„Chwytanie się brzytwy”. Europejscy przywódcy rozważają utworzenie 40-kilometrowej strefy buforowej wzdłuż linii frontu w Ukrainie w ramach porozumienia pokojowego – poinformował w piątek portal Politico. Departament Obrony USA nie wierzy w powodzenie. Według pięciu europejskich dyplomatów, z którymi rozmawiał portal, jest to jeden z kilku rozważanych scenariuszy na zawieszenie broni. Urzędnicy nie są zgodni co do tego, jak głęboka może być rzeczywista strefa i nie jest jasne, czy Kijów zaakceptuje plan, ponieważ prawdopodobnie wiązałoby się to z ustępstwami terytorialnymi. Wydaje się, że Stany Zjednoczone nie są zaangażowane w rozmowy na temat strefy buforowej – podkreślił portal.Jego zdaniem sam fakt rozmów o strefie buforowej wskazuje na desperację sojuszników z NATO w poszukiwaniu rozwiązania dla wojny, która trwa już blisko cztery lata. Rosja nie wykazuje skłonności do jej zakończenia. W czwartek Moskwa ostrzelała Kijów, zabijając co najmniej 21 osób i uszkadzając przedstawicielstwo Unii Europejskiej.– (Europejczycy) chwytają się brzytwy – powiedział portalowi Jim Townsend, były urzędnik Pentagonu, który nadzorował Europę i politykę NATO w administracji Baracka Obamy. – Rosjanie nie boją się Europejczyków. A jeśli myślą, że kilku brytyjskich i francuskich obserwatorów powstrzyma ich przed wkroczeniem na Ukrainę, to są w błędzie.Potrzeba tysięcy żołnierzyNiepokój budzi również liczba żołnierzy potrzebnych do patrolowania granicy. Urzędnicy mówią o liczbie od 4 tys. do około 60 tys. Jednak nie zostały dotąd podjęte żadne zobowiązania, a prezydent Donald Trump wycofał się z potencjalnej obecności wojsk amerykańskich.NATO już teraz ma trudności z przygotowaniem liczących 300 tys. sił do obrony wschodniej flanki Sojuszu przed ewentualnym rosyjskim atakiem. Przy tym – jak podkreślili w rozmowie z portalem dwaj dyplomaci – mieliby oni pełnić podwójną funkcję: zarówno patrolować strefę zdemilitaryzowaną, jak i szkolić ukraińskich żołnierzy.Według jednego z europejskich urzędników, członkowie Sojuszu czekają na kluczowe szczegóły, takie jak zasady zaangażowania wojsk NATO na linii frontu, sposoby zarządzania rosyjską eskalacją oraz tego, czy będą potrzebować państw trzecich do patrolowania tego obszaru, jeśli Kreml sprzeciwi się rozmieszczeniu wojsk sojuszniczych w strefie buforowej.– Wszyscy starają się jak najszybciej podjąć działania w sprawie gwarancji bezpieczeństwa, aby Trump nie zmienił zdania – powiedział jeden z europejskich urzędników.NATO pochyliło się nad projektemPropozycja strefy buforowej nie pojawiła się na poniedziałkowej wideokonferencji szefów sztabów państw NATO, w której uczestniczyli przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Dan Caine oraz nowy dowódca sił NATO w Europie gen. Alexus Grynkewich – przekazał jeden z europejskich urzędników.Francuskie i brytyjskie siły zbrojne prawdopodobnie miałyby stanowić trzon wojsk zagranicznych, a kraje te namawiają innych sojuszników, aby pomogli w dostarczeniu zasobów wojskowych. Niepokoi to jednak członków NATO z państw sąsiadujących z Rosją, jak na przykład Polskę, która wyraziła obawy, że w rezultacie tego rozwiązania kraj będzie bardziej podatny na rosyjski atak. Sojusznicy obawiają się, że większe zaangażowanie wojsk odciągnęłoby uwagę od obrony wschodniej flanki Sojuszu.Niektórzy sojusznicy wyrazili zaniepokojenie, że utworzenie strefy buforowej może w rzeczywistości narazić ukraińskie miasta na dalsze ryzyko ataku lub ponownej inwazji ze strony Rosji. Ich zdaniem rozwiązanie to nie jest zbyt rozsądne w przypadku przeciwnika, który nie negocjuje z dobrą wolą – przekazał portalowi jeden z dwóch europejskich urzędników.Maleńka Estonia zapowiedziała, że wyśle pewne siły, a Polska i Niemcy stwierdziły, że tego nie zrobią. Sojusznicy przewidują, że to ukraińskie wojska będą stanowić lwią część sił – powiedział trzeci europejski urzędnik.Gwarancje bezpieczeństwa dla UkrainyCzłonkowie NATO rozmawiają z amerykańskimi urzędnikami na temat dostarczania wywiadu satelitarnego i wsparcia powietrznego, choć nie oczekują wiele więcej – Pentagon przekazał, że USA będą odgrywać minimalną rolę w jakichkolwiek gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy.Stany Zjednoczone są prawdopodobnie jedynym krajem NATO, który ma pod ręką wystarczającą liczbę satelitów, aby zapewnić dane wywiadowcze i kontrolować, czy Rosja nie narusza zawieszenia broni lub porozumienia pokojowego. – Wszyscy czekają, aż kierownictwo polityczne Pentagonu wyjaśni, na ile chce się zaangażować, a ono pozwala Europejczykom pokazać swoje karty – powiedział Politico jeden z europejskich urzędników. – To trochę jak taniec – ocenił.Politico poinformowało także, że Komisja Europejska pracuje nad mechanizmem, który umożliwiłby przekazanie blisko 200 miliardów euro zamrożonych rosyjskich aktywów do specjalnego funduszu i przeznaczenie ich na odbudowę Ukrainy po wojnie.Bruksela ma testować gotowość rządów krajowych do przeniesienia aktywów do inwestycji o wyższym ryzyku, które mogłyby przynieść Ukrainie większe zyski. Jednocześnie zwiększyłoby to presję na Rosję, nieustannie atakującą Ukrainę. Zwolennicy takiego rozwiązania wskazują, że przekazanie Kijowowi skonfiskowanych rosyjskich aktywów byłoby karą odmowę Moskwy wypłaty reparacji powojennych.Czytaj więcej: Trump: Nie będzie wojny światowej