Incydent na granicy polsko-białoruskiej. Podczas interwencji żołnierzy na granicy polsko-białoruskiej został ranny żołnierz. Już wiadomo, że odniesione obrażenia były spowodowane wybuchem granatu błyskowo-hukowego w dłoni. Stan żołnierza jest stabilny. Do sprawy odniósł się także szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. W poniedziałek wieczorem w miejscowości Czeremcha grupa agresywnych migrantów próbowała sforsować granicę polsko-białoruską. W stronę polskich żołnierzy leciały m.in. kamienie, więc byli oni zmuszeni do użycia środków bezpośredniego przymusu, w tym granatów błyskowo-hukowych. Podczas jednej z takich interwencji, jednemu z żołnierzy granat wybuchł w rękach i doznał urazu lewej ręki.Ppłk Magdalena Kościńska ze Zgrupowania Zadaniowego „Podlasie” poinformowała w rozmowie z TVP Info, że żołnierz znalazł się natychmiast pod opieką w szpitalu w Białymstoku. Jak dodała, cały czas był przytomny, a jego stan jest stabilny.Czytaj także: Rosyjska załoga i polska stal. Podejrzany statek wrócił na BałtykSzef MON czeka na raport w sprawie incydentu na granicy– Wszystkie te działania, które są podejmowane przez polskich żołnierzy, przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, wynikają z agresji i presji na polską granicę. Żołnierz czy strażnik graniczny, kiedy jest atakowany, kiedy jest zagrożone bezpieczeństwo państwa polskiego, to jest atakowana cała Polska i państwo polskie stoi zawsze po jego stronie – zapewnił minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. To, jak doszło do zdarzenia i jakie są tego powody, wyjaśni Żandarmeria Wojskowa – powiedział szef MON, dodając, że w tej sprawie będzie sporządzony raport.Minister podkreślił, że presja migracyjna na granicy rośnie. – To strategia Białorusi; przyciągania migrantów do siebie i edukowania ich, jak mają atakować, jak mają zagrażać bezpieczeństwu i wzbudzaniu w nich agresji. To jest wojna hybrydowa. To nie jest próba szukania naturalnego szlaku migracyjnego. To jest zapraszanie do Białorusi, by ich przygotowywać i potem wysyłać na naszą granicę i narażać nas na niebezpieczeństwo – przypomniał Kosiniak-Kamysz.Czytaj także: Policja udaremniła ustawkę pseudokibiców. „Rozbiegli się po polach”