Po spotkaniu na Alasce. – Putin otrzymał od Trumpa prezent w postaci czasu. Padło zaproszenie do Moskwy i zapowiedź dalszych rozmów. To ewidentna gra Putina, który zyskuje czas potrzebny Rosji – powiedziała w programie „Debata po szczycie Trump-Putin” w TVP Info dr Emilia Zakrzewska, politolożka i medioznawczyni z Uniwersytetu Warszawskiego. W piątek w Anchorage na Alasce prezydent USA Donald Trump spotkał się z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, rozpoczynając szczyt poświęcony m.in. wojnie w Ukrainie.Po rozmowach obaj liderzy wygłosili oświadczenia, nie odpowiadając jednak na pytania dziennikarzy. Spotkanie określili jako „konstruktywne”, ale nie przedstawili żadnych konkretnych ustaleń. Trump podkreślił, że w wielu sprawach zgodził się z Putinem, lecz kilka kluczowych kwestii pozostało nierozwiązanych.Jak informuje „Financial Times”, Putin podczas rozmowy z prezydentem USA zażądał przejęcia obwodu donieckiego na wschodzie Ukrainy, stawiając to jako warunek zakończenia wojny.„Ewidentna gra Putina”– Unikałabym radykalnych ocen, kto wygrał, a kto przegrał to spotkanie w Anchorage. W mediach amerykańskich i polskich eksperci komentują aspekty niewerbalne: czerwony dywan, wspólną przejażdżkę limuzyną, czyli gesty wobec Władimira Putina. Pojawia się pytanie, czy nie pokazywały one zbyt dużej uległości Donalda Trumpa wobec rosyjskiego przywódcy – powiedziała w programie „Debata po szczycie Trump-Putin” w TVP Info dr Emilia Zakrzewska, politolożka i medioznawczyni z Uniwersytetu Warszawskiego.– Nie umniejszając tym aspektom, zastanawiam się, czy gdyby Putin został przyjęty w nieco skromniejszy sposób, miałoby to w ogóle znaczenie dla przebiegu całego spotkania. Wydaje mi się, że te elementy były raczej formą dyplomacji i kurtuazji, które zwykle towarzyszą tego typu wydarzeniom – dodała.– Jeśli ocenimy spotkanie z perspektywy Putina i rosyjskiej propagandy, to miało ono ogromne znaczenie. W rosyjskich mediach utrwala się narracja, że Rosja wraca do gry na arenie międzynarodowej. Sam fakt, że Putin został uroczyście przyjęty przez Donalda Trumpa, jest wykorzystywany propagandowo – podkreśliła.– Putin otrzymał od Trumpa również prezent w postaci czasu. Padło zaproszenie do Moskwy i zapowiedź dalszych rozmów. To ewidentna gra Putina, który zyskuje czas potrzebny Rosji – zauważyła ekspertka.„Ogromny sukces wizerunkowy Putina”– Ten szczyt można uznać za ogromny sukces wizerunkowy Putina. Jednak jeśli ma on przybliżyć nas do zawieszenia broni w Ukrainie, będącego wstępem do późniejszych negocjacji, to trzeba zagryźć zęby – ocenił Bartłomiej Kot, ekspert ds. międzynarodowych z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.– Donald Trump nauczył się, wydaje mi się, jednej rzeczy po tym spotkaniu. Przede wszystkim zrozumiał już teraz w pełni, że nie jest w stanie łatwo i szybko tej sprawy załatwić. U niego dojrzewa ten punkt widzenia, ale druga kwestia – i tu można szukać pewnego rodzaju sukcesu europejskiego oraz ukraińskiego – to świadomość, że tej wojny nie da się zakończyć wyłącznie aktywnością amerykańską. Trzeba wziąć pod uwagę także Europejczyków i Ukraińców, aby rozstrzygnięcie było trwałe i rzeczywiście zaspokajało potrzeby obu stron – powiedział. – Największy przełom po tym spotkaniu dostrzegam w komunikacie wydanym przez liderów europejskich. Pojawiło się tam zdanie, które wcześniej nie było tak jasno wyrażane – że Stany Zjednoczone chcą partycypować w gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy. Jeżeli to prawda, jeżeli te słowa Donalda Trumpa są pokłosiem spotkania z Putinem, to w moich oczach jest to ogromny przełom – przede wszystkim mentalny po stronie amerykańskiej – dodał.„Osłabiona pozycja i wizerunek USA”Według profesora Tomasza Płudowskiego, amerykanisty z Uniwersytetu VIZJA, Donald Trump miał szansę „wygrać to spotkanie” z Władimirem Putinem, ale „dopuszczając do takiej formy rozmów, postawił się na straconej pozycji”.– Natomiast Putin zdecydowanie wiedział, co robi. To są już inne czasy niż zimnowojenne. Putin ma przed sobą właściwie rozproszony Zachód. Stany Zjednoczone nie są już tym silnym liderem, którym były w czasach zimnej wojny. Europa jest podzielona, w związku z tym Putin czuje się znacznie pewniej. Wie, że nasza strona zachodnia nie jest póki co gotowa na wysłanie wojsk – ocenił amerykanista.– Doprowadzenie do spotkania w takiej formie, właściwie bez ustalonej agendy, bez przygotowanych dokumentów, co było widoczne także po jego przebiegu, sprawiło, że nie mieliśmy do czynienia z żadnymi konkretnymi wypowiedziami, które wskazywałyby, czego domagają się obie strony. Te wypowiedzi były bardzo mętne, zwłaszcza ze strony rosyjskiej. Rosjanie przedstawiali to w wersji propagandowej, wypowiadając się bardzo ogólnikowo na temat „likwidacji pierwotnych przyczyn kryzysu ukraińskiego”. To pojemne określenie, obejmujące m.in. oczekiwanie powrotu do sytuacji z przełomu lat 80. i 90., czyli wycofania wojsk amerykańskich z krajów byłego bloku wschodniego – powiedział. – W związku z tym samo dopuszczenie do sytuacji, w której Putin przyjeżdża, gdy nie wiadomo właściwie, co ma się dziać, co jest na stole, bez uzgodnionych wstępnych ustaleń, bez przygotowanych dokumentów, i powitanie go w ten sposób na czerwonym dywanie, rozwijanym przez amerykańskich żołnierzy, osłabia pozycję i wizerunek Stanów Zjednoczonych. Również język ciała prezydenta Trumpa, który zachowywał się, jakby Putin był jego najlepszym przyjacielem – zaprosił go do samochodu, uśmiechał się, niewiele mówił, a momentami wyglądał wręcz bezradnie, oddając inicjatywę Putinowi – sprawił, że Zachód, Stany Zjednoczone i sam prezydent Trump wyglądali podczas tego spotkania na bezradnych – podkreślił Płudowski.„Rosja ma inicjatywę na froncie”Generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w programie „Debata po szczycie Trump-Putin” analizował sytuację na linii frontu w Ukrainie.– Od wielu tygodni, czy nawet miesięcy, Rosja ma inicjatywę na froncie, ale ponosi ogromne straty. W ostatnich dziesięciu dniach Rosjanie rzeczywiście dokonali pewnej penetracji w rejonie ważnego węzła komunikacyjnego Pokrowsk, który znajduje się na południu systemu ukraińskich twierdz – bardzo ważnego dla obrony wschodniej Ukrainy. Tam Rosjanie częściowo przeniknęli w głąb obrony ukraińskiej. Ale to były działania grup dywersyjno-rozpoznawczych, niewielkich oddziałów. Jednym słowem – nie ma jakiegoś istotnego przełomu w tej operacji – stwierdził generał.– Niektórzy spodziewają się, że może dojść do przełomu, gdyby Rosjanie wykorzystali te lokalne sukcesy na poziomie taktycznym. Ukraińcy jednak także przerzucają tam swoje siły, więc jeśli chodzi o front lądowy, większych zmian nie widać. W ostatnich dniach, bezpośrednio przed tym szczytem, zauważyliśmy również zmniejszenie rosyjskich ataków na całe terytorium Ukrainy. To już nie są fale setek dronów i rakiet, ale raczej dziesiątki. Wydaje się, że to było celowe, właśnie na czas tego szczytu – dodał Koziej.Zobacz także: Prezenty od Muska w rękach Rosji. Starlinki poza kontrolą Ukraińców