Podpalone kable przy torach. Holenderska policja potwierdza: pożar kabli przy torach kolejowych w Amsterdamie, do którego doszło 24 czerwca – w dniu rozpoczęcia szczytu NATO – był wynikiem celowego podpalenia. W sprawie prowadzone jest śledztwo, na razie nikogo nie zatrzymano. Pożar, który sparaliżował komunikację kolejową w jednym z najważniejszych węzłów komunikacyjnych Holandii, nie był przypadkiem. Policja w Amsterdamie przekazała, że użyto materiałów łatwopalnych, a wersja o usterce technicznej została wykluczona. Wskazuje to jednoznacznie na celowe działanie. Ogień uszkodził ok. 30 kabli zasilających, co doprowadziło do paraliżu połączeń między Amsterdamem, Utrechtem a lotniskiem Schiphol – strategicznym punktem w kontekście bezpieczeństwa podczas trwającego wówczas szczytu NATO w Hadze.Nieznani sprawcy, śledztwo trwaŚledczy analizują nagrania z monitoringu. Na jednym z nich widać trzech rowerzystów, którzy około godziny 3:00 przejeżdżali w miejscu, gdzie później wybuchł pożar. Poszukiwany jest też taksówkarz, który około 3:30 wysadził pasażera w okolicy miejsca podpalenia. Choć na ten moment nie ma dowodów na udział obcych państw czy grup politycznych, śledztwo wciąż trwa. Policja nie wyklucza udziału radykalnych aktywistów.Ślady rosyjskiego sabotażu w EuropieDo sabotaży dochodzi również w Polsce. W maju 2025 roku służby zatrzymały 27-letniego obywatela Kolumbii, który podpalał składy budowlane w imieniu rosyjskiego wywiadu. Jak ustaliła ABW, był on szkolony przez osoby powiązane z Kremlem.Zobacz: Rosyjski sabotaż w Polsce. Kolumbijczyk działał na zlecenie KremlaW ramach operacji „Lucky Strike” służby udaremniły też próbę podpalenia centrum farb we Wrocławiu, niedaleko bazy paliw Orlenu. Eksperci ostrzegają, że tego typu działania to element wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję na terenie UE.Czytaj więcej: Operacja „Lucky Strike”. Prorosyjski sabotażysta mógł zagrozić bazie OrlenuW Niemczech również odnotowano poważny akt sabotażu, który – jak informuje tygodnik „Der Spiegel” – miał zostać zorganizowany przez rosyjskie służby. W wyniku zaplanowanych działań uszkodzono około 270 samochodów w Berlinie, Brandenburgii, Bawarii i Badenii-Wirtembergii. Śledczy podejrzewają, że akcja była elementem szerszej operacji destabilizacyjnej prowadzonej przez Kreml.Sprawdź: Rosyjski sabotaż w Niemczech. „Sto euro za każde uszkodzone auto”