Niepokojący precedens. Zwykle przedszkola otwarte są maksymalnie do 18, a dzieci spędzają w nich do ośmiu godzin. W Grodzisku Mazowieckim jedno z przedszkoli będzie jednak czynne aż do 22:15. Dyrektorka zapewnia, że to odpowiedź na potrzeby rodziców. Do tej pory najdłużej w Polsce, bo do godziny 20, otwarte były trzy przedszkola miejskie w Sosnowcu. 29 maja 2025 r. Rada Miejska w Sosnowcu przyjęła uchwałę, zgodnie z którą przedszkola i oddziały przedszkolne w szkołach podstawowych mają być otwarte aż 14 godzin. Samorządowcy podkreślają, że takie rozwiązanie ma lepiej odpowiadać na potrzeby współczesnych rodzin i odciążyć rodziców.Odbiór: 22:15O krok dalej poszła Marta Bukat, dyrektorka przedszkola „Wesołe Nutki” w Grodzisku Mazowieckim, która zmieniła godziny otwarcia prowadzonej przez siebie placówki. „Wesołe Nutki” będą otwarte od 6:30 do 22:15. Powód? Prośby rodziców, którzy usiłowali dojechać do przedszkola na 17, żeby odebrać dzieci. Z powodu korków nie zawsze dojeżdżali na czas. Inni rodzice apelowali o wydłużenie godzin pracy przedszkola, bo pracują na drugą zmianę lub dojeżdżają do pracy w Warszawie. Natychmiast pojawiły się głosy, że przedszkole stanie się „przechowalnią dzieci”, jednak dyrektorka placówki stanowczo odpowiada, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Nie będzie bowiem tak, że rodzic może przyprowadzić dziecko o 6 czy 7 rano i odebrać je o 22. „Dziecko nigdy nie będzie mogło przebywać w przedszkolu dłużej niż 10 godzin dziennie. Rodzice sami wybiorą godziny przyprowadzania i odbioru, np. 6:30-16:00 albo 13:00-22:00. To daje rodzinom możliwość wspólnego spędzenia czasu rano — na śniadaniu, spacerze, zabawie — zanim dziecko przyjdzie do przedszkola” — mówiła Marta Bukat w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, podkreślając, że zdaje sobie sprawę, iż ta decyzja jest „odważna”.Już pilotażowy program, w ramach którego wydłużono godziny otwarcia kilku przedszkoli w Sosnowcu, wzbudził kontrowersje. Eksperci podkreślali, że tak długie przebywanie w placówce jest dla dzieci obciążające, ponadto ogranicza czas, który mogą spędzić z rodzicami. Nauczyciele też ludzie— Mam silne i mieszane emocje związane z pomysłem wydłużenia pracy przedszkoli do godzin późnowieczornych. Z jednej strony wiem, jak trudno łączyć pracę z opieką nad dziećmi, szczególnie rodzicom wychowującym je samotnie albo z dala od wspierających krewnych. Na dodatek w sytuacji, gdy na rynku pracy są wciąż nowe wymagania, np. nietypowych godzin pracy, dyspozycyjności. Z drugiej strony są potrzeby małego dziecka — mówi psycholożka, ekspertka programu Młode Głowy Fundacji UNAWEZA, Joanna Szulc. Podkreśla, że kilkulatek potrzebuje bliskości rodziców, czasu spędzanego w domu, w rodzinie, na wspólnych aktywnościach. - Stały rytm dnia, popołudniowe i wieczorne rytuały dają mu poczucie bezpieczeństwa. Choć przedszkole daje dziecku wiele pozytywnych doświadczeń, jest też źródłem silnych bodźców – jest hałas, zgiełk, obce zapachy, dużo się dzieje. U wrażliwych dzieci po kilku godzinach pobytu w placówce narasta rozdrażnienie, zmęczenie, przebodźcowanie. Nauczyciele i nauczycielki przedszkolne też są ludźmi, mają swoje rodziny – jak mieliby zachowywać cierpliwość, uśmiech i spokój pracując do tak późna?- kontynuuje ekspertka.Czytaj też: Zabrał ze żłobka nie swoje dziecko. Nikt nie zauważyłKatarzyna Koziarek, psycholożka i nauczycielka z warszawskiego przedszkola „Raz Dwa Trzy My”:Przedszkola otwarte do tak późnych godzin na pewno są wyjściem naprzeciw rodzicom, pracującym w systemie zmianowym, czy rodzicom samotnym lub niemogącym liczyć na pomoc dziadków. Zakładam, że w takich miejscach wprowadza się regulacje, by uniknąć sytuacji, że dziecko spędza czas w przedszkolu od rana do nocy. Jako nauczyciel nie chciałabym pracować w godzinach np. 14-22. Niezależnie czym zajmowałabym się do popołudnia, z pewnością w godzinach wieczornych, zmęczenie dałoby o sobie znać, a co za tym idzie mój poziom koncentracji, szybkość reakcji i stopień zaangażowania, byłyby prawdopodobnie niewystarczające. Nie zapominajmy, że praca nauczyciela to w dużej mierze odpowiedzialność za młodych ludzi. Nie mam pewności, czy mogłabym zapewnić dzieciom taką jakość opieki, relacji i pracy pedagogicznej, jaką uważam za profesjonalnie i rozwojowo właściwą. Joanna Szulc dodaje: Przedszkole to instytucja edukacyjna, nie dom, w którym dziecko może być sobą, swobodnie się bawić, czasem trochę ponudzić (a nuda jest potrzebna do rozwijania kreatywności i samoregulacji emocjonalnej). Przebywanie do późna w obcym miejscu zaburza rytm dobowy. Dziecko w tym wieku potrzebuje minimum 12 godzin snu, a większość tego snu powinna przypadać na ciemną noc. Jeśli wróci do domu o 21.00, potrzebuje jeszcze czasu na kolację, kąpiel, czytanie, przytulanie… A doba nie jest z gumy. Katarzyna Koziarek zwraca też uwagę na innym aspekt: Trzeba mieć też na uwadze, że dziecko najlepiej przyswaja wiedzę w godzinach porannych, dlatego większość zajęć dydaktycznych odbywa się przed południem. Zgodnie z dziecięcym rytmem dobowym, popołudnie i wieczór to czas zabawy i wyciszenia przed snem. Myślę sobie również, że jako dziecko, chciałabym zapadać w nocny sen w swoim łóżeczku, zamiast na przedszkolnym leżaku, czy materacu. Jako nauczyciel, będący jednocześnie rodzicem – wolałabym móc dać buziaka na dobranoc własnemu dziecku niż pracować nad zapewnieniem komfortu zasypiania innym dzieciom w przedszkolu.Kto ma uczyć?To kolejny związany z działalnością przedszkoli pomysł, który budzi kontrowersje. Choć w nowelizacjach prawa oświatowego nie znalazły się zmiany, które nakazywałyby placówkom wydłużenie godzin otwarcia do 20, to w kilku miastach — jak w Sosnowcu — powstały takie pilotażowe programy. Czas otwarcia przedszkola ustala organ prowadzący, czyli np. gmina, a dyrekcja stara się — jak w Grodzisku — wychodzić naprzeciw potrzebom rodziców. Niedawno głośno było o zmianie w prawie, które pozwolą na zatrudnianie w przedszkolach osób niebędących nauczycielami nie tylko do prowadzenia zajęć dodatkowych — rozwijających — ale wszystkich, także tych do tej pory zarezerwowanych dla osób z wykształceniem pedagogicznym. Rada Ministrów przyjęła projekt w lipcu tego roku, ale na razie nie wszedł on jeszcze w życie. Zatrudnienie osoby niebędącej nauczycielem będzie możliwa za zgodą kuratora oświaty oraz dyrektora placówki. Choć pomysł był szeroko krytykowany, Ministerstwo Edukacji stało na stanowisku, że takie zmiany ułatwią dyrektorom podejmowanie decyzji kadrowych, będąc odpowiedzią na brak odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli. Obecnie brakuje ponad 5 tys. pedagogów. „Głos Nauczycielski” pisał, że „zmiana ta uderza w status zawodowy nauczycieli wychowania przedszkolnego" oraz "podważa ich pozycję jako wykształconych profesjonalistów”. „Jest to zmiana, która może doprowadzić do obniżenia jakości edukacji przedszkolnej, co będzie rzutować na rozwój i wyniki dzieci na kolejnych etapach edukacyjnych” — zauważało środowisko nauczycielskie.Joanna Szulca zwraca też uwagę na zmiany, które zaszły w polskich rodzinach, oraz dziury w systemie opieki: Kiedy na szali są potrzeby dorosłych (rodziców pracujących do późna) i dzieci, będę po stronie dzieci. Zdaję sobie sprawę z tego, że praca jest potrzebna do utrzymania domu i zapewnienia dzieciom bytu. Ale myślę, że potrzeba innych rozwiązań, gdy rodzic musi pracować do późna. Tym, czego brakuje polskim rodzinom, jest sieć wsparcia, dobre relacje z sąsiadami, znajomymi, dalszymi krewnymi, nie zaś przesuwanie dzieci do instytucji. Już teraz mamy wśród nastolatków epidemię samotności, niechęć do placówek edukacyjnych, kryzys zdrowia psychicznego. Brakuje więzi rodzinnych, zrozumienia między dziećmi i rodzicami. Pomysł z przedszkolami otwartymi do nocy nie pomoże w odwróceniu tego trendu. Czytaj też: Kucharze farbowali jedzenie w przedszkolu. Chciano zatuszować sprawę