Kolejny mecz już w niedzielę. Niespodziewany, a wręcz sensacyjny remis z Holandią cieszy, jednak brak zwycięstwa oddalił Polaków od bezpośredniego awansu na mundial. Prawdopodobnie nie zapewni go nawet komplet wygranych w pozostałych meczach. Tak wygląda sytuacja w „polskiej” grupie eliminacji mistrzostw świata. Remis w Rotterdamie nie zmienia faktu, że o bezpośredni awans na mundial będzie bardzo trudno. Jeśli zarówno Polska, jak i Holandia wygrają wszystkie pozostałe mecze z innymi rywalami (Finlandią, Maltą i Litwą), to 14 listopada podopieczni Jana Urbana będą mogli zrównać się z „Oranje” punktami. Właśnie tego dnia Polska podejmie Holandię na PGE Narodowym. Sytuacja w „polskiej” grupie po meczu z HolandiąW przypadku zwycięstwa bilans starć bezpośrednich byłby korzystny dla Polaków. Problem tkwi jednak w tym, że – zgodnie z zasadami eliminacji – przy równej liczbie punktów o kolejności w tabeli decydują nie mecze bezpośrednie, lecz bilans bramkowy. U Holendrów wynosi on w tej chwili 11:1, u Biało-Czerwonych – 5:3. Nawet jeśli Polska w drugiej połowie eliminacji zacznie strzelać więcej, trudno zakładać, że Holandia spuści z tonu do tego stopnia, by roztrwonić tę przewagę. Chyba już bardziej realistycznym wariantem jest ten, w którym faworyt „polskiej” grupy sensacyjnie traci punkty w którymś ze spotkań z pozostałymi rywalami. Z tym – teoretycznie – najtrudniejszym, czyli Finlandią, zagra u siebie. A w Helsinkach, gdzie Polska niespodziewanie przegrała, Holandia pewnie pokonała gospodarzy 2:0.Zobacz też: Wszyscy padli na ziemię. Niespodziewany powód przerwania meczuZdecydowanie łatwiej będzie Polakom o grę w barażach. Weźmie w nich udział drużyna, która zajmie drugie miejsce w grupie. Obecnie są to właśnie Biało-Czerwoni. Oni i Finowie mają na koncie po siedem punktów, ale Polacy wygrywają bilansem bramkowym (bilans Finlandii to 5:5). Holandia też ma siedem punktów, jednak rozegrała o jeden mecz mniej.Mecz Polska – Finlandia z wysoką stawkąJeśli w niedzielę piłkarze Urbana pokonają Finów na Stadionie Śląskim, będą już bardzo blisko zapewnienia sobie baraży. Zakładając, że później wszystko potoczy się zgodnie z przewidywaniami – czyli obie ekipy przegrają z Holandią, a wygrają z Maltą i Litwą – Polska na koniec wyprzedzi Finlandię o trzy punkty. Przewagę utrzyma również, jeśli zremisuje w jednym z dwóch meczów z najsłabszymi rywalami. Zresztą nawet przy porażce z Maltą albo Litwą – oraz zwycięstwach Finów z tymi drużynami – Polska może zająć drugie miejsce. W takim przypadku wystarczy utrzymać lepszy bilans bramkowy niż Finlandia, która przecież ma jeszcze przed sobą wyjazd do Holandii.Wniosek jest prosty: wygrana w niedzielę wprowadziłaby reprezentację Polski na autostradę do baraży. Remis z Finlandią – co dalej?Remis z Finlandią będzie rozczarowaniem, ale wcale nie przekreśli szans Polaków na grę w barażach. Ba, pozostaną oni w nieco lepszej sytuacji niż Finowie. W przypadku podziału punktów w Chorzowie obie drużyny miałyby na koncie po osiem oczek. Do utrzymania drugiego miejsca potrzebne byłoby zatem albo zdobycie minimum jednego punktu więcej niż rywal, albo utrzymanie lepszego bilansu bramkowego.Co się wydarzy, jeśli Polska przegra z Finlandią?Nawet porażka z Finlandią nie zamknęłaby Polsce drogi na przyszłoroczny mundial. W tym przypadku konieczne byłoby jednak pokonanie Holandii w Warszawie albo liczenie na porażkę Finów z Maltą lub Litwą. Dodatkowo korzystny dla Polaków musiałby być bilans bramkowy.Teoretycznie Polska mogłaby wejść do baraży, nawet przegrywając z Finlandią, Holandią i którymś z dwóch pozostałych rywali. Stałoby się tak, gdyby Finowie nie wygrali już żadnego meczu, a do tego bilans bramkowy mieli gorszy niż Biało-Czerwoni.Czytaj także: Zacięty mecz Polaków na pożegnanie z Katowicami