Niektórzy skończyli kwarantannę. Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego, Marek Waszczewski, poinformował, że osoby objęte kwarantanną i nadzorem epidemiologicznym nie wykazywały żadnych niepokojących objawów, dlatego prawdopodobnie nie należy się spodziewać ogniska cholery, komentując podejrzenie zakażenia tą chorobą u pacjentki w Szczecinie. W sobotę do szpitala wojewódzkiego w Szczecinie trafiła pacjentka ze szpitala w Stargardzie z podejrzeniem zakażenia cholerą. Wykryto u niej bakterię cholery, ale dopiero wykrycie toksyny pozwala na rozpoznanie zakażenia. Badania w tym kierunku są w toku.– Według danych na czwartek rano, siedem osób było objętych kwarantanną i 50 osób objętych nadzorem epidemiologicznym. U części osób kwarantanna i nadzór już się skończyły – zaznaczył rzecznik GIS.Rzecznik GIS: raczej nie spodziewamy się ogniska choleryPodkreślił, że osoby te nie miały żadnych niepokojących objawów. – Minęło pięć dni, czyli okres wylęgania cholery, i osoby te wróciły do swoich zajęć. Wśród pozostałych osób nie mamy zgłoszeń o żadnych niepokojących objawach, więc raczej nie spodziewamy się ogniska cholery – dodał.W związku z podejrzeniem zakażania na kwarantannę domową skierowano początkowo 26 osób, a 85 objęto nadzorem epidemiologicznym.Bakterię cholery u starszej kobiety w Stargardzie potwierdziły dwa niezależne laboratoria. Stan pacjentki z podejrzeniem cholery jest określany jako stabilny.Wśród osób, u których występują objawy cholery, u 80 proc. przebieg choroby ma charakter łagodny lub umiarkowany. W pozostałej grupie 10-20 proc. chorych występuje ostra wodnista biegunka prowadząca do silnego odwodnienia, na skutek którego może dojść do ostrej niewydolności nerek, poważnych zaburzeń elektrolitowych i zgonu. Śmiertelność u prawidłowo leczonych osób to około 1 proc., a u osób nieleczonych sięga 50-70 proc.Czytaj też: Urlop nad morzem. Uwaga na bakterie wywołujące wibriozę