Rozmowa z psychologiem. Odpoczywanie to trudna sztuka. – Odpoczynek nie musi być wydajny. Nie musi się opłacać. Nie musi być rozwijający. Nie musi być inspirujący. Nie musi być efektywny. I nie musi być efektowny. Psychika odpoczywa wtedy, gdy nie jest w trybie zadaniowym – mówi Sebastian Antonowicz, psycholog i psychoterapeuta. Anna J. Dudek: Z raportów i badań wynika, że nie bardzo umiemy odpoczywać: pracujemy najwięcej w Europie, nie wykorzystujemy wszystkich dni urlopu, nie wybieramy dni wolnych. Tak kochamy pracować, że aż nie umiemy dobrze odpoczywać?Sebastian Antonowicz, psycholog, psychoterapeuta: Nie jesteśmy mistrzami w odpoczynku, a to dlatego, że wielu i wiele z nas doświadcza trudności z „przełączaniem trybu”. Przez większą część roku utrzymujemy się w trybie zadaniowym, w stanie wysokiej aktywacji na wielu płaszczyznach, a potem przychodzi urlop. Te upragnione wakacje. I nagle oczekujemy od siebie, że z dnia na dzień staniemy się spokojni, uważni, zrelaksowani. A tymczasem układ nerwowy nie działa jak przełącznik. Potrzebuje czasu, przestrzeni, bezpieczeństwa, żeby uznać, że faktycznie można odpuścić. W efekcie, niektórzy ludzie paradoksalnie stają się na urlopie bardziej napięci niż w pracy. To dosyć powszechne zjawisko, które nosi – z angielskiego – nazwę „stresslaxingu”, czyli połączenia stresu z relaksem. Na czym to polega?Jego źródła oczywiście są głębsze, ale często wiążą się z takimi przekonaniami, które wynieśliśmy z domu albo z kultury, że odpoczynek to lenistwo, a wartość człowieka mierzy się wyłącznie produktywnością. Mówię „wyłącznie”, bo oczywiście częściowo to jest w porządku, że mierzymy swoją wartość produktywnością, ale to nie jesteśmy cali my, tylko nasz kawałeczek. A my czasami to utożsamiamy: czyli jestem wartościowym człowiekiem tylko, jeśli jestem produktywny na 100 procent. Dlatego nawet gdy ciało leży w hamaku albo na plaży Adriatyku, umysł nadal pracuje, planuje, analizuje, kontroluje. I w takich przypadkach odpoczynek jest zewnętrzny, ale nie wewnętrzny. Czyli: jesteś w kurorcie, leżysz na leżaku przy basenie, ale nie odpoczywasz. Trzeba się nauczyć odpoczywać psychicznie, a nie tylko fizycznie. Do tego bardzo często służy psychoterapia.W takim trybie zadaniowym, w pełnej gotowości na co dzień, czujemy się bezpieczni?Mamy złudzenie, że wszystko da się zaplanować. Po pierwsze nie da się wszystkiego zaplanować, a po drugie nawet jak wszystko zaplanujemy, to życie może napisać swój własny scenariusz, który się nie pokryje z naszym planem. Czyli bardzo często w takiej sytuacji doświadczamy bardzo trudnych emocji i odczuwamy napięcie.Myślę, że wiele osób może się z tym utożsamić. Wybieramy się na rodzinne wakacje, a tu się nagle okazuje, że bagaże się nie mieszczą, że mamy opóźnienie już na starcie, a członkowie rodziny mają do siebie pretensje. Właśnie! To jest historia z mojego dzieciństwa, mojego ojca, który mówił na przykład: a dlaczego Kowalscy zawsze mogą być na czas? Po prostu pokutuje przekonanie, że ten odpoczynek musi być taki, jak sobie wyobraziliśmy. Mamy wobec tego naszego czasu wolnego wielkie oczekiwania. I, przy okazji, wciąż się porównujemy z innymi.Czytaj też: Rewolucja w dniach wolnych od pracy. O tym może zdecydować nowy prezydentBo patrzymy na Facebook i Instagram i widzimy: znajomi pod palmami, piękne widoki, pyszne jedzenie, super przygody. I nagle te nasze wakacje w ogródku tracą blask.Porównywanie się z innymi odgrywa ogromną rolę w tym, jak nam się udają wakacje. Media społecznościowe oczywiście wzmacniają presję, by nasze wakacje były nie tylko przyjemne, ale – uwaga – widowiskowe. Mamy do czynienia z estetyzacją odpoczynku, czyli sytuacją, w której ludzie zaczynają postrzegać wartość wakacji przez pryzmat ich atrakcyjności wizualnej i tego, jak są odbierane przez innych. I to wywołuje też taki efekt FOMO.Fear of missing out, czyli poczucie, że coś nas omija.Dokładnie. I zaczynamy mieć poczucie lęku, że inni odpoczywają lepiej, intensywniej, bardziej wartościowo. A mnie to jakoś omija. Czasem prawdziwy odpoczynek jest bardzo osobisty. Nie zawsze wygląda jak na zdjęciach. Czasami to po prostu, uwaga, cisza, nuda, spokojny oddech. I to też jest w porządku. Ja jadę na 10 dni w Beskidy w lipcu. I będę odpoczywał po swojemu.Jest jeszcze jeden aspekt. Na co dzień nie spędzamy za dużo czasu rodzinnie – rodzice pracują, dzieci mają szkoły, przedszkola, zajęcia dodatkowe. A tu nagle w wakacje szkoły zamknięte, przedszkola zamknięte, a my mamy cały ten czas razem. Dla wielu rodzin to wyzwanie.To nie jest łatwe, bo znowu – wymaga przystosowania się, żeby wejść właśnie w nowy rytm, który ma zupełnie inną intensywność, bo na co dzień często widzimy się przy kolacji, pytamy, jak w szkole, co słychać, i właściwie tyle mamy tego wspólnego czasu. A tu nagle cały ten czas spędzamy razem. Ta zmiana rytmu to coś, co nas zaskakuje i kompletnie nie pasuje do wyobrażenia tych idealnych wakacji. To jest zmiana rytmu relacji, a to wywołuje napięcie. Na co dzień członkowie rodziny funkcjonują w osobnych przestrzeniach, dzieci w szkole, my w pracy. To jest taka zbyt radykalna zmiana rytmu, która bardzo często dla naszego układu nerwowego jest po prostu obciążeniem. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do ciągłego przebywania ze sobą, nawet jeśli się kochamy, a przecież nie w każdej rodzinie są dobre, bliskie, kochające relacje. W dodatku każdy członek rodziny może mieć inną definicję odpoczynku – np. mama chce zwiedzać, tata chce poleżeć z kawą, a dzieci chcą siedzieć cały dzień w basenie. Jeśli nie rozmawiamy o naszych potrzebach wcześniej, to na tym urlopie zaczynamy się nawzajem denerwować, zamiast wspierać. I wracamy skłóceni, wkurzeni, że zmarnowany czas, pieniądze i w ogóle nie odpocząłem, a teraz wracam do roboty niewypoczęty. I jestem niezadowolony po pierwsze ze swoich wakacji, bo tak się starałam, tak planowałam – i nie wyszło.A relacje? Po drugie, jestem niezadowolony z mojej rodziny. Bo moja rodzina też w pewnym sensie nie wpisała się w ten wzór wakacji, który gdzieś w głowie miałem. No i po trzecie, być może jestem niezadowolony z siebie jako z ojca, matki, syna, brata. Może nie stanąłem na wysokości zadania. Może musiałem się bardziej postarać. Co to za wakacje? Z męką.Czytaj też: Ryba znad Bałtyku wygrywa z piramidami. Zaskakujące plany urlopowe PolakówTo co w takim razie robić, żeby te wakacje były naprawdę wakacjami, a nie męką? Rozumiem, że rozmowa, jakieś ustalenia. I co jeszcze? Tak, żeby naprawdę po prostu odpocząć. A co ty robisz? Staram się nie mieć nie wiadomo jakich oczekiwań i wsłuchać w siebie. To po pierwsze. Jest kilka zasad, które polecam. Przede wszystkim: nie wszystko musi być produktywne. I to jest zasada numer jeden. Odpoczynek nie musi być wydajny. Nie musi się opłacać. Nie musi być rozwijający. Nie musi być inspirujący. Nie musi być efektywny. I nie musi być efektowny. Psychika odpoczywa wtedy, gdy nie jest w trybie zadaniowym. Kiedy robisz coś tylko dlatego, że to lubisz. To jest relaks. To może być gapienie się w morze. Może być drzemka po obiedzie. Może być patrzenie, jak dzieci bawią się w piasku. I to wystarczy. To pierwsza zasada. A druga?Druga zasada polega na tym, żeby zadbać o rytm, a niekoniecznie tylko o plan. W biologii mówimy bardzo dużo o regulacji układu nerwowego, a układ nerwowy lubi rytm, lubi pewną przewidywalność. Lubi też poczucie jakiegoś wpływu. Dlatego zamiast planować wakacje co do minuty, warto pomyśleć o jakimś rytuale – to może być codzienna kawa na tarasie, niech to będzie krótki wieczorny spacer albo poranek bez pośpiechu. To rytm koi nasze nerwy, a nie grafik. Następny punkt może być trudny, szczególnie dla rodziców, a zwłaszcza tych z małymi dziećmi, bo ja zalecam mniej bodźców, więcej obecności, bo psychika nie odpoczywa, kiedy my cały czas ją czymś stymulujemy. Gdy jesteśmy w ciągłym ruchu, czy to muzeum, czy to galeria, czy to wycieczka, czy post na Instagram, to nasz mózg pracuje niemal tak samo intensywnie, jakby był w pracy. Dlatego warto świadomie ograniczyć te bodźce, dać sobie ciszę, dać sobie przyrodę, uwolnić się od ekranu na jakiś czas – nie na całe wakacje, ale właśnie na jakiś czas. To jest prawdziwe spa dla naszego układu nerwowego. Co jeszcze? Następna zasada jednym przychodzi łatwiej, innym trudniej. Chodzi o przyjęcie, że odpoczynek to jest też kontakt z ciałem. Nie mam tu na myśli nie wiadomo jakiego wysiłku fizycznego, chodzi raczej o to, że psychika nie istnieje bez ciała. Dlatego nie wystarczy myśleć o odpoczynku.Trzeba dać ciału poczuć, że jest bezpieczne. Że jest wolne od presji. Że już nie musi pędzić, że już nie musi uciekać. I dać sobie umiarkowany ruch. Dać sobie sen na miarę potrzeb, popływać sobie spokojnie, jeśli lubisz tańczyć – potańcz sobie. To wszystko są sposoby na wyjście z trybu przetrwania i wejście w tryb regeneracji. A to jest bardzo trudne, kiedy planujemy sobie wakacje co do minuty. Trudno nam zrezygnować z wcześniej zrobionych planów?No właśnie! Trzeba dać sobie prawo do zmiany planów. I to jest bardzo ważne, bo odpoczynek psychiczny wymaga od nas pewnej elastyczności. Bo jeśli w planie była wycieczka, a ty czujesz, że dzisiaj wyjątkowo chcesz poleżeć, to wybierz leżenie. Pal sześć tę wycieczkę. No dobra, zapłaciłeś kasę, straciłeś cztery stówy. No trudno. Psychika nie lubi presji pod tytułem: „No skoro już tu jesteśmy, to musimy, nie? Musimy to zobaczyć, musimy tam pojechać”. Nic nie musimy. Odpoczynek to właśnie wolność wyboru. I to ty wybierasz tu i teraz, a nie ty sprzed 10 dni czy dwóch miesięcy, kiedy robiłeś plany wycieczkowe. Trzeba dać sobie tę przestrzeń. To już wszystko?Następna zasada dotyczy ról społecznych. Czyli tak: w pracy jesteś specjalistką, jesteś ekspertką w swojej dziedzinie. W domu jesteś partnerem, partnerką, rodzicem, organizatorem życia. Na wakacjach możesz zawiesić część z tych ról, czyli możesz pozwolić sobie na to, żeby nie być tą osobą, która wszystko zawsze ogarnia. Żeby nie być tą osobą, która zawsze wszystko musi kontrolować. Nie musisz być dla wszystkich. Bądź trochę dla siebie. Jeśli jesteś psychologiem na co dzień i jedziesz w te Beskidy, to nie bądź tam tym psychologiem. Bądź po prostu człowiekiem. Co z powrotem z wakacji?Warto zaplanować łagodne lądowanie. Zbyt często my wracamy z wakacji i od razu rzucamy się w tryb pracy, nadrabiania maili, nadrabiania zaległości. To jest błąd, bo psychika potrzebuje kilku dni adaptacji, bo inaczej będziemy odczuwać szok powrotny, który zniweczy cały urlopowy efekt. Dobrze zaplanowane dwa, trzy dni przejściowe po powrocie robią ogromną różnicę. Koszt jest minimalny, a zysk – ogromny. Stosuję to od kilku dekad i polecam naprawdę każdemu, żeby dać sobie chwilę, aby odpocząć po wakacjach.Czytaj też: Mądry Polak po szkodzie. Nie rób tego na urlopie, a unikniesz nieprzyjemności