Wszystko w rękach jednej osoby. Donald Trump traci cierpliwość do Władimira Putina. Podczas spotkania z szefem NATO w Białym Domu prezydent USA już nieco ostrożniej niż wcześniej wypowiadał się na temat szans na porozumienie z rosyjskim przywódcą. Trump zapowiedział też dostawy broni dla Ukraińców i zaczął naciskać na wywieranie większej presji na Rosję. Jego zdaniem idealnym „straszakiem” byłoby ostrzelanie Moskwy albo Petersburga. W ramach amerykańskich dostaw broni, za które zapłaci NATO, Ukraińcy mają dostać między innymi systemy rakietowe Patriot, środki obrony powietrznej i artylerię. Całość będzie warta 10 mld dolarów.Jak jednak donosi „The Washington Post”, jest coś, czym przywódca USA się nie pochwalił. Ukraina miałaby również dostać zgodę na użycie nowej, potężnej broni ofensywnej. Źródło gazety twierdzi, że chodzi o 18 pocisków dalekiego zasięgu ATACMS, które obecnie znajdują się w Ukrainie. Kijów dostałby jednak pozwolenie na wykorzystanie ich pełnego zasięgu, który liczy 300 kilometrów. To za mało, żeby dosięgnąć Moskwy czy Petersburga, ale wystarczająco daleko, żeby uderzyć w bazy wojskowe, lotniska i magazyny zaopatrzenia w głębi Rosji. Pakiet może też zawierać dodatkowe ATACMS.Ukraina mogłaby uderzyć w Moskwę i Petersburg pociskami TomahawkPentagon od wielu miesięcy przekonywał do uderzeń za pomocą tych pocisków coraz bardziej w głąb Rosji. Okazywało się bowiem, że za każdym razem, kiedy limit zasięgu był zwiększany, Rosjanie transportowali swój sprzęt i przenosili bazy poza zasięg Ukraińców. Zgoda USA na wykorzystanie pełni możliwości broni znacznie utrudniłaby im zadanie.Donald Trump rozważał też wysłanie do Ukrainy pocisków manewrujących Tomahawk. To właśnie ich Amerykanie użyli podczas niedawnego ataku na Iran. Gdyby takie pociski zostały wystrzelone z terenu Ukrainy, mogłyby uderzyć w Moskwę i Petersburg. Według gazety dyskusja na temat Tomahawków toczyła się jeszcze w piątek, jednak ostatecznie – przynajmniej na razie – taka broń nie trafi na listę dostaw. Niewykluczone, że Stany Zjednoczone zmienią zdanie, jeśli Trump będzie chciał wywrzeć jeszcze większy nacisk na Rosję.Już w ubiegłym tygodniu amerykański przywódca namawiał Wołodymyra Zełenskiego do „przyciśnięcia” Putina. Trump zapytał prezydenta Ukrainy, dlaczego nie uderzył w Moskwę. – Możemy to zrobić, jeśli dacie nam broń – odparł Zełenski. Trump w odpowiedzi stwierdził tylko, że Ukraina musi wywrzeć większą presję na Putina, nie tylko w Moskwie, ale także w Petersburgu.CZYTAJ TEŻ: Trump narzeka na Putina, ale nie rezygnuje. „Jeszcze z nim nie skończyłem”