Petycja w Sejmie. Do Sejmu trafiła petycja o wprowadzenie tak zwanego bykowego, czyli – mówiąc najprościej – podatku od bezdzietności. Więcej płacić mieliby nie tylko ci, którzy nie posiadają potomstwa, ale również rodzice jedynaków. Bykowe już kiedyś obowiązywało w Polsce: ponad... 50 lat temu. Wspomniana petycja wpłynęła do Sejmu w lutym tego roku. Jej autorzy chcą, by osoby, które skończyły 30 lat i nie mają dzieci, płaciły podwójną składkę emerytalną. Na tym nie koniec – rodzice jedynaków mieliby płacić o 50 proc. więcej niż ci posiadający dwoje lub więcej dzieci. Wyjątkiem byłyby osoby bezpłodne oraz te, których dzieci zmarły. „Osoby bezdzietne nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu liczby podatników i składkowiczów, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując tego swoją partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu” – argumentują autorzy petycji. Wniosek zostanie rozpatrzony przez sejmową Komisję ds. Petycji podczas posiedzenia, które odbędzie się we wtorek 22 lipca. Sejmowe Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji (BEOS) oceniło petycję negatywnie i zarekomendowało jej odrzucenie. Dokument prawdopodobnie czeka właśnie taki los, ale samo jego pojawienie się w Sejmie jest dobrym pretekstem do wyjaśnienia, na czym polega koncepcja bykowego.Zobacz też: Jak odliczyć koszty fotowoltaiki od podatku? Nawet 50 tysięcy złotychBykowe – co to jest? Bykowe to potoczne określenie dodatkowej opłaty lub podatku, który był nakładany na osoby bezdzietne. Termin ten wywodzi się z czasów PRL-u, kiedy to władze wprowadziły system zachęcający do posiadania dzieci poprzez karanie tych, którzy ich nie mieli. A skąd ta nazwa? Słowo „byk” w języku potocznym było – i wciąż bywa – używane jako określenie mężczyzny – często młodego, silnego, ale też nieżonatego i bezdzietnego, czasem ironicznie lub nawet pogardliwie. Dawniej, właśnie za PRL-u, mówiono: „stary byk” lub „kawaler jak byk”. Formalnie w Polsce „bykowe” obowiązywało od 1946 do 1973 roku jako podatek od bezdzietności. Początkowo dotyczyło osób powyżej 21. roku życia, później granicę tę podniesiono do 25 lat. Była to forma fiskalnego nacisku na spełnianie „społecznych obowiązków”, czyli zakładanie rodziny i posiadanie potomstwa. Obecnie w żadnym kraju na świecie nie obowiązuje bykowe w klasycznej formie, ale w niektórych państwach istnieją powiązane z nim zasady. W Niemczech osoby bezdzietne powyżej 23. roku życia płacą wyższą składkę na ubezpieczenie zdrowotne o 0,25 proc. podstawy wymiaru. We Francji stosuje się tzw. iloraz rodzinny (quotient familial), który zmniejsza podatek dochodowy w zależności od liczby dzieci w rodzinie. Im więcej dzieci, tym niższy podatek.Czytaj także: Jak skorzystać z wakacji od ZUS? Przysługują wielu przedsiębiorcomBykowe – argumenty „za” i „przeciw”Zwolennicy bykowego twierdzą, że osoby bezdzietne w mniejszym stopniu przyczyniają się do utrzymania systemu emerytalnego, który bazuje na solidarności pokoleniowej. Ich zdaniem, skoro przyszłe emerytury zależą od liczby pracujących obywateli, to posiadanie dzieci powinno być wspierane nie tylko ulgami, ale także sankcjami dla tych, którzy nie dokładają się do systemu poprzez wychowywanie potomstwa. Przeciwnicy tego pomysłu wskazują jednak na poważne zagrożenia. Podkreślają, że decyzja o posiadaniu dzieci to sprawa indywidualna i często uwarunkowana czynnikami nie tylko zdrowotnymi, ale także ekonomicznymi. Wprowadzenie bykowego byłoby formą dyskryminacji osób bezdzietnych. Poza tym jest bardzo prawdopodobne, że „bykowe” nie zachęci ludzi do zakładania rodzin, a wręcz przeciwnie – wzbudzi frustrację i poczucie niesprawiedliwości.