Mocne słowa. Niemieccy śledczy nadal utrzymują, że to ukraiński nurek wysadził rurociągi Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim. Dodatkowo Niemcy twierdzą, że Polacy utrudniali śledztwo w całej sprawie. Przypomnijmy – 26 września 2022 roku sensacyjna informacja o eksplozji na Morzu Bałtyckim obiegła światowe media. Powodem wybuchu, do którego doszło na południowy wschód od wyspy Bornholm, była detonacja ładunków wybuchowych przymocowanych do jednej z dwóch nitek gazociągu Nord Stream 2.17 godzin później doszło do kolejnej eksplozji, która tym razem uszkodziła zarówno pierwszą, jak i drugą nitkę.Od tamtego czasu trwa śledztwo, a niemiecka strona uważa, że to Polacy utrudniają dochodzenie od samego początku.„Wiemy, kto jest winny” – Niemcy mają swoją teorięPolskie służby wywiadowcze dwa lata temu przekazywały niemieckiemu wywiadowi BND dokument zawierający wskazówki w całej sprawie, ale niemiecka policja uznała je za nieprzydatne.Tydzień przed wybuchami polscy i amerykańscy agenci mieli być obecni w porcie w Kołobrzegu podczas kontroli jachtu, który został wykorzystany do wysadzenia rurociągów – przekazał informator w Warszawie, z którym rozmawiali dziennikarze „Die Welt”.CZYTAJ TEŻ: Nowy myśliwiec do zadań specjalnych. Moskwa w jego zasięguNagrania wideo z kontroli nie zostały do dziś przekazane niemieckim śledczym. Jednak niemiecki urzędnik, który bierze udział w śledztwie, twierdzi, że wiadomo, kto jest winny wysadzenia rurociągu – podaje niemiecka stacja Welt.Głównym podejrzanym, za którym wystawiono Europejski Nakaz Aresztowania, jest ukraiński instruktor nurkowania Wołodymyr Ż. Zanim udało się go jednak schwytać, uciekł do swojego kraju, gdzie na razie nie musi obawiać się wydania i procesu. Nie wszyscy są jednak przekonani, że sprawa jest wyjaśniona. „Jeśli śledztwo jest zbyt proste, trzeba wątpić”– Nie jest jasne, kto faktycznie stoi za zamachem na rurociągi – mówi Johannes Peters, szef działu strategii morskiej i bezpieczeństwa w Instytucie Polityki Bezpieczeństwa Uniwersytetu w Kilonii. – Podczas rozmów z ekspertami z innych krajów wielokrotnie pojawiały się wątpliwości co do teorii dotyczącej jachtu żaglowego. Prawdopodobnie tylko służby specjalne wiedzą, kto jest odpowiedzialny – tłumaczy. Także były dyrektor wywiadu BND Gerhard Schindler jest sceptyczny. – Jeśli śledztwo jest zbyt proste, jak w tym przypadku, to nie można mieć wątpliwości, tylko trzeba je mieć – mówi Schindler i uważa, że błędem jest wykluczanie „rosyjskiego śladu”.Niemiecki śledczy oskarża PolskęO ile niemieccy śledczy nie wierzą w zaangażowanie Polski w sam zamach, to mają swoje zarzuty pod adresem polskich służb. Chodzi o to, że głównego podejrzanego Wołodymyra Ż. nie zatrzymano, gdy przebywał w Polsce, przed wyjazdem na Ukrainę. – Uwolnienie instruktora nurkowania było utrudnianiem śledztwa przez funkcjonariusza publicznego – nadal oburza się niemiecki urzędnik, cytowany przez Welt.Polska Straż Graniczna stanowczo odrzuciła takie zarzuty. „Twierdzi, że służby nie miały ani informacji, ani podstaw do aresztowania Wołodymyra Ż., ponieważ nie był on wpisany do rejestru osób poszukiwanych w systemie Schengen. Śledczy mają jednak nadzieję, że pewnego dnia uda się złapać sprawców. Niemiecki Trybunał Sprawiedliwości miał już wydać kolejne nakazy aresztowania” – czytamy.Do całej sprawy odniósł się swego czasu Adm Bodnar, który powiedział, że Polska nie mogła zrealizować europejskiego nakazu aresztowania obywatela Ukrainy, podejrzanego o sabotaż na gazociągach Nord Stream 1 i 2.CZYTAJ TEŻ: Drony zaatakowały Moskwę. Zamknięto największe lotniska