Pocisk o napędzie atomowym. Rosja planuje testy nowej broni o napędzie atomowym „Burewiestnik” – podaje portal analityczny The Barents Observer. Testy mają być przeprowadzone między 7 i 12 sierpnia. Rosjanie od kilku lat pracują nad pociskiem manewrującym „Burewiestnik”. Nowa broń ma eksperymentalny charakter ze względu na zastosowanie atomowego napędu. Projekt objęty jest ścisłą tajemnicą, dlatego większość informacji pojawiąjących się na temat nowej broni ma charakter spekulacji.Według portalu analitycznego The Barents Observer, Rosja ma przeprowadzać testy „Burewiestnika” w dniach 7-12 sierpnia. Portal wskazuje, że „władze wojskowe zamknęły przestrzeń powietrzną w strefie o długości 500 km wzdłuż zachodniego wybrzeża Nowej Ziemi” (wyspa na północy Rosji).Dowodem na testy nowej broni mają być także ruchy rosyjskich i amerykańskich wojsk, które przeanalizował The Barents Observer.Według ustaleń portalu, co najmniej cztery statki znajdują się w pozycji wzdłuż wybrzeża Nowej Ziemi. Dwa samoloty Rosatomu (rosyjskiej agencji jądrowej stacjonują obecnie w bazie lotniczej Rogaczewo. Samolot „wykrywający broń jądrową” należący do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych poleciał na północ.Zobacz także: Atomowy straszak Rosji. Putin szykuje nocny test rakietyPo co Rosjanom nowy pocisk? Według analityków koszt napędu atomowego wskazuje, że nowy pocisk będzie uzbrojony w ładunek jądrowy. Taka broń może wywołać – pożądany przez Kreml – efekt psychologiczny w zachodnich społeczeństwach.„Rosyjscy konstruktorzy broni mają nadzieję wzbudzić strach na Zachodzie, opracowując »Burewiestnika«. Pocisk będzie mieć zasięg międzykontynentalny” – podaje The Barents Observer.Zobacz też: Rosja zerwała porozumienie rakietowe. Zamknięte niebo nad Kapustin JaremNapęd jądrowy „Burewiestnika” ma zapewnić nieograniczony zasięgPrace nad „Burewiestnikiem” trwają od ponad dekady. W 2016 roku potwierdził to amerykański wywiad. Poinformowano wówczas o nowym pocisku (9M730) zauważonym na poligonie Kapustin Jar, który oznaczono jako KY-30. Do roku 2020 odnotowano blisko 20 prób z tym pociskiem, ale ogromna większość z nich była nieudana – rakieta spadała po wyłączeniu się silnika startowego, czyli we wstępnej fazie lotu. To świadczyło, że jest problem z inicjacją reaktora napędzającego silnik główny. Pozostałe „udane” próby trwały relatywnie krótko i z pewnością nie spełniały oczekiwań konstruktorów.Według wywiadu USA większość testów zorganizowano na żądanie samego Władimira Putina, wbrew zaleceniom konstruktorów z przedsiębiorstwa Nowator i ośrodka badawczego odpowiedzialnego za napęd nuklearny. Zwykle po takich próbach notowano w okolicy zwiększone promieniowanie radioaktywne. Rosjanie często wówczas wyłączali czujniki, tłumacząc się awarią, aby dane o poziomie skażenia nie dotarły do instytucji międzynarodowych.Zobacz także: Korea Północna buduje okręt z napędem atomowym. Dyktator na placu robótZachodni eksperci długo kwestionowali rosyjskie informacje o budowie miniaturowych reaktorów jądrowych, ale wiele wskazuje na to, że są one wiarygodne. Przedsiębiorstwo Rosatom, odpowiedzialne za rozwój cywilnych i wojskowych technologii nuklearnych, zanotowało od 2010 r. bardzo duży budżetu (kilkadziesiąt procent). Mogło to pozwolić Rosji na istotny postęp w budowie napędu jądrowego dla „Burewiestnika”. W założeniu konstruktorów napęd jądrowy tego pocisku ma mieć nieograniczony zasięg.