„Tornado w Turbanie”. Brytyjski biegacz Fauja Singh, uważany za najstarszego maratończyka na świecie, zginął w wieku 114 lat potrącony przez samochód w swoim rodzinnym mieście Beas Pind, w północnych Indiach. Mężczyzna swój pierwszy maraton przebiegł, mając... 89 lat. Jak zauważyła brytyjska prasa, życie Singha, mieszkającego od 1992 r. w Londynie, oraz jego sukcesy sportowe były inspiracją dla wielu biegaczy. Jako datę swoich urodzin podawał 1 kwietnia 1911 r., choć w tamtym okresie w skolonizowanych przez Wielką Brytanię Indiach akty urodzenia na wsiach były rzadko wystawiane. Jego rodzice byli rolnikami. Kiedy był dzieckiem, miał problemy zdrowotne. Samodzielnie zaczął chodzić dopiero w wieku pięciu lat. Nie poszedł nigdy do szkoły, ale pracował w gospodarstwie, wypasając bydło i uprawiając kukurydzę oraz pszenicę. Ożenił się i miał sześcioro dzieci. Do Wielkiej Brytanii przeprowadził się po śmierci żony.Maratoński debiut w wieku 89 lat Swój pierwszy maraton w Londynie Singh przebiegł w 2000 r., mając 89 lat. Uzyskał wtedy czas 6 godzin 54 minuty. Był on wówczas szybszy o 58 minut od innego biegacza w porównywalnym wieku, który także brał wtedy udział w zawodach.„Tornado w Turbanie” Rekord życiowy Singh uzyskał trzy lata później podczas biegu w Toronto, schodząc poniżej sześciu godzin i kończąc bieg czasem 5.40. Wraz z kolejnymi sukcesami został nazwany „Tornadem w Turbanie”, w związku z tym, że biegał w tradycyjnym dla wyznawców sikhizmu turbanie na głowie. W 2011 r. ponownie wystartował w Londynie i wówczas został uznany za pierwszego w historii stulatka, który przebiegł maraton. Rok później był jednym z niosących pochodnię z ogniem olimpijskim podczas tradycyjnej sztafety przed igrzyskami w Londynie, po czym przeszedł na sportową emeryturę. Pytany wielokrotnie przez dziennikarzy, skąd czerpie siłę i wytrzymałość, odpowiadał, że ostatnie kilometry przed metą „biegnie, rozmawiając z Bogiem”. Uważał także, że swoje długie życie zawdzięcza diecie, składającej się z imbirowego curry, oraz regularnej medytacji.Zobacz także: Humanoidy nie tylko do pracy. Roboty kontra ludzie w półmaratonie