Marcin Józefaciuk „przeprasza” za niedopatrzenie. 5 lipca, Sejm. Posiedzenie zespołu ds. ochrony dziecka w sytuacji rozstania rodziców. Jak się okazuje, wśród zebranych osób jest mężczyzna skazany prawomocnym wyrokiem za wykorzystanie seksualne dziecka. Jego nazwisko widnieje w rejestrze przestępców seksualnych. Skandal. Jak to możliwe?! – pytam posła KO, Marcina Józefaciuka, szefa zespołu. – Przepraszam. Oczywiście taka osoba powinna zostać wyłączona z takich tematów. Rozumiem odbycie kary i resocjalizację, jednak Sejm i zespół nie jest miejscem, w którym głos powinna zabierać osoba o takiej przeszłości. Nie na zespole, który ja prowadzę – mówi poseł. I dodaje, że będą zmiany: weryfikacja będzie bardziej rygorystyczna, a formuła zmieniona. 5 lipca miało miejsce pierwsze zebranie powołanego przez pana zespołu sejmowego ds. ochrony dzieci w sytuacji rozstania rodziców. Jak to się stało, że zajął się pan tym tematem?W październiku ubiegłego roku, podczas miesiąca świadomości na temat raka piersi, zdałem sobie sprawę, że nie ma takiego dnia czy miesiąca poświęconego zdrowiu mężczyzn, co stało się impulsem do stworzenia zespołu parlamentarnego właśnie ds. zdrowia mężczyzn. W pewnym momencie zaczęły się do mnie zgłaszać rozmaite stowarzyszenia i fundacje, zarówno działające na rzecz matek, jak i ojców, z tematem alienacji rodzicielskiej. Poszedłem na jeden z marszów organizowanych wokół tego zagadnienia, podczas którego obiecałem zebranym tam ludziom – ojcom, matkom, babciom, dziadkom, dzieciom – że zrobimy w Sejmie spotkanie na temat alienacji rodzicielskiej. Okazało się, że temat jest szeroki, postanowiłem więc powołać odrębny zespół, właśnie ds. ochrony dzieci w sytuacjach okołorozstaniowych.Mówi pan o „alienacji” rodzicielskiej. Wyjaśnijmy może, że jest to teoria, która zakłada izolowanie dziecka przez jednego z rodziców i utrudnianie mu kontaktów z nim, zwykle w tle są oskarżenia o przemoc wobec tego rodzica. Dodajmy, że ta teoria została zdyskredytowana i uznana za fałszywą i szkodliwą m.in. przez ONZ, WHO, stowarzyszenia terapeutów, a Parlament Europejski wprost wskazał „alienację” jako strategię stosowaną przez przemocowych rodziców w celu odwrócenia uwagi sądu od przemocy.Czytaj także: Kazirodczy związek ojca i córki, śmierć noworodków. Jest akt oskarżeniaPozwolę sobie się nie zgodzić, rzeczywiście nie można mówić o alienacji jako o syndromie psychologicznym, ale pozostaje zjawiskiem polegającym na uporczywym, bezpodstawnym utrudnianiu drugiemu rodzicowi kontaktów z dzieckiem. Ale nie chodzi o to, żeby spierać się o słowa. Nie walczmy o słowa, nie walczmy na płcie, nie licytujmy się, kto jest bardziej przemocowy. Zacznijmy działać dla dobra dziecka, a nie walczmy tym dobrem dziecka czy godnością dziecka.To chwalebne, jednak ze statystyk wynika, że w ponad 90. proc. to mężczyźni są sprawcami przemocy, to tak gwoli doprecyzowania. A jak pan definiuje to dobro dziecka, które w polskim prawie jest niezdefiniowane?Dlatego jedną z rekomendacji naszego zespołu jest przysiąść i zdefiniować prawnie dobro dziecka, chcemy też definicji godności dziecka. Jest wiele propozycji, jak określić godność dziecka, natomiast tutaj zaangażowani będą specjaliści, m.in. psychologowie dziecięcy.Od wielu lat pojawiają się propozycje, by zastąpić określenie „władza rodzicielska”. Pański zespół też się pochyli nad tym zagadnieniem?Dokładnie. Również myśleliśmy, żeby inaczej to nazwać. Może odpowiedzialność, może współodpowiedzialność, ale znowu, to jest semantyka. Mamy inne, ważniejsze problemy do rozwiązania niż nazewnictwo.Porozmawiajmy o poważniejszych problemach. Wszystkie sprawy, które znam, w których pojawia się stosowany – głównie przez ojców – argument „alienacji rodzicielskiej” – to są sprawy z poważnymi zarzutami o przemoc, którą stosowali mężczyźni zarówno wobec dzieci, jak i ich matek. Zgodnie z polskim prawem dzieckiem, które jest świadkiem przemocy, jest uznawane także za ofiarę przemocy. Psychiczną, ekonomiczną, fizyczną, ale też seksualną. Akta są drastyczne. I to dlatego stowarzyszenia matek walczą z pojęciem „alienacji rodzicielskiej”. To sprzeciw wobec manipulacji.Czytaj także: Twoja szkoła w sercu Europy. Dołącz do programu EPASJest też druga strona medalu, tzn. dobrzy, kochający ojcowie, którzy po prostu chcą zabrać dzieci od przemocowych matek, które – bez powodu – robią wszystko, by utrudniać te kontakty z ojcem lub je uniemożliwiać. Mamy dwa ekstrema i ja się wciąż dziwię, co ludzie są w stanie zrobić walcząc nie o dziecko, ale dzieckiem. Dlatego bardzo blisko współpracuję z różnymi organizacjami, między innymi takimi zajmującymi się zjawiskiem wtórnej wiktymizacji. To jest mój bezpiecznik, bym nie poszedł za bardzo w żadną ze stron. Nie będzie tak, że stanę się twarzą środowisk ojcowskich czy tych skupiających matki.Tego bezpiecznika widocznie zabrakło, bo 5 sierpnia w Sejmie, na pierwszym posiedzeniu zespołu ds. ochrony dzieci, pojawił się mężczyzna, który figuruje w rejestrze przestępców seksualnych. Została skazany na 3 lata pozbawienia wolności za wykorzystanie seksualne własnego dziecka, odbył karę. Obecnie obowiązuje go pięcioletni zakaz zbliżania się do dziecka. Jak to możliwe, że taka osoba się tam znalazła?Tematem posiedzenia były tablice alimentacyjne, a otwarte zaproszenie miały wszystkie osoby, które chciały wziąć udział w zespole, zadać pytania, zabrać głos, wyrazić opinie. Wszystkie te osoby przeszły przez biuro przepustek, które je weryfikuje, sprawdza PESEL, kontroluje, czy dana osoba jest karana.Widocznie weryfikacja nie była odpowiednio szczegółowa, bo przyzna pan, że obecność osoby skazanej za przestępstwo seksualne wobec dziecka na posiedzeniu zespołu, który w tytule ma „ochronę dzieci”, musi szokować. Tematem zespołu były tablice alimentacyjne, sądzę, że stąd ta decyzja biura. Faktem jest, że zostałem rzeczywiście wprowadzony w błąd przez jedno ze stowarzyszeń, z którego ramienia pojawiła się ta osoba. Dlatego to stowarzyszenie nie będzie już brało udziału w pracach zespołu. Po prostu moje zaufanie i otwartość zostały nadużyte. Nie mam zamiaru współpracować z kimś, kto skrzywdził dziecko – to się nie zgadza z moim systemem wartości. Po wypowiedzi tej osoby byłem świadom, że ta osoba była skazana za niepłacenie alimentów. I tyle.No dobrze, ale niealimentacja jest przemocą ekonomiczną i przestępstwem właśnie. Nie zaświeciła się panu czerwona lampka?Faktem jest, że w sytuacji osób, które odbywały karę pozbawienia wolności, wywiązywanie się ze świadczeń alimentacyjnych jest utrudnione, o czym zresztą mówiła ta osoba. I to ma sens. Nie wiedziałem natomiast o wyroku za przestępstwo seksualne.Ale panie pośle, litości. Mówimy o sytuacji, kiedy do Sejmu wchodzi człowiek, który został skazany za wykorzystanie własnego dziecka. Oddaje mu się głos, on się skarży, że ma utrudnianie kontakty z dzieckiem, w dodatku mówi publicznie, że łamie zakaz zbliżania się do tego dziecka. To jest skandal.Czytaj także: 12-latka urodziła dziecko. Ojcem prawdopodobnie jest jej... bratTak, zgadzam się. Raz jeszcze powtórzę, że nic nie wskazywało, aby na Zespole był ktoś, kogo być tam nie powinno. Zespół trwał dwie godziny i podczas jego trwania, choć widocznie część osób już zdawała sobie z tego sprawę, nikt mi o tym nie powiedział, nikt nie zaprotestował. Dowiedziałem się dopiero później. Następne zespoły będą odbywały się w formule eksperckiej. Ten pierwszy zespół został zwołany w formule interwencyjnej ze względu na tablice alimentacyjne, chciałem oddać głos wszystkim stronom. Nie mam prawa ograniczać ludziom głosu.Zapytam tak: Czy przestępca seksualny powinien mieć głos w jakiejkolwiek sprawie dotyczących dzieci? Tak czy nie?Dla mnie odpowiedź jest oczywista – nie. Taka osoba powinna zostać wyłączona z takich tematów – jej czyny świadczą tym, kim była lub jest. Rozumiem odbycie kary i resocjalizację, jednak Sejm i zespół nie jest miejscem, w którym głos powinna zabierać osoba o takiej przeszłości – nie na zespole, który ja prowadzę. Dlatego wyłączyłem stowarzyszenie Szczyty Alienacji Rodzicielskiej z możliwości uczestniczenia w Zespole.W swoim oświadczeniu przeprasza pan za to, co się wydarzyło. Jakie kroki pan podejmie, żeby takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości? Bez wątpienia, co było planowane i jest normą na zespołach, które prowadzę: formuła zespołu będzie ekspercka, a więc głos będą mieli tylko eksperci w danych tematach, szanowani przez społeczności, z dorobkiem. Ograniczona zostanie możliwość zabierania głosu przez osoby indywidualne, a wszyscy zgłoszeni na posiedzenie będą sprawdzani w rejestrze przestępców seksualnych. Ponownie zostaną rozesłane zaproszenia do fundacji i stowarzyszeń, które zajmują się tą tematyką i znają społeczność od środka. Zespół ma niezwykle ważne zadanie wypracować rekomendacje w sprawie ochrony dzieci w okresie rozstania rodziców – rzadko kiedy podnosi się te tematy w Sejmie. Nie można pozwolić, aby jedno stowarzyszenie, które przemyciło przestępcę, zniweczyło pracę wielu osób – dla dobra dzieci. Na pewno weryfikacja będzie bardziej rygorystyczna, a formuła – zmieniona.