Wywiad z krajowymi konsultantami ds. zdrowia psychicznego. Od kilku lat narasta przyzwolenie na agresywne zachowania. Młodzi ludzi zaczynają traktować takie zachowanie jako normalne, co w połączeniu ze stresem związanym z pandemią, zagrożeniem wojną, kryzysem gospodarczym i niestabilną sytuacją na świecie powoduje ogromne napięcia. Jak sobie radzić? Filtrować treści, dbać o rytuały i być łagodnym wobec siebie i innych – mówią krajowi konsultanci ds. zdrowia psychicznego prof. Piotr Gałecki i dr Aleksandra Lewandowska. Anna J. Dudek: Po potwornych wydarzeniach na Uniwersytecie Warszawskim – zabójstwie pracownicy placówki przez jednego ze studentów – rozpoczęła się dyskusja nie tylko na temat bezpieczeństwa, ale także wpływu mediów społecznościowych i rozmaitych treści w internecie na młodych ludzi.Dr Aleksandra Lewandowska: Mam poczucie, że od kilku lat narasta przyzwolenie na zachowania agresywne w grupie zarówno dziecięco-młodzieżowej, jak i wśród dorosłych. Jako specjaliści zwracamy często uwagę, że dzieci uczą się przez warunkowanie, czyli obserwując nas, dorosłych. To my dajemy im przykład. I tu pojawia się problem, bo w przestrzeni publicznej obserwujemy niedopuszczalne zachowania, przykładowo przyzwolenie na agresję słowną w wykonaniu polityków, dziennikarzy, artystów. Młodzi ludzi zaczynają traktować takie zachowanie jako normalne, co w połączeniu ze stresem związanym z pandemią, zagrożeniem wojną, kryzysem gospodarczym i ogólnie niestabilną sytuacją na świecie powoduje ogromne napięcia. Te napięcia znajdują ujście właśnie w przemocowych, agresywnych zachowaniach.Jaki wpływ na poziom agresji, o której pani mówi, ma fakt, że dzieci i nastolatkowie funkcjonują w dużej mierze w cyfrowym świecie?Dr Aleksandra Lewandowska: Przebywanie w cyfrowym świecie i ciągłe korzystanie z technologii cyfrowych oznacza łatwość dostępu do różnych treści, w tym także do przemocy, agresji, pornografii. Dziś już wiemy, że ten rodzaj przemocy, której dziecko doświadcza za pomocą technologii cyfrowych, trwale zmienia jego mózg. To po prostu widać w badaniach obrazowych: takie treści powodują zmiany w działaniu ośrodkowego układu nerwowego, zarówno jeśli chodzi o linię rozwojową, jak i zmiany obszarów mózgu odpowiedzialnych za kontrolę impulsów, zdolność regulacji emocji i hamowania behawioralnego, w związku z czym zwiększa się drażliwość i ryzyko wystąpienia gwałtownych zachowań. Jeśli chodzi o pandemię i skutki, które wywołała w populacji dzieci i młodzieży, to z pewnością wiemy, że zwiększyło się m.in. spożycie substancji psychoaktywnych, co z kolei przekłada się na zwiększone ryzyko wystąpienia impulsywnych zachowań. Tych czynników jest naprawdę wiele.Ci nastolatkowie, którzy szkołę średnią spędzili w pandemii, to dziś młodzi dorośli, ale wiemy, że tak naprawdę okres adolescencji trwa do 25. roku życia. Czynników jest wiele: wzrasta liczba i dzieci, i młodzieży, i dorosłych z zaburzeniami psychicznymi, mamy niepokojące dane o niekorzystnym wpływie technologii na dzieci i młodzież. Jak się w tym rozeznać?Prof. Piotr Gałecki: Myślę, że przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, czym jest agresja. Agresja to nie tylko jest atak fizyczny. Są różne formy agresji: manipulacja, kłamstwa, oczernianie kogoś. Tak zwaną wolność słowa traktujemy jak świętość, ale jeśli w tak pojętej wolności słowa są kłamstwa, nieprawdy, oszczerstwa, to jest to jakaś pomyłka. Współczesny świat sprawia, że żyjemy trochę w dwóch rzeczywistościach, wirtualnej i faktycznej. Natomiast ta rzeczywistość wirtualna jest taka, że coś, co się pojawia w sieci, to nie znika. Prawda? Więc każda nieprawda powiedziana osobie funkcjonującej we współczesnym świecie i tego świadomej, jest dużym zagrożeniem. Paradoksalnie osoby, które padają ofiarami tego typu agresji – oszczerstwa, pomówienia – mają mniej narzędzi do obrony niż te, które padły ofiarami ataku fizycznego. Bo to one muszą wykazać, że zostały pomówione, powiedziano na ich temat nieprawdę. Stąd te liczne tragedie wśród dzieci, nastolatków, które padają ofiarami internetowego hejtu, agresji. Czytaj też: Zabójca z kampusu UW z kolejnym zarzutem. Ugryzł policjantaJakie rozwiązania pan sugeruje?Prof. Piotr Gałecki: Być może wymusi to zmianę prawa, niezbędne są nowe regulacje prawne, które będą skutecznie chronić. Jeśli będziemy dopuszczać w przestrzeni publicznej agresję i nie będziemy jej penalizować, dużo łatwiej będzie o eskalację do przemocy fizycznej, ponieważ osoby, które są sprawcami, mają poczucie, że jest przyzwolenie na takie zachowanie. To prosty mechanizm: jeśli sprawca agresji czuje się bezkarny, ale jednocześnie widzi, że ta przemoc werbalna przestaje działać, to przechodzi na kolejny poziom działania, czyli agresję fizyczną. Chcę też powiedzieć, że media, może nie tradycyjne media, ale te media społecznościowe, trochę się do tego przyczyniają, bo rzecz nieprawdziwa, rzecz sensacyjna, niesprawdzona staje się newsem i właściwie osoba, która jest ofiarą, jest w tym bezradna. Musimy szukać przyczyn, diagnozować je, a nie skupiać się tylko na skutkach, jak w przypadku zbrodni na UW. Trzeba rozmawiać, słuchać, rozładowywać napięcia. Kluczowa jest wielowektorowość tej dyskusji i unikanie generalizowania. Jeśli zbrodni dokonał mężczyzna, student, to nie oznacza, że wyłącznie mężczyźni czy studenci są agresorami; podobnie w sytuacji, kiedy sprawcą jest ktoś określonego pochodzenia czy osoba, która ma jakiegoś rodzaju zaburzenia.Po zabójstwie na UW w sieci krążyły drastyczne nagrania z tego, co się wydarzyło. Ktoś udokumentował zbrodnię, ktoś ją nagrał, ktoś ją udostępnił. Pierwszym odruchem było wzięcie telefonu i nagranie. Co to oznacza? Prof. Piotr Gałecki: To jest właśnie to przyzwolenie, że tak wolno robić. Nie – nie wolno. To jest forma agresji. Nawet jak ktoś sobie to nagrał, okej, rozumiem; ktoś chce mieć pornografię w domu, ktoś może sobie mieć filmy z agresją, ale nie powinien mieć żadnego prawa do udostępniania takich treści. To nagranie z sieci nie zginie. Dr Aleksandra Lewandowska: Należy zastanowić się, dlaczego w niektórych w ogóle zaistniała potrzeba, żeby to zajście udokumentować. Ten, kto wrzuca to do sieci, zachowuje się agresywnie. Dziś dokumentowane jest wszystko: od tego co jemy, gdzie jesteśmy, po rodzinne wydarzenia. I te wydarzenia, które nas szokują. Dlatego musimy działać wielokierunkowo.Jednym z takich kierunków jest propozycja Unii Europejskiej, które zamierza do końca 2026 roku wprowadzić aplikację, która pozwoli potwierdzić wiek użytkownika bez ujawniania jego tożsamości? To odpowiedź na fakt, że z mediów społecznościowych, mimo ograniczeń, korzystają nawet 8-latki. Algorytm łatwo oszukać. Co jeszcze można zrobić?Dr Aleksandra Lewandowska: Stosować profilaktykę. Kiedy dochodzi do ryzykownego, niebezpiecznego wydarzenia – agresji czy próby samobójczej – prowadzimy interwencję kryzysową. Gotowa jest podstawa programowa przedmiotu edukacji zdrowotnej, która jest fundamentalnie ważna. Niestety, nie będzie obowiązkowym przedmiotem. A jest potrzebna po to, by dzieci i młodzież mogły w bezpiecznym, znanym środowisku dowiadywać się o tym, czym jest przemoc, wykluczenie, dyskryminacja i dostać narzędzia, by sobie z tak trudnym doświadczeniami poradzić. Oczywiście konieczne są także rozwiązania legislacyjne. Czytaj też: Prezydent odznaczył ofiarę brutalnego ataku na UWPo wydarzeniach na Uniwersytecie Warszawskim pojawiały się pomysły na zwiększenie bezpieczeństwa. Bramki, wykrywacze metali, kontrole. To dobre pomysły?Prof. Piotr Gałecki: Nie, to rozwiązanie zastępcze. Fikcja, która nie zlikwiduje źródła, ale spowoduje niepotrzebne koszty i nie poprawi bezpieczeństwa. My musimy otwarcie mówić o tym, skąd się bierze agresja, która wciąż narasta. Takie zachowania – słowa, zachowania, nagrywanie drastycznych wydarzeń, wrzucanie ich do sieci i przekazywanie ich dalej – muszą być społecznie piętnowane. Osoby, które są agresywne w internecie, hejterzy, nie mogą być bezkarni i anonimowi. Mylimy pojęcia, szafując „wolnością słowa”. Demokracja to wolność słowa, ale mówienie agresywnych, obelżywych rzeczy, z wolnością słowa nie ma nic wspólnego.To jest kwestia granicy, prawda?Prof. Piotr Gałecki: Tę granicę możemy nazwać. Odpowiedzialność ciąży na osobie, która wypowiada te słowa, która nagrywa, która wrzuca film do sieci. To się oczywiście „klika”, ale straty ponosimy my wszyscy, całe społeczeństwo. Jak mówimy o odpowiedzialności, to bądźmy wszyscy odpowiedzialni. Dbajmy o to, żeby też w tym przekazie medialnym było więcej równowagi, czyli więcej treści pozytywnych, związanych właśnie z tym, o czym mówiliśmy wcześniej, z promocją zdrowia psychicznego, z pokazywaniem, jakie korzyści czerpiemy wszyscy z bycia dla siebie empatycznymi, uważnymi, wrażliwymi na siebie.Mówiliśmy o tym, jaki wpływ na młode pokolenie, dzieci i młodzież, miała pandemia. Do tego dochodzi uzależnienie od mediów cyfrowych, zanurzenie w świecie wirtualnym, rosnąca liczba powodów do niepokoju. Ale nie jest tak, że to stracone pokolenie?Dr Aleksandra Lewandowska: Nie, absolutnie nie. Trzeba pamiętać o tym, że mózg dziecka, nastolatka i teraz – już wiemy – nawet młodego dorosłego, cały czas się kształtuje i nigdy nie jest za późno. Oczywiście lepiej jest, kiedy wdrażamy działania w młodszym wieku, bo ten mózg jest bardziej plastyczny, ale to nie znaczy, że nie mamy żadnych narzędzi, żeby wpłynąć i spowodować zmianę u nastolatka, młodego człowieka czy nawet u dorosłego. Ona jest trudniejsza, ale możliwa. Podsumujmy – proszę o konkretne instrukcje: jak sobie poradzić w ciągłym napięciu, poczuciu zagrożenia, bombardowania treściami, których nie chcemy, ale które algorytmy tak usłużnie nam podsuwają? Jak zadbać o dzieci, ale i siebie?Dr Aleksandra Lewandowska: Po pierwsze: filtrujmy treści, na które pozwalamy sobie i dzieciom, ucząc przy tym krytycznego myślenia i stawiania granic w świecie cyfrowym. Po drugie: dbajmy o regularność i rytuały dnia codziennego, które dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa w świecie pełnym chaosu. Po trzecie: rozmawiajmy. O emocjach, o lękach, o tym, co trudne i co dobre. Taka rozmowa nie musi przynieść od razu rozwiązania, ale jest jak wentyl bezpieczeństwa dla napięcia, które czujemy. I wreszcie... bądźmy łagodni także wobec siebie. Rodzice często próbują być nieomylni, ale dzieci nie potrzebują perfekcyjnych dorosłych, potrzebują obecnych, wrażliwych i wystarczająco dobrych. Jeśli czujemy, że napięcie nas przerasta, sięgnijmy po wsparcie. To nie jest oznaka słabości, lecz odpowiedzialności.Prof. Piotr Gałecki: Myślę, że problematyka hejtu w internecie dobitnie pokazuje, że jest to zjawisko rozpowszechnione i szkodliwe. Ważne jest zatem zrozumienie, że nie jest to problem jednostek, a społeczeństwa jako całości. Edukacja w tym zakresie, szczególnie osób młodych, to podstawa. Rozpoznawanie, reagowanie i zapobieganie hejtowi powinno być priorytetem. Osobiście uważam, że internet jest niezwykle pożytecznym narzędziem, jednak należy pamiętać, że to, co się działo kiedyś lokalnie, w sieci dzieje się niemalże globalnie. Trudno zatem mi sobie wyobrazić bezkarność w zakresie hejtu. Ważne jest, aby budować bezpieczeństwo wyrażania swoich opinii, które są konstruktywne, poparte wiedzą, doświadczeniem czy faktami. Myślę tu o kulturze wymiany myśli i opinii przy jednoczesnej akceptacji odmienności. Ograniczenia natomiast wymaga stan, w którym opinia jest agresją, formą zastraszania lub obrażania, często wynikającą z zawiści i niemocy wobec własnych uczuć. Przy rozumieniu różnych zjawisk psychicznych na to nie mam zgody. Oczywiście w przypadku hejterów, na pewno zrozumienie motywów byłoby ważne, ale nie należy mylić zrozumienia w tym zakresie z agresją i przemocą.Czytaj też: Strażnik raniony siekierą podczas ataku na UW wrócił do domu