Skala problemu budzi poważne obawy. Litwa mierzy się z tym samym problemem co Polska. W czerwcu odnotowano ponad tysiąc przypadków zakłóceń sygnału GPS, czyli niemal dwukrotnie więcej niż w maju i kwietniu. Tropy prowadzą do rosyjskiego obwodu królewieckiego. Według litewskiego dostawcy usług nawigacji powietrznej liczba zgłoszeń związanych z zakłóceniami nawigacji GPS jest ponad 20 razy wyższa niż w tym samym czasie w ubiegłym roku. Do jesieni takich przypadków było miesięcznie od 25 do 55. Od października ich liczba gwałtownie rośnie. W samym tylko maju odnotowano niemal sześćset takich incydentów. Minister komunikacji Litwy Eugenijus Sabutis w rozmowie z agencją BNS ocenił, że skala zakłóceń budzi poważne obawy. Zaznaczył, że sygnału GPS nie da się łatwo zastąpić innymi systemami. Zdaniem ministra konieczne są wspólne działania na poziomie Unii Europejskiej.Źródłem zakłóceń jest rosyjski obwód królewieckiLitewskie służby wskazują, że źródłem zakłóceń jest rosyjski obwód królewiecki. Obejmują też przestrzeń powietrzną Łotwy, Polski i Finlandii. Od początku roku, w związku z utratą sygnału nawigacyjnego, piloci lądujący na Litwie osiem razy musieli ponawiać podejście do lądowania. Z powodu zakłócenia GPS trudności mają też między innymi ornitolodzy badający zachowanie ptaków.Litwa, wspólnie z kilkoma innymi krajami Unii Europejskiej, wystosowała do Komisji Europejskiej list, w którym wzywa do zwiększenia presji na Rosję i Białoruś. Sygnatariusze podkreślają, że to działania systematyczne, które mają destabilizować infrastrukturę transportową i komunikacyjną regionu przez reżimy – rosyjski i białoruski.Czytaj też: Migranci mogą być szkoleni przez służby Łukaszenki. „Działają szybko”