Prezydenci znają się od lat. Widzieli się już w Hamburgu, Helsinkach, Da Nang, Buenos Aires, Osace, a wcześniej podobno również w Moskwie. Spotkanie w Anchorage na Alasce będzie kolejną okazją, by Donald Trump i Władimir Putin mogli uścisnąć sobie ręce. Dotąd widywali się w atmosferze wzajemnego szacunku, czasem... zbyt dużego. Czy to szóste, siódme, a może dwudzieste spotkanie Trumpa z Putinem – wiedzą pewnie tylko oni dwaj. Prezydent USA kluczył w tej sprawie latami.Nie znam, nie widziałemW 2013 roku w popularnym talk-show u Davida Lettermana opowiadał, że „Putin to twardy gość”, chwaląc się, że „spotkał go raz”. Potwierdził to dwa lata później, w rozmowie radiowej z Michaelem Savage'em. Pytany o to, czy widział się kiedyś z prezydentem Rosji, przytaknął. „Tak, raz. Dawno temu. Ale dogadywaliśmy się naprawdę świetnie, prawdę mówiąc” – wyznał, wyraźnie dumny.W 2016 roku, u szczytu kampanii prezydenckiej, prawdopodobnie natchniony przez doradców, odżegnywał się od jakichkolwiek kontaktów z Putinem. „Nigdy go nie spotkałem. Nie mam pojęcia kim jest Putin” – mówił dziennikarzom. Nieco mniej stanowczy był kilka miesięcy później, w rozmowie z George'em Stephanopoulosem na łamach ABC. „Nie sądzę, żebym kiedykolwiek go spotkał. To znaczy możliwe, że byliśmy razem w jednym pomieszczeniu, ale nie wydaje mi się” – twierdził.O relacje z Trumpem w czerwcu 2017 roku zapytała Putina Megyn Kelly, gwiazda stacji Fox News. „Był czas, kiedy pojawiał się w Moskwie. Ale, wiesz, nigdy się z nim nie spotkałem” – zarzekał się prezydent Rosji.Najpierw Hamburg7 lipca 2017 roku, na marginesie szczytu G20 w Hamburgu, Donald Trump i Władimir Putin spotkali się po raz pierwszy odkąd amerykański miliarder objął urząd prezydenta. Spotkanie rozpoczęło się od krótkiej wymiany uprzejmości w obecności kamer. „Czekamy na wiele bardzo pozytywnych rzeczy dla Rosji, dla Stanów Zjednoczonych i dla wszystkich zainteresowanych” – powiedział Trump, dodając: „To zaszczyt być tutaj z panem”. Putin odpowiedział: „Cieszę się, że mogę pana spotkać osobiście, panie prezydencie. Mam nadzieję, że, jak pan powiedział, nasze spotkanie przyniesie konkretne rezultaty”.W sali, obok obu przywódców, zasiedli sekretarz stanu Rex Tillerson oraz minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. W tle trwały napięcia – dzień wcześniej w Warszawie Trump oskarżył Moskwę o destabilizowanie sytuacji w Ukrainie i wspieranie reżimów wrogich Zachodowi, w tym Syrii i Iranu.Spotkanie miało trwać maksymalnie 30 minut, ale przeciągnęło się do... dwóch godzin. Obaj liderzy nie chcieli jednak opowiadać o szczegółach. Trump mówił o „bardzo dobrych rozmowach” na „różne tematy”. Putin wspomniał o „problemach międzynarodowych i kwestiach dwustronnych”, dodając, że samo spotkanie jest pozytywnym sygnałem, bo „rozmowa telefoniczna nigdy nie wystarczy”.Według rosyjskich źródeł rządowych w agendzie znalazły się m.in. konflikty w Syrii i na Ukrainie, walka z terroryzmem, bezpieczeństwo strategiczne oraz tematy sporne – jak test balistyczny Korei Północnej czy użycie broni chemicznej przez reżim Baszara al-Asada. W Waszyngtonie oczekiwano, że Trump poruszy również kwestię ingerencji Rosji w wybory w 2016 roku, lecz prezydent USA unikał odpowiedzi na pytania dziennikarzy w tej sprawie.Tego samego dnia obaj przywódcy wymienili jeszcze krótkie uściski dłoni – jeden podczas oficjalnego powitania, drugi w kuluarach, uchwycony przez kamery niemieckiego rządu.Kilka miesięcy później, 11 listopada 2017 roku, Trump i Putin spotkali się na szczycie APEC w Da Nang – tam deklarowali chęć zacieśnienia współpracy, ale rozmowa pozostała w cieniu dyplomatycznych niejasności. Nie trwała długo, nie było ku temu dobrej okazji, nieznane są też jakiekolwiek szczegóły z krótkiej pogawędki uciętej przez obu prezydentów.„Zdrada” TrumpaKolejne spotkanie, w 2018 roku w Helsinkach, miało już nieco bardziej burzliwy przebieg. A jeśli nie przebieg, to na pewno konsekwencje.Doszło do niego zaledwie trzy dni po tym, jak specjalny prokurator Robert Mueller oskarżył 12 oficerów rosyjskiego wywiadu wojskowego o ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku. Trump miał trzy możliwości: odwołać szczyt, otwarcie postawić Putinowi zarzuty albo – jak ocenili komentatorzy – wybrać drogę ustępstw. Zdecydował się na ostatnią opcję, a skala tej ustępliwości zaskoczyła nawet jego przeciwników.W obecności kamer pytany o ocenę rosyjskich działań, Trump stwierdził, że „nie widzi powodu, by nie wierzyć” zapewnieniom Putina, że Rosja nie ingerowała w amerykańskie wybory. Słowa te stały w sprzeczności z jednogłośnym stanowiskiem amerykańskich agencji wywiadowczych, Departamentu Sprawiedliwości i samego Muellera. Były dyrektor CIA John Brennan nazwał wystąpienie prezydenta „zdradą”.Trump zignorował też rady własnego zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego, który odradzał mu spotkanie w formule jeden na jeden z rosyjskim przywódcą. W Helsinkach wyszedł z rozmowy bez wymiernych ustaleń – nie poparł co prawda aneksji Krymu, nie podważył artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego i nie odwołał ćwiczeń wojskowych w państwach bałtyckich, ale jego postawa – pasywna, ustępliwa, gotowa do przyjęcia narracji Putina – była odbierana jako zwycięstwo Kremla.Miesiąc później obaj pojawili się też na szczycie G20 w Buenos Aires w 2018 roku, a następnie – 28 czerwca 2019 roku – w Osace, ponownie na forum przywódców dwudziestu największych gospodarek świata. Jednak wszystkie te spotkania odbywały się na neutralnym lub globalnym gruncie – nigdy dotąd liderzy nie rozmawiali w siedzibie którejś ze stron. Pogłoski o wcześniejszej wizycie Trumpa w Moskwie nigdy nie zostały oficjalnie potwierdzone, chociaż rosyjskie media od czasu do czasu publikowały archiwalne zdjęcia z biznesowych i politycznych kontaktów sprzed prezydentury.Spotkanie na AlasceTym razem będzie inaczej. Szczyt w Anchorage – pierwsze takie spotkanie na amerykańskiej ziemi – odbędzie się 15 sierpnia 2025 roku, w cieniu wielkiej politycznej niepewności: wokół wojny w Ukrainie, światowego rynku surowców i groźby kolejnych barier gospodarczych. Lokalizacja, historycznie związana zarówno z Rosją, jak i z USA, podnosi rangę wydarzenia do co najmniej symbolicznej. Czy będzie to czarny, czy złoty dzień w dziejach świata – przekonamy się w ciągu kilku najbliższych miesięcy, choć... warto tonować nastroje.Według oficjalnych informacji, piątkowe spotkanie na Joint Base Elmendorf-Richardson w Anchorage to przede wszystkim prywatna rozmowa Trumpa i Putina, określana przez Biały Dom jako „listening exercise” – prezydent USA ma wsłuchać się w propozycje rosyjskiego przywódcy, bez zobowiązania do szybkich decyzji czy zawierania przełomowych kompromisów. Analitycy oceniają, że szanse na spektakularne porozumienie pokojowe są nikłe, a cała dyplomacja wokół Alaski to raczej badanie terenu niż realna próba zakończenia wojny w Ukrainie.Czytaj też: To tam spotkają się Trump i Putin. Dlaczego padło na Alaskę?Do Anchorage z Trumpem poleci wąski sztab doradców oraz Secret Service. Plan podróży pozostaje utajniony, ale wiadomo, że w otoczeniu prezydenta znajdą się m.in. sekretarz stanu Marco Rubio oraz najważniejszy wysłannik ds. rozmów z Rosją Steve Witkoff, który ostatnio uczestniczył w negocjacjach w Moskwie. Po stronie USA zabraknie liczniejszej delegacji czy publicznej części konferencyjnej – rozmowy mają być prowadzone wyłącznie z tłumaczami, z opcją krótkich konsultacji z doradcami Białego Domu. Z kolei Putinowi będą towarzyszyć doradcy ds. polityki zagranicznej oraz szef rosyjskiego wywiadu. Zaraz po spotkaniu Trump zaplanował jeszcze wirtualną rozmowę z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i konsultacje z unijnymi liderami.