Spór trwa. Marcin Przydacz zarzucił, że brak obecności polskiej delegacji podczas szczytu w Waszyngtonie to wina rządu. Z odpowiedzią pospieszył mu szef MSZ Radosław Sikorski. Szef Biura Polityki Międzynarodowej prezydenta był pytany w RMF FM o to, dlaczego nikt nie reprezentował Polski podczas spotkania przywódców z Donaldem Trumpem. – Nie jesteśmy częścią Koalicji chętnych. Pan prezydent był i jest aktywny w sprawach międzynarodowych. Nie uważam, że Polska wypadła z gry – powiedział Marcin Przydacz.Sikorski: Nie będzie łatwo współpracować bez szacunku dla faktówJak dodał, fakt, że w Waszyngtonie zabrakło polskiego przedstawiciela to wina rządu. – To było spotkanie koalicji chętnych, m.in. chętnych do wysyłania wojsk na Ukrainę i ustalenia co do obecności polskiej zapadały w sobotę i w niedzielę i w tym formacie decyzje i dyskusje prowadził premier Tusk i minister Sikorski. To oni nie zgłosili obecności Polski na rozmowach w Waszyngtonie – uzupełnił.Przedstawicielowi kancelarii prezydenta z odpowiedzią pospieszył szef MSZ. „Wiceminister Przydacz dostał z MSZ szczegółową relację z telekonferencji Koalicji Chętnych i wie, że nie było tam żadnego zgłaszania obecności. Mamy transkrypt” – napisał w mediach społecznościowych Radosław Sikorski.Uzupełnił, że „nie będzie łatwo współpracować bez szacunku dla faktów i minimum dobrej woli”.