Fałszywe przekazy o granicy. „Dobra, chodź, biegniemy, biegniemy” – mówi dziennikarka Karolina Pajączkowska na wideo, które na X wyświetliło już blisko ćwierć miliona internautów. Jest noc, droga otoczona drzewami. Za Pajączkowską biegnie operator kamery. Szybko wyprzedza ich kilku mężczyzn. To członkowie patroli obywatelskich, którzy od kilku tygodni sprawdzają, czy przez polsko-niemiecką granicę nie przedostają się imigranci. O tym, że tak jest, przekonują politycy i administratorzy dużych kont w mediach społecznościowych. Tyle że na swoje tezy nie dostarczają żadnych dowodów. Film Karoliny Pajączkowskiej został opublikowany 3 lipca na kanale Super Expressu w serwisie YouTube. 17 lipca jego fragmenty podał dalej użytkownik serwisu X. „Dla tych, co nie wierzą, że Niemcy przepychają nam migrantów do Polski” – skomentował. Wpis wyświetlono już blisko 250 razy, 3 tys. internautów zostawiło pod nim polubienie. Na popularność posta z pewnością wpłynęło jego nagłośnienie przez Roberta Bąkiewicza, lidera Ruchu Obrony Granic.Posta z nagraniem podał dalej m.in. Robert Bąkiewicz (X.com)Ruch to tylko jedna z organizacji odpowiedzialnych za obywatelskie patrole. Duża część pilnujących granice to mieszkańcy okolic, którzy nie mają nic wspólnego z żadną partią czy stowarzyszeniem.„Wysoce prawdopodobne, że tam ktoś się znajdował”W kolejnych fragmentach filmu Pajączkowska opowiada o dronach wykorzystywanych przez patrole. „W tym radiowozie, który nas minął, było w środku kilka osób, ale za ciemnymi szybami. Nie udało się rozpoznać, kto to był” – mówi. Operator pokazuje samochód niemieckiej policji przemierzający szybko jakąś polną drogę.„Widziałeś już, żeby z takiego radiowozu wychodzili imigranci?” – pyta Pajączkowska towarzyszącego jej młodego mężczyznę. „Na własne oczy nie. Z opowiadań chłopaków” – mówi.Po chwili Pajączkowska zauważa furgonetkę niemieckiej policji i usiłuje do niej podbiec. „Hi, sorry, can you wait?” – krzyczy. Funkcjonariusze jednak odjeżdżają. Pajączkowska rozmawia dalej z grupą patrolujących granicę mężczyzn. Mówią o sytuacji sprzed kilku minut. W chwili, gdy dziennikarka próbowała porozmawiać z niemieckimi policjantami, granicę przekroczył bus na polskich numerach rejestracyjnych.„Ale myślicie, że tam byli jacyś ludzie?” – pyta dziennikarka. „Nie zatrzymujemy samochodów” – odpowiada jeden z mężczyzn. „Wysoce prawdopodobne, że tam ktoś się znajdował” – dopowiada inny.Na X czy w serwisie YouTube łatwo natknąć się na podobne nagrania. Patrolujący granicę mówią o „podejrzanych” sytuacjach, które zauważają. Zazwyczaj chodzi o patrolujące granice pojazdy niemieckiej policji. Według relacji „wysoce prawdopodobne”, że znajdują się w nich imigranci.Liderzy opinii nagłaśniają przekaz o „przepychaniu imigrantów”. Dowodów nie podająTakie nagrania, jak wyżej opisane, z pewnością nie mogą być dowodem, że „Niemcy przepychają nam migrantów do Polski”. Sformułowanie to sugeruje nielegalne działania, być może zorganizowane we współpracy z polskimi służbami. W sieci można znaleźć pojedyncze nagrania z imigrantami przekraczającymi granicę. Zwykle jednak bez informacji, czy robili to legalnie, czy nie. Materiały te wpisują się w antyimigrancką narrację nagłaśnianą przez liderów opinii. I to tych najważniejszych.„To są rzeczy po prostu niesłychane, żeby jedno państwo drugiemu (...) przepychało w sposób całkowicie bezpodstawny tysiące nielegalnych emigrantów” – mówił 6 lipca prezes PiS Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej na polsko-niemieckim przejściu granicznym w Rosówku.„Rząd PO-PSL-PL2050-Lewicy zrobił z Polski bufor ludnościowy dla Niemiec. Pojemnik na odrzuty” – napisał 24 czerwca na X Krzysztof Bosak z Konfederacji. Komentował film, na którym widać grupę Somalijczyków usiłujących przekroczyć polsko-niemiecką granicę w Lubieszynie.Przekazy o imigrantach rzekomo szturmujących polskie granice krążyły i w ostatnich dniach. „Rząd Donalda Tuska w dalszym ciągu przyjmuje masowo nielegalnych migrantów od Niemiec. Nie wymagają żadnych dokumentów” – napisał 17 lipca poseł PiS Dariusz Matecki, regularnie uczestniczący w nadgranicznych patrolach.Post Dariusza Mateckiego z 17 lipca (X.com)Matecki regularnie publikuje w mediach społecznościowych materiały z granicy. Bardzo często to relacje o podejrzanych zdarzeniach. Publikowane masowo tylko kreują tylko poczucie niebezpieczeństwa. Nie dostarczają jednak przekonujących dowodów w postaci zdjęć, wideo, nie mówiąc o rzetelnie opracowanych statystykach.„Masowo przepychają”? W pierwszym tygodniu kontroli odmówiono wjazdu 24 osobomW ciągu pierwszego tygodnia kontroli granicznych, po ich przywróceniu na granicy z Niemcami, odprawiono blisko 67 tys. osób. Wjazdu odmówiono 24 osobom – to dane Komendy Głównej Straży Granicznej. W samym woj. zachodniopomorskim skontrolowano ponad 41 tys. osób.Równocześnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało informacje o liczbie osób przekazanych w ramach procedury readmisji do Litwy i Niemiec (czym jest, wyjaśniamy niżej). W jej ramach do Niemiec przekazano dwie osoby, a do Litwy 19.Pierwsze dane na pewno nie są miarodajne i nie można na ich podstawie wyciągać dalekosiężnych wniosków. Są jednak niezwykle ważne, ponieważ pochodzą z wiarygodnego źródła. W kolejnych tygodniach pozwolą rozwiać wątpliwości dotyczące liczby nielegalnych prób przekroczeń polskiej granicy.Oficjalne dane próbuje jednak zdyskredytować poseł PiS Artur Szałabawka, regularnie pojawiający się na granicy w Rosówku. „Dzisiaj ministerstwo podało, że na granicach cofnięto 26 osób. My tutaj na Rosówku od kilku dni policzyliśmy, że kilkanaście, szesnaście bodajże” – mówi Szałabawka na filmie opublikowanym na X. „Czyli co? Na takim małym przejściu w Rosówku cofnięto 16, a w całej Polsce 26. Coś się jednak nie zgadza tutaj” – stwierdza.Poseł Artur Szałabawka poddaje w wątpliwość oficjalne dane (X.com)Ponad 9 tys. zawróconych z Niemiec. Najwięcej UkraińcówJuż teraz dostępne są wieloletnie statystyki dotyczące odsyłania cudzoziemców przez Niemcy do Polski w ramach procedur readmisji i Dublin III. Pozwalają zweryfikować, czy mamy do czynienia z „masowym” odsyłaniem „tysięcy” imigrantów.Procedura readmisji jest mechanizmem prawnym umożliwiającym odsyłanie migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę lub przebywają w danym państwie bez ważnych dokumentów, do kraju, z którego przybyli, lub do kraju pochodzenia, na podstawie umów międzynarodowych.Dublin III to rozporządzenie Unii Europejskiej określające, które państwo członkowskie jest odpowiedzialne za rozpatrzenie wniosku o azyl. Zazwyczaj odpowiedzialność spoczywa na kraju, przez który wnioskodawca najpierw wjechał do UE. Właśnie na podstawie przepisów tego rozporządzenia Niemcy odsyłają część imigrantów do Polski. Procedura budzi ogromne kontrowersje i to na nią przede wszystkim zwracają uwagę patrolujący granice. Przekonują, że Niemcy często jej nadużywają.1 lipca dane o imigrantach odesłanych na podstawie tych procedur opublikowało MSWiA. I tak:• w 2023 r. – odesłano 968 osób;• w 2024 r. – 688;• w 2025 r. (od 1 stycznia do 22 czerwca) – 314. Dostępne są również opracowania niemieckich statystyk. Niemiecka policja, w przeciwieństwie do polskich służb, gromadzi jeszcze dane o zawróceniach cudzoziemców. Co do zasady chodzi o osoby bez prawa pobytu w Niemczech, cofnięte tuż po przekroczeniu granicy. Poniższe policyjne dane cytujemy za serwisem fact-checkingowym Konkret24:• 2021 r. – 20 zawróceń;• 2022 r. – 54;• 2023 r. – 1705;• 2024 r. – 9369;• 2025 r. (od stycznia do maja) – 2765.Wzrosty notowane w 2023 i 2024 r. wynikają ze wznowienia kontroli granicznych przez niemieckie służby. Najliczniejszą grupą zawracanych w 2025 roku byli obywatele Ukrainy, a w dalszej kolejności Afganistanu, Gruzji, Kolumbii i Etiopii.Dane przeczą narracji o rzekomej inwazji imigrantów na polskie granice. Uwagę zwraca tylko liczba zawróceń w 2024 r., kiedy do Polski przekazano ponad 9 tys. osób. W tej grupie najliczniejszą grupą nie byli obywatele dalekich krajów Afryki czy Azji. Dane z pewnością nie dowodzą „masowego” wysyłania imigrantów z Niemiec do Polski.Tylko u nas: Niemcy się zbroją i odbudowują armię. To dobra wiadomość dla Polski?Aktualizacja21 lipca służby prasowe Morskiego Oddziału Straży Granicznej przekazały nam, że w przypadku cudzoziemców ujawnionych na terytorium Niemiec, którzy wcześniej przebywali w Polsce, mogą mieć zastosowanie przepisy dot. readmisji. W przypadku cudzoziemców, którzy złożyli wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej, zastosowanie ma procedura dublińska.„W celu ustalenia statusu cudzoziemca oraz rozpatrzenia dalszego trybu postępowania po przyjęciu cudzoziemców do Polski, podejmowane są przewidziane prawem czynności w celu ustalenia sytuacji prawno-pobytowej” – podkreślono w odpowiedzi. Straż Graniczna poddaje wspomniane osoby czynnościom kontrolnym oraz ewidencjonuje ich dane osobowe, w tym odciski linii papilarnych oraz zdjęcia w odpowiednich systemach informatycznych.Służby prasowe Straży Granicznej podkreślają jednocześnie, że przekazanie osoby w ramach readmisji obarczone jest formalnościami, które musi spełniać strona przekazująca. Chodzi o przedstawienie dokumentacji potwierdzającej tożsamość przekazywanego cudzoziemca oraz dowodów na jego pobyt na terytorium Polski. „W przypadku niespełnienia warunków formalnych lub braków w dokumentacji Polska może odmówić przyjęcia cudzoziemca” – zaznaczają przedstawiciele Morskiego Oddziału Straży Granicznej.