Chce też „głowy odrywać”. Białoruski dyktator znalazł winnych złej sytuacji w rolnictwie, której wyznacznikiem jest kryzys ziemniaczany. Alaksandr Łukaszenka podczas narady rządowej na temat żniw, które będą słabsze, rozkazał milicji pilnować kołchoźników i ukarać dyrektorów gospodarstw, które nie pozyskały dodatkowych kombajnistów. W jego ocenie wszystko jest rozkradane. Biełsat przypomina, że w latach 90. wszedł do polityki jako dyrektor sowchozu, czyli państwowego gospodarstwa rolnego, i od tego czasu rości sobie prawo do decydującego głosu w kwestiach rolnictwa. Podczas narady rządowej postawił diagnozę fatalnej sytuacji.– Kradną, co tylko mogą. Należy to powstrzymać żelazną ręką. Dokręćcie śrubę za pomocą milicji i innych organów – polecił szefom służb.Faktycznie, między innymi resort spraw wewnętrznych i prokuratura podnosiły, że w wielu gospodarstwach służby wykryły niesprawne kombajny i elewatory zbożowe, a także maszyny bez aktualnych przeglądów technicznych. Łukaszenka: Maszyny gotowe jedynie na papierze– Kombajny zbożowe nie są gotowe do pracy, w co trzecim ze skontrolowanych gospodarstw republiki. Przy czym w niektórych gospodarstwach nie przystąpiono nawet do remontu ze względu na brak części zapasowych i mechaników. W szeregu organizacji rolnych magazyny nie zostały przygotowane do przyjęcia zbiorów. Nie wszędzie zadbano o zapas paliwa, smarów i części zamiennych, przez co możliwe są przerwy w pracy. W 5 proc. skontrolowanych gospodarstw wykryto przypadki, że maszyny były gotowe do pracy jedynie na papierze! – oburzał się Łukaszenka.Dyktator zwrócił uwagę, że żniwa dopiero się zaczęły, a Komitet Kontroli Państwowej już wykrył przypadki niewłaściwego przeprowadzania zbiorów w rejonie świsłockim i salihorskim. Z kolei sianokosy opóźniły się z powodu złego stanu technicznego maszyn rolniczych. Podnosił też uwagę, że w wielu gospodarstwach łąki nie były na czas nawożone nawozami azotowymi. Łukaszenka pouczał też ministrów, że żniwa zbóż przypadają w tym samym czasie co zbiory lnu, drugie sianokosy i siewy roślin motylkowych. Zarzucił przy tym dyrektorom kołchozów, że często wszystkie te prace prowadzą ci sami traktorzyści i kombajniści. – Za takie coś trzeba już nie tylko uszy, ale i głowy odrywać! – groził dyktator.Systemowe problemy rolnictwaBiełsat podkreślił, że problemy białoruskiego rolnictwa są systemowe. Po upadku Związku Sowieckiego nie została przeprowadzona reforma rolna. Wszystkie grunty należą do państwa, wprawdzie istnieją gospodarstwa prywatne, ale większość ziemi dalej uprawiana jest przez dawne kołchozy i sowchozy – w dużym stopniu nierentowne i zadłużone.Problemami są także depopulacja wsi – młodzi nie chcą zostawać na ojcowiźnie, bo ta nie istnieje. Do tego dochodzą braki kadrowe czy choroby zwierząt hodowlanych – inny skutek fatalnego zarządzania. Reżim zatajał między innymi przypadki afrykańskiego pomoru świń (ASF), by nie likwidować zainfekowanych chlewni. Z tego powodu wieprzowina z Białorusi nie jest importowana do Unii Europejskiej.Czytaj więcej: Łukaszenka wzywa Białorusinów: Módlcie się do rządu w podzięce