„Domy pracy” coraz bardziej popularne. Wojna sprzyja rozwijaniu na terenie Federacji Rosyjskiej wszelkiego rodzaju patologii. Jedną z nich są domy pracy – instytucje mające oficjalnie pomagać ludziom w trudnej sytuacji życiowej, a w rzeczywistości szerzące współczesne niewolnictwo. Według Global Slavery Index, Rosja zajmuje 8. miejsce na świecie w „rankingu niewolnictwa”, z wynikiem 13 niewolników na 1000 osób. Wojenna zawierucha sprzyja rozwijaniu tego „biznesu”. W Rosji nie ma dokładnych danych na temat liczby domów pracy ani liczby osób, które do nich trafiają. Natalia Markowa, kierowniczka działu pomocy bezdomnym w moskiewskiej wspólnocie św. Idziego, zauważa w rozmowie z portalem takiedela.ru., że spośród 1000 osób odwiedzających ich ośrodek pomocy społecznej, około 80 procent ma doświadczenie w przebywaniu w takich placówkach.Niewolnicy do Rosji często przybywają z innych krajówDomy pracy to organizacje, w których mieszkają osoby bezdomne; osoby, które znalazły się w sytuacji kryzysowej i pilnie potrzebują pieniędzy. Mieszkańcy takich instytucji pracują za darmo lub za bardzo niskie wynagrodzenie. W większości przypadków domy nie pomagają ludziom wyjść z sytuacji kryzysowej, a jedynie ich wykorzystują.Jak kwitnie w Rosji przemysł niewolniczy, najlepiej można się przekonać po liczbie ogłoszeń na słupach, przystankach i tablicach informacyjnych. Reklamy obiecują zapewnić zatrudnienie, mieszkanie, wyżywienie i papierosy osobom, które się zgłoszą. „Ofiary” często przybywają z innych krajów i regionów w poszukiwaniu pracy – są automatycznie bardziej narażone na trafienie do domu pracy. Zobacz także: Zrobiła niewolników z przesiedleńców wojennych– Jeśli ogłoszenie jest pod hasłem „robotnicy fizyczni”, jest zakwaterowanie, wyżywienie i wynagrodzenie w wysokości 1000-1500 rubli, to zdecydowanie jest dom pracy. Normalna praca jest opłacana od 2000 rubli – wyjaśnia Daria Amosova, specjalistka ds. PR w organizacji non-profit Nochleżka w rozmowie z portalem takiedela.ru.Domy pracy – ważny element rosyjskiej gospodarkiRosyjska grupa maoistów rozpoczęła kampanię protestacyjną przeciwko domom pracy w Czelabińsku. Związek Uralskich Maoistów na kanale Maoistskij sojuz w Telegramie pisze: „Jest dużo reklam, domy pracy są bardzo rozwinięte i liczne. Kryją się pod różnymi nazwami. Starają się znaleźć różne sposoby na pozyskanie potencjalnej ofiary. Najczęściej nie podają konkretnych adresów, a jedynie numery telefonów”.W czasach Związku Radzieckiego, jeśli obywatel nie był oficjalnie zarejestrowany jako osoba pracująca, mógł zostać skazany za pasożytnictwo. Po upadku ZSRR pojawiły się prywatne domy pracy, reklamujące się jako agencje zatrudnienia dla ludzi w „trudnej sytuacji życiowej”. „Pracownicy” są umieszczani w domach, mieszkaniach lub piwnicach, po 12 do 30 osób, śpiących na ciasno upakowanych łóżkach piętrowych. Dostają najtańsze pożywienie, wystarczające jedynie na tyle, by dać siłę do pracy. Są „wynajmowani” przez domy pracy za stawki znacznie poniżej ustawowej płacy minimalnej do prac nie wymagających specjalnych kwalifikacji, zwykle w budownictwie, bez jakichkolwiek praw pracowniczych, ubezpieczenia i płacenia podatków.Zobacz także: Reparacje za niewolnictwo? Byłe brytyjskie kolonie zabierają głosDomy pracy są dobrze znanym (i dość ważnym) elementem rosyjskiej gospodarki, co zapewnia im ochronę przed procesami sądowymi. Tylko w samej Moskwie i okolicach liczbę domów pracy szacuje się na ponad 1000. Mieszkają w nich dziesiątki tysięcy ludzi.Domy pracy – żyła złota dla właścicieliRosyjska organizacja antyniewolnicza „Alternatywa” pomaga im wyrwać się z niewoli. „Skontaktował się z nami człowiek, który uciekł z takiego ośrodka. Opowiedział nam o poważnych naruszeniach: pobiciach, poniżaniu i innych nadużyciach. Stosowane są kary grupowe: jeśli ktoś złamie zasady, cierpią wszyscy. Czasami stosuje się system donosów, w którym sami mieszkańcy obserwują się nawzajem, a za przewinienia karana jest jedna osoba lub cała grupa, aby wszyscy żyli w strachu” – zdradził wolontariusz „Alternatywy”, na kanale Maoistskij sojuz.Domy pracy to żyła złota dla ich właścicieli, którzy mogą zarobić 500 000 rubli (6200 dolarów miesięcznie) netto na 10 pracowników. Jeden z nich chwalił się, że ma 1000 pracowników w samej Moskwie. W mediach społecznościowych pełno jest zdjęć opływających w luksusy właścicieli niewolniczych biznesów.Zobacz także: Uciekła z Rosji i pomaga rosyjskim jeńcom. „Wojna i więzienie zmieniają ludzi”Maoiści zauważają, że zjawisko domów pracy jest symptomatyczne dla sposobu organizacji Rosji Władimira Putina. „Zdajemy sobie sprawę, że rosyjski imperializm świadomie wspiera wszystkie najbardziej archaiczne i barbarzyńskie systemy wyzysku. Robi to samo w innych krajach” – można przeczytać w Telegramie na kanale Maoistskij sojuz.