Na służbę spłynęła fala krytyki. Amerykańska Secret Service, federalna służba odpowiedzialna między innymi za ochroną najważniejszych osób w państwie, potwierdziła, że sześć osób zostało zawieszonych po zamachu na Donalda Trumpa, gdy prowadził kampanię przed ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi. Na czas zawieszenia wstrzymano im wynagrodzenia. Do zamachu na Donalda Trumpa doszło 13 lipca ubiegłego roku w miejscowości Butler w Pensylwanii, gdzie prowadzący kampanię wyborczą miliarder wygłaszał przemówienie. 20-letni Thomas Matthew Crooks zdołał oddać osiem strzałów, zanim został unieszkodliwiony.Wystrzelony przez zamachowca pocisk zranił kandydata na urząd prezydenta USA w ucho. Ranne zostały również dwie postronne osoby. Jedna zginęła. Oprócz Crooka ofiarą śmiertelną był 50-letni strażak Corey Comperatore, próbujący zasłonić własnym ciałem swoją rodzinę.Czytaj więcej: Zamach na Trumpa. Policja publikuje nowe nagrania [WIDEO]Po dochodzeniu w sprawie zamachu w Butler Secret Service nałożyła kary zawieszenia, które objęły zarówno osoby sprawujące funkcje kierownicze w agencji, jak i agentów liniowych. Zawieszenia obejmowały od 10 do 42 dni bez wynagrodzenia – ustaliła stacja NBC News. Nie jest jasne, kiedy agenci zostali formalnie zawieszeni.„Akt terroryzmu wewnętrznego”Wśród funkcjonariuszy odsuniętych od pracy za działania przed i po „akcie terroryzmu wewnętrznego” był agent specjalny odpowiedzialny za biuro terenowe w Pittsburghu. Jego zadaniem była koordynacja działań bezpieczeństwa z lokalnymi organami ścigania przed wiecem.Po zamachu politycy obie główne partie zaczęły wykorzystywać incydent do przepychanek politycznych. Zaczęto podnosić rozmaite zaniedbania. W efekcie jeszcze w lipcu ze stanowiska zrezygnowała dyrektorka Secret Service Kimberly Cheatle. Oświadczyła wówczas, że bierze na siebie „pełną odpowiedzialność za naruszenie bezpieczeństwa”.W wywiadzie dla ABC News, jeszcze przed rezygnacją, Cheatle twierdziła, między momentem, w którym napastnik został początkowo oznaczony jako podejrzany, a momentem, w którym zaczął strzelać, upłynął „krótki okres”.Terrorysta dostrzeżony przed zamachemTymczasem dochodzenie w Senacie wykazało, że agenci Secret Service po raz pierwszy zauważyli strzelca na dachu 10 minut przed wejściem Trumpa na scenę i 20 minut przed otwarciem ognia. Funkcjonariusze byli również krytykowani, że zbyt długo zajęło im zabranie rannego byłego prezydenta ze sceny.W grudniu ubiegłego roku komisja Izby Reprezentantów badająca incydent przedstawiła zalecenia dla Secret Service, w tym rejestrowanie wszystkich transmisji radiowych. W 180-stronicowym raporcie oceniono, że zamachowi w Butler „można było zapobiec”. Przyznano jednak, że nie było „pojedynczego momentu ani decyzji” Secret Service, które umożliwiły sprawcy oddanie strzałów.Stacja NBC News wskazała, że we wrześniu w West Palm Beach na Florydzie udaremniono inną próbę zamachu na Trumpa i członkowie Izby Reprezentantów w raporcie pochwalili Secret Service. Wskazano, że „prawidłowo zastosowane środki ochronne mogą zapobiec próbie zamachu”.Czytaj więcej: Mieli masę okazji, by zatrzymać zamachowca. Nowy raport o Secret Service