Jedna z głównych świątyń katolików. Państwowe przedsiębiorstwo Minskaja Spadczyna miało nakazać robotnikom remontującym Czerwony Kościół w Mińsku, wyrzucenie na śmietnik m.in. ikon, Biblii i modlitewników, znajdujących się w świątyni – informuje Biełsat. To może być kolejna próba ze strony reżimu Łukaszenki uderzenia w wiernych. Czerwony Kościół jest jedną z głównych katolickich świątyń w Mińsku i jeszcze trzy lata temu pełnił rolę ważnego miejsca spotkań dla wiernych w tym mieście. Neoromańska świątynia z czerwonej cegły, stojąca obok rządowych gmachów z lat 30., należy do najbardziej charakterystycznych zabytków miasta. Ufundował ją na początku XX w. polski i białoruski ziemianin i działacz społeczny Edward Woyniłłowicz wraz z żoną Olimpią, by upamiętnić przedwcześnie zmarłe dzieci: Szymona i Helenę. 26 września 2022 r. na terenie kościoła doszło do „zagadkowego”, jak określiły to białoruskie media niezależne, pożaru w jednym z pomieszczeń świątyni. Wcześniej miało tam zostać wybite okno. Zniszczenia nie były poważne, jednak specjalna komisja municypalna, odpowiedzialna za bezpieczeństwo pożarowe, uznała, że konieczne jest zakazanie działalności świątyni do momentu sprawdzenia i wyremontowania wszystkich instalacji przez odpowiednich specjalistów. Wyposażenie Czerwonego Kościoła miało trafić na śmietnikRemontem świątyni zajmuje się państwowa firma Minskaja Spadczyna, która miała zatrudnić do prac robotników z Turkmenistanu. Jak podaje portal Katolik.life, to właśnie cudzoziemcy mieli zaalarmować ostatnio wiernych parafii, że wyposażenia świątyni ma trafić na śmietnik. Wśród przedmiotów przeznaczonych do utylizacji znalazły się m. in. egzemplarze Biblii, modlitewniki i obrazy. Wyrzucenie tych przedmiotów nakazał właściciel budynku podporządkowany reżimowi Łukaszenki. Formalnie świątynia stanowi własność władz Mińska, a zarząd nad nią sprawuje Minskaja Spadczyna. Parafia korzystała z kościoła na zasadzie nieodpłatnego użytkowania. Czytaj także: Prześladowania Kościoła na Białorusi. Kolejny ksiądz zatrzymany