„POSTAMT” niezgody. Wpis o powrocie do oryginalnej fasady w odrestaurowanym budynku w Gdańsku podzielił internautów. Dyskusję nad niemieckim napisem „Postamt” sprowokował poseł PiS Michał Woś, a komentujący jego wpis przypominają o przelewanej przez przodków polskiej krwi przeciw niemieckim agresorom. Polityk nie wyjaśnił jednak kontekstu zmian i historii gdańskiego budynku. Sprawdziliśmy, skąd niemiecki napis na jego fasadzie. Budynek w czasach zaborów był pruski, natomiast z czasem jego prawa zostały nabyte przez Polskie Koleje Państwowe. W 2014 PKP sprzedało obiekt wraz z gruntem, nabywcą okazał się Krzysztof Kwiecień. Niemiecki napis po 8 latach znów wywołał dyskusjęOd 2017 roku – gdy budynek przeszedł renowację – temat napisu na fasadzie budynku wraca regularnie. Decyzję o przywróceniu oryginalnego niemieckiego napisu podjęto w oparciu o analizę konserwatora zabytków. CZYTAJ TAKŻE: Poseł klubu PiS chce, by rząd „ujawnił liczbę ofiar powodzi”. To manipulacjaPolityk Prawa i Sprawiedliwości Michał Woś na swoim profilu społecznościowym zamieścił wpis, dotyczący owego budynku, zwracając uwagę właśnie na zmianę napisu na fasadzie.Poseł zamieścił jednak zdjęcie bez kontekstu, wywołując na nowo dyskusję po 8 latach od zmian na fasadzie. Jego wpis odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych, skomentowało go prawie 3 tysiące internautów.Oburzenie bez kontekstuUżytkowników mediów społecznościowych podzielił niemiecki napis. Część komentujących przywołuje historyczne konflikty z Niemcami, argumentując swoją niechęć do zmian. Nie jest jednak prawdą, że w budynku znajdywała się poczta, choć mógł to sugerować wcześniejszy napis w języku polskim. Dlatego mylące może być porównanie wcześniejszej fasady z odnowioną.Niemiecki napis został odsłonięty w oparciu o zdanie konserwatora, który uznał jego znaczenie historyczne.CZYTAJ TAKŻE: Michał Woś w prokuraturze. „Nie mają prawa stawiać mi zarzutów”– Napis został zrekonstruowany z polecenia konserwatora, który sprawuje pieczę nad pracami w budynku – tłumaczył rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków, Marcin Tymiński.Poczty nigdy tam nie było Co jednak istotne, a ma wpływ na dyskusję wokół nowej fasady – przed wojną w tym budynku nie mieściła się polska placówka pocztowa.Faktem jest, że na mocy art. 104 Traktatu Wersalskiego z 28 kwietnia 1919 roku oraz Konwencji polsko-gdańskiej z 1920 roku również rząd polski przystąpił do organizacji polskich placówek pocztowych w Wolnym Mieście Gdańsku. Utworzono trzy: Morski Urząd Pocztowy, Kolejowy Urząd Pocztowy oraz Polski Urząd Pocztowo-Telegraficzny nr 3. Sortownia (na podstawie publikacji Janusza Janka „Działalność Usługowa Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku w latach 1920-1939”) została uruchomiona w kwietniu 1923 roku. Budynek, który wywołał dyskusję – jak wynika z zapisów Encyklopedii Gdańskiej – zaczął swoją działalność w 1921 roku. Także historyk Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Jan Daniluk zaznacza, iż nieprawdziwym stwierdzeniem jest to, że w omawianym budynku znajdowała się poczta. ZOBACZ TAKŻE: Woś usłyszy zarzuty za Fundusz Sprawiedliwości. „Nie będę mdlał jak Giertych”Spór o odrestaurowane budynki w GdańskuW Gdańsku w podobnym stylu odrestaurowano elewację na budynku przy ulicy Jana z Kolna. W przypadku odkrycia starego szyldu konserwator najczęściej podejmuje decyzję o zostawieniu go ze względów historycznych.Kwestia sporna co do słuszności niemieckiego napisu od lat pojawia się w przestrzeni publicznej. Politycy głośno zabierali głos w sprawie gdańskiego budynku. Sytuację z własnością budynku wyjaśniał były prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. Nieprawdziwą informacją jest fakt, iż pozostawienie oryginalnej fasady to „zniemczenie historii Gdańska”. Historia miasta odbiła piętno na infrastrukturze. Wprowadzono szereg zmian, które miały za zadanie upamiętnienie jego przeszłości. Postawiono na przedwojenne barwy w komunikacji miejskiej, podejmowane są też decyzję o zachowaniu autentycznych elementów obiektów.