Z impetem wjechał do wody. Ten wypadek jest zagadką nawet dla służb. W miejscowości Słup na Dolnym Śląsku srebrne bmw z impetem wjechało do zbiornika retencyjnego. Strażacy szukali auta w nocy, tuż po zdarzeniu, jednak akcję przerwano. Pojazd ostatecznie udało się wydobyć w ciągu dnia, z głębokości 10 m. Jak się okazało, w środku nikogo nie było. Do wypadku doszło w środę, służby powiadomili wędkarze. Według relacji świadków auto z impetem wjechało do zbiornika i szybko zatonęło. Na miejscu pojawili się m.in. strażacy z Jawora, a także specjalistyczna grupa ratownictwa wodno-nurkowego z Legnicy. Do poszukiwań auta ratownicy użyli między innymi echosondy. Pojazd udało się zlokalizować, jednak – w związku z ograniczoną widocznością oraz zagrożeniem dla nurków – nocne działania przerwano. Samochód wjechał do zbiornika retencyjnego. Nie wiadomo, co stało się z kierowcąAkcja została wznowiona w czwartek rano. Strażacy musieli użyć specjalistycznego sprzętu, m.in. poduszek wypornościowych, aby wydobyć auto na powierzchnię. Operacja zakończyła się sukcesem, jednak ratowników zaskoczył fakt, że w środku nikogo nie było. Podkom. Ewa Kluczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Jaworze zapowiedziała na antenie TVP.Info, że policja w Jaworze będzie prowadziła postępowanie w sprawie uszkodzenia pojazdu. – W trakcie czynności znaleziono nadpalony dowód rejestracyjny jakiegoś pojazdu. Jeśli numer VIN wyłowionego samochodu będzie się zgadzał z numerami w dowodzie rejestracyjnym, ustalimy jego właściciela – wyjaśniła policjantka. Czytaj też: Stracił panowanie nad autem i spowodował wypadek. Nie żyje kobieta