Walczą z oszustwami. Mistrzostwa świata w lekkiej atletyce w Tokio (13-21 września) zbliżają się wielkimi krokami. Na nieco ponad miesiąc przed ich rozpoczęciem organizacja World Athletics ogłosiła, że do udziału w konkurencjach kobiecych zostaną dopuszczone jedynie te zawodniczki, które przejdą specjalne badania określające ich płeć. World Athletics ogłosiło w mediach społecznościowych nowe zasady kwalifikacji do kobiecych konkurencji podczas nadchodzących mistrzostw świata.Innowacja w lekkiej atletyce– To bardzo ważne, by przyciągać do sportu nowe kobiety. Testy płci są niezbędne, by kobiety nie miały poczucia szklanego sufitu w rywalizacji. Nie możemy pozwolić na oszukiwanie biologii – podkreślił w oświadczeniu prezydent World Athletics, Sebastian Coe. Każda zawodniczka będzie musiała przejść badanie w kierunku obecności genu SRY, który wskazuje na męskie cechy chromosomalne. Test ma być przeprowadzony tylko raz.– Filozofią, którą wyznajemy w World Athletics, jest ochrona i promowanie integralności sportu kobiet. W sporcie, który nieustannie stara się przyciągnąć więcej kobiet, bardzo ważne jest, aby wchodziły one do sportu, wierząc, że nie ma biologicznego szklanego sufitu. Test potwierdzający płeć biologiczną jest bardzo ważnym krokiem w zapewnieniu, że tak właśnie jest. Mówimy, że na poziomie elitarnym, aby rywalizować w kategorii kobiet, musisz być biologicznie kobietą – dodał Coe. – Dla mnie i Światowej Rady Lekkoatletycznej zawsze było jasne, że płeć (płeć społeczno-kulturowa) nie może przeważać nad płcią biologiczną. Chcemy szczególnie podziękować naszym federacjom członkowskim za ich wsparcie i zaangażowanie we wdrażanie nowych przepisów – podsumował prezydent World Athletics.To decyzja, która przywraca praktyki stosowane w latach 90., kiedy to podobne testy budziły wiele kontrowersji. Przed igrzyskami w Atlancie w 1996 roku wykryto obecność genu SRY u ośmiu uczestniczek, jednak mimo to dopuszczono je do startu.Z perspektywy Polski wiele emocji budzi wspomnienie biegu na 800 metrów na igrzyskach w Rio de Janeiro, gdzie Joanna Jóźwik uplasowała się na piątym miejscu. Wyprzedziły ją wówczas trzy biegaczki z tzw. hiperandrogenizmem – Caster Semenya, Francine Niyonsaba i Margaret Wambui – których organizmy naturalnie produkują znacznie więcej testosteronu niż u przeciętnej kobiety.Czytaj też: Lech Poznań znów wygrywa i awansuje dalej. Teraz czas na Serbów