Inna pochłonęła życie przynajmniej 92 osób. Największa katastrofa w historii kosmonautyki miała miejsce 65 lat temu. Oficjalnie zginęły w niej 92 osoby, choć w rzeczywistości ofiar mogło być znacznie więcej. Z kolei w latach 80. do tragedii doszło podczas startu amerykańskiej rakiety, który transmitowany był na żywo. Kapsuła Dragon Grace, na pokładzie m.in. z polskim astronautą Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim, w poniedziałek bezpiecznie wylądowała u wybrzeży Kalifornii. Niestety nie wszystkie powroty z orbity przebiegały tak pomyślnie. Przypominamy najgłośniejsze katastrofy rakiet i statków kosmicznych. Największe katastrofy kosmiczne w historiiR-16 – katastrofa na Bajkonurze, 1960Najtragiczniejsza katastrofa w historii kosmonautyki. 24 października 1960 roku, podczas przygotowań do próbnego startu rakiety międzykontynentalnej R-16 na kosmodromie Bajkonur, doszło do katastrofalnej eksplozji. Przyczyną było przedwczesne uruchomienie pierwszego stopnia rakiety – jeszcze zanim technicy zdążyli zakończyć pracę przy systemachW wyniku wybuchu i będącego jego następstwem pożaru oficjalnie zginęły 92 osoby. Mówi się jednak, że tak naprawdę ofiar mogło być znacznie ponad 100, a może i 200. Radzieckie władze przez wiele lat ukrywały tę katastrofę. Pierwsze przecieki na jej temat pojawiły się w latach 80., a oficjalne poinformowano o niej dopiero po upadku ZSRR.Czytaj także: Ma rozmiar boiska, leci z prędkością 28 tys. km/godz. Oto ISSSojuz 1, 1967 W wyniku licznych usterek technicznych Sojuz podczas powrotu na Ziemię zawiodły kapsuła rozbiła się z ogromną siłą w okolicach Orenburga. Na miejscu zginął znajdujący się w niej doświadczony radziecki kosmonauta Władimir Komarow. Późniejsze śledztwo wykazało, że inżynierowie byli świadomi poważnych usterek, ale polityczna presja wymusiła start. W oficjalnym komunikacie pominięto większość awarii, wspomniano tylko o poplątanych linkach spadochronu.Apollo 1, 196727 stycznia 1967 roku, podczas testu systemów statku Apollo 1 na stanowisku startowym, doszło do pożaru wewnątrz kapsuły załogowej. W środku znajdowali się trzej astronauci: Virgil „Gus" Grissom, Edward White i Roger Chaffee. W czasie symulacji odliczania doszło do iskrzenia w okablowaniu. Otwarcie hermetycznie zamkniętych drzwi kabiny zajęło kilka minut. Załoga nie miała szans na przeżycie.Sojuz 11, 1971Pierwszy i jak dotąd jedyny przypadek śmierci astronautów w przestrzeni kosmicznej. 30 czerwca 1971 roku Georgij Dobrowolski, Wiktor Pacajew i Władysław Wołkow wracali na Ziemię po spędzeniu trzech tygodni w pierwszej stacji kosmicznej na świecie – Salut 1. Kapsuła wróciła na naszą planetę nieuszkodzona. Ale gdy ją otwarto, załoga już nie żyła.Śledztwo wykazało, że na wysokości około 150 km doszło do rozhermetyzowania kabiny – zawór odpowiadający za ciśnienie otworzył się zbyt wcześnie. Kosmonauci zginęli w wyniku nagłej dekompresji i niedoboru tlenu. Nie mieli skafandrów, ponieważ Sojuz 11 nie był do nich przystosowany przy załodze trzyosobowej.Zobacz też: Amerykanka, Hindus i Węgier. To oni polecieli ze Sławoszem w kosmosN1, 1969-1972ZSRR miał własny plan zdobycia Księżyca. Ich rakieta N1, odpowiednik amerykańskiej Saturna V, nigdy nie osiągnęła jednak orbity. W latach 1969–1972 przeprowadzono cztery starty – wszystkie zakończyły się niepowodzeniem. Najbardziej spektakularna była katastrofa z 1969 roku, kiedy to ładunek ładunku eksplodował chwilę po starcie, niszcząc całkowicie kompleks startowy. Wszystkie testy przeprowadzane były bezzałogowo, więc obyło się bez ofiar.Challenger (STS-51-L), 1986 28 stycznia 1986 roku rakieta Challenger eksplodowała zaledwie 73 sekundy po starcie z przylądka Canaveral. Na pokładzie znajdowało się siedmioro astronautów, w tym nauczycielka Christa McAuliffe – pierwsza cywilna uczestniczka lotu kosmicznego. Wszyscy zginęli.Przyczyną katastrofy była awaria uszczelki w jednym z segmentów rakiety pomocniczej na paliwo stałe, która nie wytrzymała niskich temperatur porannego startu. Wydarzenie transmitowane było w telewizji, więc tragedię oglądały na żywo tysiące Amerykanów.Columbia (STS-107), 2003 Wahadłowiec Columbia rozpadł się z kolei dopiero podczas powrotu na Ziemię, po zakończeniu 16-dniowej misji kosmicznej. W momencie startu od głównego zbiornika paliwa oderwał się fragment pianki izolacyjnej, który uderzył w skrzydło promu i uszkodził pancerz termiczny. Podczas ponownego wejścia w atmosferę gorące gazy wdarły się do kadłuba, co doprowadziło do rozpadnięcia się maszyny. Zginęło siedmiu członków załogi. NASA na kilka lat zawiesiła loty wahadłowców.