Najbardziej cieszy się... Moskwa. W piątek w Anchorage na Alasce, na terenie bazy Joint Base Elmendorf-Richardson, dojdzie do pierwszego od ponad czterech lat spotkania prezydentów USA i Rosji. Choć formalnie odbędzie się na terenie Ameryki, najbardziej z takiego obrotu spraw zadowolony jest... Władimir Putin. – Lepsza dla niego byłaby tylko Moskwa – komentuje jeden z analityków. Jeszcze w miniony weekend amerykańscy urzędnicy gorączkowo poszukiwali miejsca, w którym mogliby zorganizować szczyt Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Szybko okazało się, że latem Alaska jest w szczycie sezonu turystycznego, a obiekty zdolne przyjąć dwóch przywódców i ich delegacje są nieliczne. Choć pojawiły się prywatne oferty od znanych mieszkańców stanu, ostatecznie organizatorzy uznali, że jedyną realną opcją jest Anchorage – a tam tylko baza Joint Base Elmendorf-Richardson spełnia wymogi bezpieczeństwa.Biały Dom chciał uniknąć symboliki goszczenia rosyjskiego prezydenta na amerykańskiej instalacji wojskowej, ale alternatyw nie było. Dlaczego Alaska?Według źródeł, wybór miejsca poprzedziły długie, zakulisowe rozmowy. Rosja odrzuciła europejskie lokalizacje – w tym neutralne od dekad Genewę czy Wiedeń – z powodu nakazu aresztowania Putina wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny w 2023 roku. Putin sugerował Zjednoczone Emiraty Arabskie, ale w Waszyngtonie nie chciano kolejnej dalekiej podróży po majowej wizycie w regionie. W grze pozostały Węgry – bliski sojusznik obu przywódców – i Stany Zjednoczone.Trump ocenił, że przyjazd Putina na amerykańską ziemię to dowód „szacunku”. Inaczej widzi to były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton: – Jedynym lepszym miejscem dla Putina niż Alaska byłaby Moskwa – komentował na łamach CNN.Były ambasador Rosji w USA ocenia wybór miejsca jako „logiczny” – delegacja może przylecieć nad Cieśniną Beringa, a szczyt odbędzie się „na neutralnym, bezpośrednim gruncie”. Senator Władimir Dżabarow nazwał lokalizację „bardzo mądrą”, bo jest „daleko od Ukrainy i od Europy, która jest nam dziś wroga”.Publicysta Aleksandr Bobrow w komentarzu dla strony internetowej państwowej telewizji RT pisał o „powrocie do logiki bezpośredniego dialogu bez pośredników”. Jego zdaniem Alaska – z historią „rosyjskiego początku i amerykańskiej kontynuacji” – może stać się „wspólnym rozdziałem”, jeśli obie strony potraktują spotkanie jako szansę, a nie zagrożenie.Ostatni raz prezydent USA spotkał się z Putinem w 2021 roku. Joe Biden do kilkudziesięciominutowej rozmowy w Genewie przygotowywał się miesiącami, planując każdy szczegół, od harmonogramu po dekoracje stołu. Tymczasem obecny szczyt zapowiedziano zaledwie tydzień wcześniej, a szczegóły wciąż są ustalane. Świat ma powody do obaw. W pamięci pozostają przecież wcześniejsze rozmowy Trumpa z Putinem: w 2018 roku w Helsinkach, gdzie prezydent USA podważył ustalenia własnych służb wywiadowczych w sprawie ingerencji Rosji w wybory, oraz w 2017 roku podczas szczytu G20 w Hamburgu.O Ukrainie bez UkrainyDla Ukrainy symbolika miejsca ma drugorzędne znaczenie. Wołodymyr Zełenski nie został zaproszony na szczyt, swojej reprezentacji nie będzie miał też żaden z europejskich krajów. Prezydent Ukrainy ostrzegł, że decyzje podjęte bez Kijowa będą „decyzjami przeciwko pokojowi” i „nie przyniosą niczego trwałego”. Trump, pytany o zaproszenie dla ukraińskiego lidera, stwierdził, że „nie jest częścią tego spotkania” i że dotychczasowe liczne rozmowy z jego udziałem „nie przyniosły efektów”.Od ogłoszenia szczytu walki nie ustały. Rosyjskie wojska, ponosząc wysokie straty, powoli posuwają się w głąb Ukrainy, intensywnie bombardując miasta. W nocy z wtorku na środę ataki dronów zabiły dwie osoby i raniły trzynaście w kilku regionach kraju – poinformowały ukraińskie władze.Choć w Moskwie dominuje narracja o „historycznej szansie”, a w Waszyngtonie mówi się o „bezpośrednim dialogu”, w Kijowie i Europie narasta obawa, że rozmowy w Anchorage mogą stać się początkiem negocjacji, w których kluczowy zainteresowany będzie tylko biernym obserwatorem.Czytaj też: „Pełne poparcie”. Putin rozmawiał z Kim Dzong Unem