Turystyka nowym priorytetem. Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka zażądał poprawy jakości usług turystycznych w kraju. Przekonuje, że kraj musi stać się bardziej atrakcyjny zarówno dla turystów zagranicznych, jak i samych Białorusinów. Łukaszenka zwrócił uwagę na konieczność modernizacji hoteli i podniesienia standardów. – Powiem grubo: jeśli w hotelach po ścianach będą pełzać karaluchy, żadni turyści tutaj nie przyjadą – stwierdził. Jak dodał, celem jest także zachęcenie obywateli do częstszego wypoczynku w kraju.Według dyktatora, w ciągu najbliższych pięciu lat turystyka ma stać się projektem ogólnokrajowym i ważnym elementem gospodarki. Łukaszenka jednocześnie przyznał, że już teraz baza hotelowa jest wypełniona po brzegi i w kraju brakuje miejsc noclegowych.Od „Baćki” do „karalucha”W czasie, gdy największe festiwale muzyczne w kraju obsadzają głównie rosyjscy wykonawcy, białoruskie władze promują lokalne wydarzenia, takie jak doroczne święto chleba „Bułka Baćki”. Nazwa odwołuje się do przydomku „Baćka” (ojciec), który Łukaszenka zyskał w latach 90.Choć początkowo dyktator budował wizerunek gospodarza walczącego z korupcją, od protestów w 2020 roku coraz częściej nazywany jest „karaluchem”. Hasło „Stop karaluch!” stało się wówczas jednym z symboli ulicznych demonstracji – zwrócił uwagę Biełsat.Czytaj również: Rosja ogranicza obywatelom dostęp do benzyny. Mały triumf Ukrainy