Napięcie w regionie wzrasta. Chińskie wojsko poinformowało w środę, że monitorowało i „przepędziło” amerykański niszczyciel USS Higgins, który wpłynął „bez zgody rządu chińskiego” na wody w pobliżu spornych Wysp Paracelskich na strategicznie ważnym Morzu Południowochińskim. To kolejny w tym tygodniu incydent na tym akwenie, na którym Pekin coraz mocniej się rozpycha. „Działania Stanów Zjednoczonych stanowiły poważne naruszenie suwerenności i bezpieczeństwa Chin oraz poważnie zagroziły pokojowi i stabilności na Morzu Południowochińskim” – oświadczyło Dowództwo Południowego Teatru (obszaru odpowiedzialności) Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.W komunikacie zaznaczono, że marynarka „pozostaje w stanie wysokiej gotowości i zdecydowanie broni suwerenności narodowej, bezpieczeństwa oraz pokoju i stabilności w regionie”.VII Flota USA oświadczyła, że USS Higgins „egzekwował prawa i swobody związane z żeglugą”. W komunikacie przesłanym agencji Reutera podkreślono, że „Stany Zjednoczone bronią swojego prawa do latania, pływania i działania wszędzie tam, gdzie pozwala na to prawo międzynarodowe, tak jak zrobił to tutaj okręt USS Higgins. Żadne oświadczenia Chin nie powstrzymają nas przed tym”.W poniedziałek na tym akwenie doszło do innego incydentu. Chińska straż przybrzeżna użyła armatki wodnej, by odepchnąć filipińskie jednostki w rejonie spornej ławicy Scarborough, co Manila określiła mianem „niebezpiecznych manewrów”.Kolizja chińskich statkówPekin oświadczył, że podjęte działania były „profesjonalne, znormalizowane, uzasadnione i zgodne z prawem”. Później strona filipińska ujawniła, że podczas pościgu doszło do kolizji dwóch chińskich jednostek, w wyniku której jedna z nich doznała „znacznych uszkodzeń”.Chiny roszczą sobie prawa do niemal całego obszaru Morza Południowochińskiego, przez które odbywa się ponad 60 proc. światowego handlu morskiego, łącznie z częściami wyłącznych stref ekonomicznych Brunei, Indonezji, Malezji, Filipin i Wietnamu.Kraje przez wiele lat nie były w stanie uzgodnić statusu dwóch grup małych wysp i raf na Morzu Południowochińskim – archipelagu Spratly (chińska nazwa Nansha) na południu oraz Wysp Paracelskich (Sisha) na północy, a także sąsiednich wód – wyłącznych stref ekonomicznych o szerokości 200 mil morskich.Czytaj więcej: Chiny rozpychają się na morzu. „Niespotykana liczba jednostek”Od lat region ten jest uznawany za jeden z najbardziej zapalnych punktów w Azji Południowo-Wschodniej. Przez akwen ten prowadzi szlak dla handlu o wartości ponad 3 bln dolarów rocznie, jest on też potencjalnie bogaty w złoża ropy i gazu.W kwietniu Pekin ogłosił przejęcie rafy Sandy Cay na Morzu Południowochińskim. Zrobiono to w przededniu amerykańsko-filipińskich ćwiczeń wojskowych w tym regionie. Chińczycy nie okupują jednak obszaru militarnie, choć pozostawili po sobie wbitą flagę.Mielizna o znaczeniu strategicznym„Financial Times” zwrócił uwagę, że Sandy Cay to piaszczysta mielizna o powierzchni nieco ponad 200 metrów kwadratowych, która ma jednak strategiczne znaczenie dla Chin, ponieważ pozwala rozszerzyć jurysdykcję na obszar 12 mil morskich, obejmujący wyspę Titu, wykorzystywaną przez Filipiny do śledzenia ruchów chińskiej marynarki wojennej. Oficjalne ogłoszenie przez Chiny kontroli nad Sandy Cay zwiększa też obawy, iż Pekin zamierza anektować również inne niezamieszkane rafy oraz fragmenty wybrzeża Morza Południowochińskiego.Ławica Scarborough, trójkątny łańcuch raf i skał, stała się natomiast punktem zapalnym między krajami, odkąd Chiny przejęły ją od Filipin w 2012 roku. Prezydent Filipin Ferdinand Marcos Jr oświadczył, że okręty patrolowe „będą nadal obecne” w tym rejonie, aby bronić i wykonywać suwerenne prawa Manili do tego, co uważa za część swojego terytorium.Od lat 50. ubiegłego wieku Stany Zjednoczone i Filipiny są związane traktatem o wzajemnej obronie. Manila zezwoliła wojskom amerykańskim na dostęp do baz wojskowych na swoim terytorium. W lipcu ubiegłego roku USA zdecydowały, że przeznaczą 500 mln dolarów na pomoc wojskową dla sojusznika. Pekin reaguje nerwowo na wszelkie oznaki współpracy obu państw i komentarze strony amerykańskiej na temat sytuacji w regionie Indo-Pacyfiku.W roku 2016 Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze po skardze Filipin orzekł, że działania Chin wokół archipelagu Spratly, gdzie Pekin wyznaczył strefę ekonomiczną o szerokości 200 mil morskich, są nielegalne. Chińskie władze zignorowały ten werdykt.