Kim Dzong Un boryka się z brakiem gotówki. Jin-su przez lata posługiwał się fałszywymi dokumentami, aby ubiegać się o zdalną pracę informatyka w zachodnich firmach. Było to częścią prowadzonego na dużą skalę, tajnego planu zbierania funduszy dla Korei Północnej. Na finansowanie reżimu przekazywane było nawet 85 proc. jego zarobków. Korea Północna, borykająca się z niedoborami gotówki, od lat objęta jest sankcjami międzynarodowymi – pisze BBC. – Łączenie wielu prac w Stanach Zjednoczonych i Europie przynosiło mi co najmniej 5 tys. dolarów miesięcznie – powiedział Jin-su stacji BBC. Dodał, że niektórzy jego koledzy zarabiali znacznie więcej.Zanim zdezerterował, Jin-su (imię zmieniono w celu ochrony tożsamości) był jedną z tysięcy osób, co do których istnieje podejrzenie, że zostały wysłane za granicę – do Chin i Rosji oraz do krajów afrykańskich – aby wziąć udział w tajnej operacji prowadzonej przez Koreę Północną.ONZ bije na alarmPółnocnokoreańscy pracownicy IT są ściśle monitorowani i niewielu z nich rozmawiało z mediami. Natomiast Jin-su udzielił obszernego wywiadu stacji BBC, opowiadając, jak wygląda codzienne życie osób żyjących z oszustwa. Jego relacja potwierdza wiele szacunków zawartych w raportach ONZ dotyczących cyberbezpieczeństwa.Tylko u nas: Ucieczka z „raju”. Jak wyrwać się z Korei i żyć?Lepiej oddać pensję Kimowi, niż żyć pod jego butemWskazał, że 85 proc. jego zarobków zostało przekazane na finansowanie reżimu. Korea Północna, borykająca się z niedoborami gotówki, od lat jest objęta sankcjami międzynarodowymi. To reakcja państw zachodnich na program zbrojeń nuklearnych reżimu.– Wiemy, że to jak kradzież, ale po prostu akceptujemy taki los – powiedział Jin-su. – To i tak o wiele lepsze niż wtedy, gdy byliśmy w Korei Północnej – dodał. Według raportu Rady Bezpieczeństwa ONZ opublikowanego w 2024 r. tajni pracownicy IT generują dla Korei Północnej od 250 do 600 mln dolarów rocznie. Proceder ten rozkwitł w czasie pandemii, kiedy praca zdalna stała się powszechna. Od tamtej pory cieszy się coraz większym zainteresowaniem.Czytaj też: Kim Dzong Un na ćwiczeniach artylerzystów. Mówił o „prawdziwej wojnie”Tajni pracownicy w Polsce?W marcu Dawid Moczadło, współzałożyciel Vidoc Security Lab z siedzibą w Polsce, udostępnił nagranie z przeprowadzonej przez siebie zdalnej rozmowy kwalifikacyjnej, podczas której kandydat zdawał się używać oprogramowania opartego na sztucznej inteligencji do maskowania swojej twarzy. Po rozmowie z ekspertami doszedł do wniosku, że kandydatem mógł być północnokoreański pracownik IT.BBC skontaktowało się z ambasadą Korei Północnej w Londynie, aby przedstawić im wnioski wynikające z artykułu. Stacja nie otrzymała jednak odpowiedzi.Korea Północna od dziesięcioleci wysyła swoich pracowników za granicę, aby łatać państwowy budżet. Nawet 100 tys. z nich jest zatrudnionych za granicą jako pracownicy fabryk lub restauracji, głównie w Chinach i Rosji.Niewielu myśli o dezercji Mimo to Jin-su twierdzi, że niewielu północnokoreańskich pracowników branży IT myślało o ucieczce tak jak on. – Oni po prostu biorą pieniądze i wracają do domu. Mało kto myśli o dezercji – wyjaśnił. Jin-su nadal pracuje w branży IT, mimo że uciekł z kraju. Twierdzi, że umiejętności, które zdobył, pracując dla reżimu, pomogły mu przystosować się do nowego życia. Ponieważ nie pracuje na kilku etatach z fałszywymi dowodami, zarabia mniej niż wtedy, gdy pracował dla północnokoreańskiego reżimu. Ale zatrzymuje większą część zarobków i więcej pieniędzy zostaje w jego kieszeni.Czytaj też: Północnokoreański polityk straszy wojną atomową na konferencji ONZ