Chłopiec nie miał kasku. Jak niebezpieczna potrafi być podróż hulajnogą elektryczną bez kasku i po mokrej drodze, przekonał się 12-latek z Lubawy. Chłopiec wylądował pod nadjeżdżającym samochodem. Kierowca nie miał szans zareagować. Dziecko trafiło do szpitala. Do wypadku doszło na jednej z lubawskich ulic w środę, wczesnym popołudniem. Policja dostała zgłoszenie, jakich w ostatnim czasie służby otrzymują wiele: potrącone dziecko na hulajnodze elektrycznej. Policja opublikowała nagranie z wypadku. Ku przestrodzeNa miejscu pomocy chłopcu już udzielali kierowca busa, który brał udział w zdarzeniu i świadkowie. Całą sytuację zarejestrował też monitoring: na nagraniu widać, jak 12-latek kierujący hulajnogą elektryczną, pędząc po mokrej jezdni bez żadnego kasku, traci panowanie nad pojazdem i wywraca się na zakręcie. Z drugiego końca właśnie nadjeżdżało auto dostawcze. Nastolatek dosłownie „wślizgnął się” pod busa; kierowca nie był w stanie wyhamować. Samochód przeciągnął chłopca pod podwoziem przez kilka metrów, zanim się zatrzymał. Szczęśliwie nastolatek nie odniósł poważnego uszczerbku. „Mieszkaniec Lubawy z obrażeniami ciała został przetransportowany do szpitala. Na szczęście po kilku godzinach okazało się, że 12-latek doznał tylko ogólnych potłuczeń i otarć naskórka, choć zdarzenie wyglądało bardzo poważnie” – relacjonują Warmińsko-Mazurscy policjanci.To jednak nie kończy sprawy. Chłopiec odpowie za swoje nieodpowiedzialne zachowanie przed sądem rodzinnym i nieletnich. „Kask nie boli”!Policja podkreśla, że jazda hulajnogą elektryczną dozwolona jest po drogach dla rowerów lub pasach ruchu przeznaczonych dla rowerów z prędkością do 20 km/godz. Jeśli takiej drogi nie ma, może poruszać się po jezdni z prędkością nie większą niż 30 km/godz.Już niedługo w życie mają wejść przepisy obligujące osoby do 16. roku życia do zakładania kasków podczas jazdy na rowerze, hulajnodze, hulajnodze elektrycznej bądź deskorolce. Tylko w tym roku liczba urazów głowy w wypadkach na tych pojazdach wzrosła o blisko 60 procent.Czytaj więcej: „Kask nie boli”. Lepiej: ratuje życie. Rafał Sonik pokazał dowód