Kilka osób zostało rannych. Rosyjski atak na polską fabrykę w mieście Winnica w Ukrainie wywołał sporo kontrowersji. Strona rosyjska odniosła się do tych wydarzeń, twierdząc, że zarzuty są absurdalne. W środę Radosław Sikorski poinformował, że podczas rosyjskiego ataku na miasto Winnica, bezzałogowce trafiły w polską fabrykę Grupy Barlinek. Sytuacja wywołała wiele kontrowersji, jednak strona rosyjska bagatelizuje całą sprawę.Rosja odpowiada na zarzutyCałą sprawę skomentował najpierw Radosław Sikorski, który powiedział: – Szef zakładu powiedział mi przed chwilą, że celowo, z trzech kierunków (…) Działają służby ukraińskie, także nasz konsulat. Zbrodnicza wojna Putina zbliża się do naszych granic - skomentował.CZYTAJ TEŻ: Polska odwołała ambasadora z Węgier. Sprawa Romanowskiego pogorszyła relacjeNa te słowa zareagował chargé d'affaires Rosji w Polsce Andriej Ordasz. – Podczas rozmowy powiedziałem, że oskarżenia pod naszym adresem są absurdalne, ponieważ strona rosyjska podczas specjalnej wojennej operacji wybiera jako cele wyłącznie obiekty wojskowe i wojskowo-przemysłowe (...) Polska przyjęła bardzo wygodną pozycję. Gdy tylko pojawi się jakiś wewnętrzny problem lub sytuacja kryzysowa, od razu zaczynają obwiniać Rosję, nawet nie próbując znaleźć żadnych dowodów na poparcie swoich oskarżeń – mówił Ordasz.Liczba rannych w nocnym ataku na Winnicę wzrosła do siedmiu osób – poinformowała zastępczyni szefa wojskowej administracji obwodu winnickiego Natalia Zabołotna.CZYTAJ TEŻ: Szef MON po incydencie na granicy. „Murem za żołnierzami”