Anisimova sensacją Wimbledonu. Jeszcze rok temu Amanda Anisimova pakowała rakiety po nieudanych kwalifikacjach do Wimbledonu. Dziś zagra z Iga Świątek w wielkim finale tego turnieju. Amerykanka o rosyjskich korzeniach ma zaledwie 23 lata, a za sobą więcej dramatów i zwrotów akcji niż niejedna weteranka kortu. Kim jest przeciwniczka Polki? W półfinale pokonała światową jedynkę Arynę Sabalenkę, zadziwiając kibiców, ekspertów i... samą siebie. „Trudno mi w to uwierzyć” – mówiła po meczu, wciąż nie dowierzając, że naprawdę zagra o trofeum na trawiastych kortach All England Club.Jej awans do finału sprawił, że po raz pierwszy w karierze wskoczy do pierwszej dziesiątki rankingu WTA. Jeśli wygra, zostanie pierwszą Amerykanką od czasów Sereny Williams w 2016 roku, która sięgnie po zwycięstwo w Wimbledonie. Anisimova sama zresztą przyznaje, że to właśnie Serena jest jej największą inspiracją i idolką.Rosyjskie korzenieChoć urodziła się w New Jersey, a wychowała w Miami, Anisimova ma rosyjskie korzenie – jej rodzice wyemigrowali do USA z Moskwy pod koniec lat 90. Ojciec tenisistki – jak to często bywa – był zarazem jej pierwszym trenerem.Wielki talent Anisimovej ujawnił się już w wieku juniorskim – w 2017 roku zdobyła tytuł US Open dziewcząt, a ponad rok później, w wieku zaledwie 17 lat doszła do półfinału... seniorskiego Roland Garros, pokonując po drodze między innymi Simonę Halep.Śmierć ojcaNarodziny nowej gwiazdy tenisa przerwał rodzinny dramat – nagła śmierć ojca i jednocześnie wciąż trenera. Konstantin Anisimov zmarł tuż przed US Open, a tenisistka wycofała się z turnieju. Śmierć taty była dla niej olbrzymim ciosem – wspominała później, że był to „najgorszy moment w jej życiu”.Zobacz także: Z myślą o przyszłych gwiazdach. Miliony na odnowę ośrodków tenisowychAmerykanka długo nie mogła się pozbierać. Lata 2020–2022 były walką o przetrwanie. Przez pandemię nie mogła złapać rytmu, miała problemy zdrowotne, poważnie przechodziła COVID-19. Wprawdzie udało jej się dojść do czwartej rundy w Paryżu i ćwierćfinału Wimbledonu, jednak forma przychodziła wyłącznie zrywami. Latem 2022 zaczęła odczuwać wypalenie. Bóle brzucha, głowy, ataki paniki.Zawieszenie kariery– To jest nie do wytrzymania. Źle się czuję. Turnieje przestały dawać mi radość. Nie chcę już grać – pisała na Instagramie.W maju 2023 roku ogłosiła przerwę od tenisa. Nie miała już siły udawać, że wszystko jest w porządku. Zniknęła z touru na ponad pół roku. W tym czasie malowała obrazy, studiowała, czytała. Po prostu żyła. I powoli wracała do siebie.PowrótPowrót nastąpił w styczniu 2024 roku – bez większego rozgłosu i z nowym trenerem. Choć zaczynała od miejsca poza pierwszą „400”, w krótkim czasie wróciła do czołówki: wygrała turniej WTA 1000 w Dausze i dotarła do finału prestiżowego Queen’s Club, co zapowiadało, że światowa elita jest o krok. Zdarzały się też wpadki – na kortach Wimbledonu odpadła już w kwalifikacjach.– Gdyby ktoś mi rok temu powiedział, że zagram w finale Wimbledonu, nie uwierzyłabym. Przynajmniej nie tak szybko – powiedziała po półfinałowym meczu z Sabalenką.Czytaj również: Wielkoszlemowa mistrzyni wraca na kort. 45-latka „nie może się doczekać”Anisimova to nie ta sama zawodniczka, co przed zawieszeniem kariery. Jej potężny backhand i return już wtedy robiły wrażenie, ale dziś to także tenisistka bardziej świadoma na korcie, cierpliwa i dojrzalsza psychicznie. Czy to wystarczy na Igę Świątek? Polscy kibice z pewnością mają nadzieję, że nie, ale jedno jest pewne – przed tenisistką z Raszyna bardzo trudne zadanie.Początek kobiecego finału Wimbledonu w sobotę o godzinie 17.Zobacz także: Alcaraz poznał rywala w finale Wimbledonu