrznym, ale również celem, do którego namawiam osoby, z którymi mam styczność – powinien być powrót do lat, jeśli chodzi o oficjalne spożycie alkoholu, do początku lat 2000, gdzie byliśmy na poziomie 7 litrów (rocznie – red.) na głowę jednego mieszkańca. Tyle się pije w cywilizowanych krajach, więc powinniśmy wrócić do tej wielkości, a jest nam naprawdę jeszcze bardzo daleko (rocznie wypijamy prawie 12 litrów - red.).Rząd planuje podwyżkę akcyzy, ale wcale nie jest powiedziane, że na pewno mu się to uda, dlatego że kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego zapowiedziała, że jeśli taka ustawa powstanie, prezydent zawetuje ją. Ja jestem optymistą. Wydaje się, że nie każdy z doradców pana prezydenta zna się na wszystkim, choć wielu doradcom, wielu politykom wydaje się, że znają się na polityce alkoholowej. Mam nadzieję, że do ucha pana prezydenta będą mieli dostęp również ci, którzy chcą zaostrzenia polityki alkoholowej w Polsce i wzięcia przykładu chociażby z Litwy, gdzie bardzo dramatyczna sytuacja, która w tym kraju była została opanowana w ciągu kilku ostatnich lat. Gdzie Litwa z powiedziałbym z kosmicznych osiągnięć w tej dziedzinie, znalazła się na poziomie średniaków unijnych, więc warto to robić.Dlaczego jestem optymistą? Pan prezydent przywiązuje dużą wagę do bezpieczeństwa narodowego, szeroko rozumianego. A polityka alkoholowa to jest z całą pewnością zagadnienie z kategorii bezpieczeństwa narodowego, chociażby dlatego, że rocznie w Polsce z powodu alkoholu umiera około 40 tysięcy osób. I co bardzo istotne, co czwarty przypadek śmiertelny w przedziale wiekowym 19-29 lat spowodowany jest przez alkohol. W związku z tym nie wyobrażam sobie, żeby taki aspekt bezpieczeństwa narodowego został przez pana prezydenta zlekceważony.Czytaj także: Nocna prohibicja przynosi efekty. Policjanci rzadziej interweniująChciałam właśnie zapytać o Litwę – tam poradzono sobie całkiem dobrze z rozwiązaniem problemu alkoholu. Jakimi sposobami Litwini to osiągnęli? Litwini robili to krok po kroku, ale zdecydowanie. Wprowadzono tak naprawdę cztery gruntowne zmiany na przestrzeni ostatnich kilku lat. Pierwsza to była oczywista likwidacja reklam. Po to, żeby nie wychowywać przyszłych pokoleń konsumentów dużych ilości alkoholu. Po drugie oczywiście podniesiono ceny i to ceny podniesiono drastycznie. To już jest naprawdę znaczące dla kieszeni Litwinów. Po trzecie zamknięto w godzinach nocnych, a w święta również w godzinach popołudniowych punkty sprzedaży alkoholu. W Litwie nie kupi się alkoholu pomiędzy godziną 21:00 a 8:00 rano. No i kolejny element, czwarty, który Litwini wprowadzili, to bardzo mądrze ograniczyli wiek legalnego zakupu alkoholu do 20 lat, czyli nie 18 lat, ale lat 20. Amerykanie mają jeszcze lepiej, bo 21. Przyczyna jest prosta, po prostu układ nerwowy i mózg człowieka rozwija się do 21 roku życia, więc trzeba zadbać o to, żeby mózg wykorzystał swoje naturalne, przyrodzone możliwości, a nie był niszczony przez etanol, bo przecież etanol, trucizna ma swój wpływ na rozwój mózgu, na sprawność jego działania.Myśli pan, że takie rozwiązania sprawdziłyby się w Polsce? Czy pan jako osoba, która od tylu lat walczy z problemem alkoholowym, życzyłaby sobie takich u nas zmian? Zdecydowanie tak, to są te trzy pierwsze zasady, czyli: zakaz reklam, mniejszy dostęp fizyczny do alkoholu plus wysokie ceny, to są proste rady dla takiego kraju jak Polska, mogące spowodować spadek spożywanego alkoholu i zmniejszenie liczby problemów, z którymi mamy do czynienia. Ja do tej trójki dołączyłbym jeszcze jeden element istotny, ale taki, który by nas trochę kosztował, mianowicie w związku z tym, że mamy zaufanie do lekarzy, medycy powinni w stosunku do swoich wszystkich – podkreślam: wszystkich pacjentów – używać czegoś, co się nazywa wczesne rozpoznanie i krótka interwencja. Czyli mówiąc krótko, tak jak medycy rozmawiają o tytoniu i ostrzegają o szkodliwości palenia tytoniu, taka rozmowa również powinna być prowadzona z pacjentami w sprawie spożywania alkoholu.Czytaj także: Nietrzeźwa sędzia za kierownicą. Wszczęto postępowanie dyscyplinarne