„Urodziny PRL”. To było najważniejsze święto ludowej władzy. 22 lipca, czyli Narodowe Święto Odrodzenia Polski, nazywano „urodzinami PRL”. Ten zamiennik Święta Niepodległości był również świetną okazją do „rzucenia” czegoś ekstra obywatelom, ale przede wszystkim do przecinania wstęg i otwierania: a to Trasy W-Z, a to Pałacu Kultury i Nauki. „Widownię wypełniła 3-tysięczna rzesza 'ludu pracującego' stolicy. W tym dniu Pałac po raz pierwszy udostępniono do zwiedzania, zwiedziło go wtedy 20 tys. osób” – można przeczytać w kronice PKiN.22 lipca 1955 roku przekazano warszawiakom wielki prezent, czyli Pałac Kultury i Nauki, który był darem od Wielkiego Brata, czyli Związku Radzieckiego. Uroczysta akademia z tej okazji odbyła się z udziałem przedstawicieli władz PRL oraz bratnich państw. Gdzie? Oczywiście w Sali Kongresowej nowo otwartego, a właściwie przekazanego obiektu.– 22 lipca to była najlepsza data w kalendarzu do przecinania wstęgi. Z pompą co roku tego dnia oddawano do użytku nowe obiekty – wyjaśnia Wojciech Przylipiak, autor książki „Czas wolny w PRL”.Trasa Łazienkowska, Stadion Śląski. „Narodowe dobra” oddane z okazji 22 lipcaPoza PKiN 22 lipca uchwalono konstytucję PRL w 1952 roku, w której zapisano m.in. prawo do wczasów i rozwoju turystyki, oddano do użytku Stadion Dziesięciolecia w 1955 roku, w Bielsku-Białej rozpoczęła się produkcja fiata 126p w 1973 roku. Rok po podarowaniu obywatelom PKiN rozegrano pierwszy mecz na Stadionie Śląskim w Chorzowie, a w 1974 roku otwarto Trasę Łazienkowską. Często bywało, że te ekspresowo otwarte „narodowe dobra” po cichu się zamykały, by pracujący nad nimi mogli już w spokoju dokończyć budowę lub wykończenia.Czytaj też: Karnawał w PRL. Bale przodowników pracy, striptiz i ginące sztućceNarodowe Święto Odrodzenia Polski, którego data przypadała właśnie na 22 lipca, miało być w założeniu władz najważniejszym świętem czasów PRL. Potocznie mówiono o nim nawet „urodziny PRL”. Jak zauważają historycy, okazja miała skupiać naród wokół idei komunizmu. 22 lipca miał być – i w pewnym sensie był – dniem definiującym wszystko, czym była Polska Ludowa. Śmiano się, że od kiedy wprowadzono święto odrodzenia, matki w Polsce są już niepotrzebne.„Urodziny PRL”. 22 lipca jako święto nigdy się w Polsce nie przyjęłoJak zauważa Łukasz Modelski w swojej książce „Rok w PRL. Codzienność na kartki”, potrzeba dominacji „lipcowego święta” w przestrzeni narodowego sacrum była tak duża, że wymagała wyrugowania z niej innych świąt. „Niepotrzebnie. 22 lipca jako święto nigdy się w Polsce nie przyjęło. Był to dzień wolny do pracy, w czasie wakacji, co oczywiście mogło się podobać. Jednak nikt, nawet weterani 1 Armii Wojska Polskiego, chyba nie odczuwali z nim emocjonalnej więzi” – stwierdza autor.I dodaje, że „co gorsza, potrzeba świętowania powstania nowej Polski przekreśliła zarazem możliwość świętowania odrodzenia starej. Równie umowna i równie arbitralnie wybrana data 11 listopada została wykreślona z kalendarza”. W PRL Święto Niepodległości zostało obłożone zakazem. Jeśli tego dnia odbywały się jakiekolwiek zgromadzenia, były rozpędzane, a ich uczestnicy mogli trafić do aresztu. 11 listopada często odbywały się antykomunistyczne demonstracje. „Władze komunistyczne poszły w tej sprawie po rozum do głowy dopiero pod sam koniec trwania PRL” – zauważa Modelski.Pochody, festyny, okazja do zakupów. Tak świętowano 22 lipcaWróćmy jednak do 22 lipca. „Urodziny PRL” zaczęły być obchodzone bezpośrednio po ich ogłoszeniu, co miało miejsce 22 lipca 1945 roku.Podczas VII sesji Krajowa Rada Narodowa (KRN) jednomyślnie uchwaliła ustawę o ustanowieniu Narodowego Święta Odrodzenia Polski. Tuż po zakończeniu tego posiedzenia przed budynkiem Domu Akcji Katolickiej im. papieża Piusa XI „Roma”, mieszczącego się przy ul. Nowogrodzkiej 49, wygłoszono przemówienia, których odbiorcami byli mieszkańcy Warszawy. Członkowie KRN stanęli na czele pochodu, który przeszedł ulicami stolicy pod pomnik Kopernika.Czytaj też: „U Maxima w Gdyni…”, czyli legendarne lokale czasów PRLNarodowe Święto Odrodzenia Polski od tamtej pory było co roku obchodzone z wielką pompą, podobnie zresztą jak „imieniny PRL”, czyli 1 maja.„Lud miast oraz wsi” do jednej i drugiej fety miał przygotowywać się bardzo skrupulatnie. Sprzątano ulice oraz skwery, zwłaszcza tam, gdzie miała pojawić się władza. Na budynkach umieszczano flagi, dekorowano wystawy sklepów. Nie brakowało również transparentów i plakatów, na których widniały hasła w rodzaju „Tak rozkwita i rośnie w siłę socjalistyczna ojczyzna”.Centralne uroczystości obchodów 22 lipca odbywały się w Warszawie na placu Zwycięstwa lub na Stadionie Dziesięciolecia. Poza tym, że władza tego dnia przecinała wstęgę i otwierała nowy ważny dla obywateli obiekty czy wspomnianą już Trasę W-Z, ogłaszała również amnestię albo ustawy o szczególnym postępowaniu ze sprawcami niektórych przestępstw. W 1983 roku był to dzień, w którym wydano dekret o zniesieniu stanu wojennego.Formuła świętowania „urodzin” PRL zmieniała się na przestrzeni kolejnych dekad. O ile w latach 40. oraz 50. były to spektakularne pochody z transparentami, sztandarami, zdjęciami przedstawicieli władz oraz pokazami artystów czy gimnastyków, o tyle w kolejnych stawała się już zazwyczaj festynem i okazją do zakupu lepszych a czasem nawet ekskluzywnych towarów.Szynka z nyski, części do samochodu. Dobra luksusowe z okazji 22 lipca– To był czas wakacji, więc w przeciwieństwie do 1 maja, kiedy chodziło się do szkoły i udział w pochodzie był obowiązkowy, bo za niestawienie się można było nawet nie zdać do kolejnej klasy, 22 lipca już tak nas nie cisnęli. To, co głównie kojarzyło się z tym „świętem”, to były te lepsze zakupy. Mówiło się nawet, że „coś się kupi na 22 lipca, bo rzucą”. Można było rzeczywiście dostać jakąś lepszą kiełbasę czy kawę albo czekoladę. Pamiętam, jak tacie udało się dostać kilka dla mnie i brata – mówi pani Anna, która w latach 60. była uczennicą podstawówki.Te lepsze produkty można było kupić w sklepach, ale również na straganach czy z samochodów – nysek, starów, żuków, które parkowały w miejscach obchodów i sprzedawały dobra luksusowe tak pożądane w czasach PRL. Można było poza czekoladą czy kiełbasą kupić również szynkę w puszce albo chałwę. Swoje stoiska miały też sklepy WSS „Społem”. Można było poza jedzeniem dostać części samochodowe albo nowości wydawnicze.Rządzący na różne sposoby próbowali skłonić Polaków do udziału w tym święcie. „Czyniono wielkie wysiłki, aby ich oprawa była wyjątkowo atrakcyjna i efektowna. Niejednokrotnie jednak masowy udział, uwidoczniony na fotografiach czy filmach z epoki, nie był wynikiem sukcesu widowiska lub poparcia dla władz, lecz raczej dyscypliny i egzekwowania obecności” – pisze Krzysztof Pawluczuk w artykule „Święto podległości. Obchody 22 lipca” na stronie Przystanek Historia.Zamiast na pochód – nad wodę albo na działkęZ racji tego, że dzień ten był wolnym od pracy, wielu obywateli pojawiało się na festynie na chwilę, po czym uciekało na działkę czy nad wodę, by skorzystać ze sprzyjającej pogody. – Ale nawet ci, którzy akurat zażywali urlopu, nie mogli zapomnieć, co to za dzień. Jak kraj długi i szeroki, wszędzie odbywały się akademie, manifestacje i liczne okolicznościowe imprezy, występowali artyści czy zespoły ludowe, odbywały się spotkania z autorami – wylicza Przylipiak.Po raz ostatni 22 lipca świętowano w 1989 roku. Miało to miejsce po wyborach do sejmu kontraktowego oraz powołaniu Wojciecha Jaruzelskiego na stanowisko prezydenta PRL. To on, choć nie skłaniał się ku temu, podpisał ustawę z dnia 6 kwietnia 1990 roku, która znosiła 22 lipca jako Narodowego Święta Odrodzenia Polski.Czytaj też: Skarby PRL. Wyrzucano je na śmietnik, dziś słono kosztują