50. urodziny. Była, jak w słowach piosenki, którą do tej animacji śpiewał Zbigniew Wodecki, śmiała, sprytna i rezolutna. Tę pszczołę pokochały dzieci na całym świecie. Również w Polsce stała się ulubienicą dużych i małych. Do dziś „Pszczółka Maja” ma wielu fanów i wspominana jest z sentymentem również przez tych, którzy z bajek już dawno wyrośli. „Tę pszczółkę, którą tu widzicie, zowią Mają. Wszyscy Maję znają i kochają…” – brzmiały słowa piosenki śpiewanej przez Zbigniewa Wodeckiego na początku każdego odcinka w polskiej wersji językowej animowanej dobranocki „Pszczółka Maja”.Pszczółka Maja ma 50 lat. W Polsce czasów PRL oglądali ją starsi i młodsiRzeczywiście w czasach PRL bajka ta wiodła prym wśród tych, które i dzieci, i dorośli mogli zobaczyć w polskiej telewizji. – Kanały były dwa, filmów dla dorosłych trochę, ale niezbyt wiele, to i dobranocki się oglądało – śmieje się pan Mirosław Głowacki, który „Pszczółkę Maję” doskonale pamięta i oglądał ją wraz ze swoim synem i córką.Zapytany o to, dlaczego nawet dorośli zerkali na przygody rezolutnej pszczoły, odpowiada, że ta bajka po prostu była mądra i o czymś. – Pamiętam, jak potem zaczęły pojawiać się bajki z amerykańskich wytwórni czy jakieś dziwne czasem azjatyckie twory. Miałemwrażenie, że ogłupiają a Maja, choć japońska i też poniekąd azjatycka, miała jakieś przesłanie, przekaz i często bardzo zabawne dialogi – wspomina. – Dzieci uwielbiały i my dorośli też. Bywało, że nawet podczas imprez rodzinnych wszyscy wpatrywali się w telewizor i dopóki nie skończył się odcinek, nikt nie wznosił toastów, nie rozmawiał, dopiero potem impreza trwała dalej – śmieje się.Nie w Japonii, a w Niemczech. Jakie były początki Pszczółki Mai?Skąd tak naprawdę wzięła się Pszczółka Maja? Choć niektórych może to zaskoczyć, nie była animacją od a do z wymyśloną w japońskim studiu animacji. Powstała znacznie wcześniej, bo w 1912 roku. Była bohaterką zbioru opowiadań „Pszczółka Maja i jej przygody”, które wyszły spod pióra niemieckiego pisarza Waldemara Bonselsa. Książka ta już wtedy zdobyła ogromną popularność i zaczytywały się w niej dzieci z wielu krajów. Przetłumaczona została bowiem na ponad 40 języków. Dotarła również do Polski, ale dopiero dziesięć lat po premierze, bo w 1922 roku pojawiło się jej pierwsze wydanie.Autor „Pszczółki Mai” był dziennikarzem a podczas Wielkiej Wojny również korespondentem frontowym. W latach 20. uważany był za jednego z najlepszych autorów i prawie każda jego książka była bestsellerem. Choć nie od razu, w pewnym momencie swojego życia, stał się zwolennikiem nowego kanclerza i reżimu, jaki zaczął panować w Niemczech.Pasja do podróży sprawiła, że Bonsels zaczął interesować się obserwacją przyrody. Szczególnie zafascynował go właśnie świat owadów. Właśnie dzięki temu zainteresowaniu powstała bajka o Pszczółce Mai.Maja, czyli buntowniczka. Jej pierwotna wersja wzbudzała spore kontrowersjeBohaterka książki Bonsela była buntowniczką, która nie chce podporządkować się zasadom, które panują w ulu. Sprzeciwiała się nie tylko panującym w nim układom, ale też rządom królowej oraz roli trutni. W pewnym momencie Maja postanawia opuścić ul i spróbować żyć na własnych zasadach. Wraca jednak i odkupuje swoje nieposłuszeństwo, ostrzegając królową przed atakiem szerszeni.– Mogłoby się wydawać, że nie ma w tej historii nic zdrożnego. Gdy jednak zagłębić się w tekst, to można w nim znaleźć przesłania, które dziś niekoniecznie uznalibyśmy za odpowiednie dla najmłodszych. Kult przemocy i hołubiony przez Bonselsa militaryzm są tu wszechobecne. Już na samym początku Maja dowiaduje się, że „pszczoły zażywają w świecie wielkiego szacunku, gdyż posiadają odwagę i żądła”. Korzystając z tej wskazówki, nie waha się grozić swoim orężem, przywołując do porządku pewną muchę, która miała czelność nazwać ją „głupkiem”. Świat owadów jest też podzielony na te lepsze i te zdecydowanie niżej stojące w hierarchii – pisze w swoim tekście o książce Bonsela i jej bohaterce Piotr Dróżdż z portalu ciekawostkihistoryczne.pl.Kiedy inny bohater tej książki – pasikonik Filip mówi o braku różnicy między osami a pszczołami, Maja odpowiada mu, że „Osy to banda bezużytecznych wałkoni pozbawionych ojczyzny i wiary”. W bajce Bonsela pojawiają się również opisy wyrywanych skrzydełek, nóżek, czy wybitych oczu. Coś dla najmłodszych? Chyba niekoniecznie.Podobno wobec takich zakamuflowanych w treści bajki przekazów obojętny nie był sam Hitler. Nie tylko nie zakazał czytania przygód o buntowniczej pszczole, ale sam je podobno bardzo lubił.Na swoją animowaną wersję Pszczółka Maja musiała jednak poczekać nieco dłużej. Przez wiele lat była kojarzona jako „pszczółka ze swastyką na skrzydełkach”. Stała się postacią mocno kontrowersyjną.Metamorfoza Pszczółki Mai. Wdowa po autorze nie chciała się godzić na zmianyDopiero w 1975 roku japońskie studio Nippon Animation namówiło do współpracy producentów z Austrii i Niemiec oraz Portugalii, Hiszpanii i Kanady na opracowanie animowanej wersji tej bajki.Wprowadzono wiele zmian i wymazano niepoprawną politycznie przeszłość pszczoły. Łatwo nie było, bo wdowa po Bonselsie sprzeciwiała się jakimkolwiek przeróbkom bohaterki stworzonej przez jej męża.Emisja premierowego odcinka miała miejsca 1 kwietnia 1975 roku na japońskim kanale NET. Produkcja ta miała dwie serie po 52 odcinki. Pierwsza wyprodukowana została w latach 1975-1976, a druga w okresie 1982-1983.Czytaj też: Nie mieli komputerów, a stworzyli bajkę wszech czasów. Jak powstała „Pszczółka Maja”?Co zmieniono? W animowanej wersji „Pszczółki Mai” pojawiły się humorystyczne akcent. Pojawiła się postać przyjaciela Mai – trudnią Gucia, który lubił dużo zjeść oraz przemądrzałej myszy Aleksandra. Bohaterowie tej animacji mieli również wsparcie w postaci rezolutnego pasikonika Filipa, który był narratorem tej bajki. Nie zabrakło również „czarnego charakteru”, czyli pajęczycy Tekli.Animacja ta z sukcesem ruszyła w świat. Podobnie, jak książka Bonsela, serial o uroczej pszczole przetłumaczono na ponad 40 a dokładnie 42 języki. Emitowany był w wielu krajach na świecie. Polska była rzecz jasna jednym z nich.„Pszczółka Maja” po polsku. Dla Zbigniewa Wodeckiego stała się przekleństwemWojciech Przylipiak, dziennikarz, zajmujący się tematyką czasów PRL przyznaje, że rodzima wersja „Pszczółki Mai” zapisała się w pamięci widzów głównie ze względu na jej polską wersję w warstwie muzycznej oraz dubbingowej. To właśnie one, jego zdaniem, przemówiły do trzech a być może już niebawem czterech pokoleń odbiorców.- Siłą serialu są wspaniałe postaci, no i muzyka. Kompozycje autorstwa Karela Svodoby cudownie dopełniały serię. Wykonanie tytułowej piosenki stało się hitem dla Wodeckiego, ale też przekleństwem. Był czas, kiedy niespecjalnie chciał wykonywać ten utwór, bo już go męczył i chciał być kojarzony z ambitnym repertuarem. Jak mi jednak kiedyś mówił w wywiadzie, po latach pokochał ją znowu i chętnie grał na koncertach, już tych po "ponownym" okryciu, przez młodą publiczność, dzięki współpracy z Mitch & Mitch. Pamiętam, jak grali razem na Openerze, a wśród publiczności unosiła się wielka dmuchana pszczółka Maja. Cała publika i pan Zbigniew bawili się cudownie – wspomina Przylipiak w rozmowie z TVP.info.Dodaje, że utwór do „Pszczółki Mai” przyniósł również kolejny wymiar sławy dla Karela Gotta, który wykonywał ją w języku czeskim i niemieckim. - Wspaniała jest też polska obsada serialu, Marian Kociniak jako Gucio i inni. W serialu Kociniak wykonuje też utwór z tekstem Młynarskiego. Dzięki tak dobrze napisanym, wyrazistym postaciom i uniwersalnemu humorowi, zawsze dobrze oglądało się serial w różnopokoleniowym towarzystwie – uważa.Zbigniew Wodecki otwarcie i bez ogródek mówił, że piosenki do „Pszczółki Mai” śpiewać nie chciał. Propozycja ta przyszła do niego, gdy bardzo dużo występował w telewizji m.in. z Zenonem Laskowikiem i kabaretem Tey, z kompozytorem Zbyszkiem Górnym czy na festiwalu w Opolu. – Zacząłem się bać, że ludzie zaczną mieć dość Wodeckiego. Zresztą, pewnie niektórzy mieli – mówił w rozmowie z wp.pl.Propozycję zaśpiewania piosenki do „Pszczółki Mai” dostał, kiedy grał trzy koncerty w Teatrze Buffo. Od pewnej kobiety otrzymał kasetę z piosenką, którą w oryginale śpiewał właśnie Karel Gott.Od razu powiedziałem, że tego nie nagram, bo Gott jest tenorem, a ja śpiewam barytonem, więc on śpiewa wyżej ode mnie. Poza tym podkład nagrany był w jego tonacji. Ale ta pani się uparła. To było coś niesamowitego, jakby jej głównym zadaniem było zmuszenie mnie do nagrania tej piosenki – wspominał po latach Wodecki.Piosenkarz postanowił udowodnić jej, że ta tonacja jest dla niego za wysoka. Na nagranie pojechał głodny. Do rozpoczęcia była jeszcze godzina, więc Wodecki został zaproszony na obiad.– Zjadłem świetnego schabowego z ziemniakami puree i kapustą zasmażoną. Rewelacyjny był! Zapytałem, ile płacę, a oni, że nic, żebym się czuł zaproszony. Pomyślałem, że mnie nieźle urządzili, bo skoro na obiad zaprosili, to musiałem nagrać, inaczej nie wypadało – śmiał się.Potem, jak wspomina, zobaczył kawałek czołówki z „sympatycznym robakiem, który latał i okazał się pszczołą”. Założył słuchawki i zaśpiewał falsetem.– Wyszedłem ze studia i mówię, że za wysoko było, bo falsetem musiałem śpiewać. A oni w studio krzyczeli, że świetnie wyszło i tak zostawili. Potem na korytarzu spotkałem Janka Kobuszewskiego, który powiedział mi, że dobranocka, do której nagrałem piosenkę, będzie mieć 116 odcinków, a nie cztery, jak myślałem. I tak zostałem pszczołą – opowiadał Wodecki.Czytaj też: Zlot fanów serialu „07 Zgłoś się”. Poznaliśmy szczegóły wydarzeniaTa piosenka rzeczywiście z jednej strony przyniosła mu rozpoznawalność a z drugiej była przekleństwem. Przez lata na prawie żadnym z koncertów, które grał, nie mógł nie zaśpiewać „Pszczółki Mai”. – Wykonywałem wszystkie swoje przeboje „Zacznij od Bacha”, „Z tobą chcę oglądać świat”, „Dziewczyna z konwaliami”, „Izolda” nawet „Chałupy welcome to”, ale i tak zawsze znalazł się ktoś, kto krzyknął: „Dawaj pszczołę” no i nie miałem wyjścia – mówił przez laty w rozmowie z TVP.info Wodecki.Ewa Złotowska, czyli Pszczółka Maja: Stwierdziłam, że jest do mnie podobnaW polskiej wersji językowej bohaterom „Pszczółki Mai” głosu użyczali znani aktorzy. W Maję wcieliła się Ewa Złotowska, w Gucia wspomniany już Marian Kociniak, Henryk Talar był Aleksandrem a pajęczycą Teklą – Alina Bukowska.Ewa Złotowska pracowała m.in. przy takich bajkach jak „Bolek i Lolek”, „Kacze opowieści” czy „Nowe przygody Kubusia Puchatka”. Jednak to Maja przyniosła jej dubbingową popularność. Propozycję otrzymała w 1979 roku.Jak mówiła w wywiadzie dla tvp.pl na korytarzu Telewizji zaczepił ją kierownik produkcji, który pracował w dubbingu. – „Jest taka propozycja…» Myszka Maja «. Dobrze, żeby pani to nagrała. Pani jest najbardziej do niej podobna” – powiedział. „Dobrze” – odpowiedziałam i zapytałam, ile bajka ma odcinków. „A trzy” – usłyszałam. Pojechałam do studia, okazało się, że to nie jest myszka Maja, tylko pszczółka Maja. Stwierdziłam, że rzeczywiście główna bohaterka jest do mnie podobna. Ale odcinków było więcej. Nie trzy, tylko sto cztery. Wsiąkłam w to wtedy na długie miesiące. Dużo się działo – opowiada aktorka w rozmowie z Longiną Stempurską. Czytaj cały wywiad: Głos z „Pszczółki Mai” i nie tylko – kim naprawdę jest Ewa Złotowska?Jak wspominała Ewa Złotowska, wszystko nagrywane było starą techniką i dosyć szybko. Powstawały całe odcinki z udziałem całego zespołu aktorów, reżysera, montażysty i dźwiękowca.– Wtedy trzeba było wszystko nagrać idealnie. Poprawek na komputerach nie było. Kiedyś dialogi nagrywało tylu aktorów, ilu było w danej scenie. Bywało bardzo ciasno przy jednym pulpicie z jednym mikrofonem. Wymagało to poważnego profesjonalizmu – wspominała Złotowska.Zdaniem Wojciecha Przylipiaka to, że od 50 lat „Pszczółka Maja” bawi i młodszych, i starszych obok rysunków, muzyki i zabawnych dialogów jest również to, że w przystępny i żartobliwy sposób a czasem nieco ubarwiający rzeczywistość, przedstawiana była przyroda i związane z nią tematy. – Podczas oglądania pewnie nikt się nad tym jakoś mocno nie zastanawiał, ale i tak się czegoś uczył, dowiadywał w tym temacie. To też było urocze w tej bajce – uważa.W tym roku „Pszczółka Maja” kończy 50 lat. Od 4 lipca bajka ta dostępna jest w TVP VOD oraz TVP ABC.