Prezydent USA straszył interwencją militarną. Groźba zajęcia Grenlandii przez Stany Zjednoczone jeszcze minęła – ocenił duński minister spraw zagranicznych Lars Løkke Rasmussen. Przyznał jednak, że perspektywa interwencji militarnej pozostaje mało prawdopodobna. Kopenhaga, która obecnie sprawuje prezydencję w Radzie UE proponuje natomiast pogłębienie współpracy z Waszyngtonem w celu wzmocnienia bezpieczeństwa na tej strategicznie położonej wyspie. – Nie uważamy aneksji wojskowej za coś, co mogłoby się wydarzyć. Wcale nie. Mimo to nie uważamy tej sprawy za rozwiązaną – oświadczył Rasmussen podczas spotkania z dziennikarzami. – Zawsze twierdziłem, że Trumpa należy traktować poważnie, ale niekoniecznie dosłownie. Zdałem sobie jednak również sprawę, że te dwie rzeczy są coraz bardziej zbliżone w porównaniu z jego pierwszą kadencją. Traktujemy więc to bardzo, bardzo poważnie – dodał.Wkrótce po zaprzysiężeniu na drugą kadencję w Białym Domu Donald Trump oświadczył, że jego celem jest przejęcie Grenlandii. Nie wykluczył przy tym możliwości użycia sił militarnych lub nacisku ekonomicznego na półautonomiczne terytorium będące częścią Królestwa Danii.– Zdobędziemy Grenlandię. Tak, w stu procentach – mówił Trump w marcu w wywiadzie dla NBC News. Potwierdzał, że istnieje duże prawdopodobieństwo osiągnięcia tego celu bez użycia siły militarnej, jednak niczego definitywnie nie wykluczył.Surowce a bezpieczeństwo narodowePodczas pierwszej kadencji Trump traktował Grenlandię jako potencjalną transakcję dotyczącą nieruchomości, którą Kopenhaga stanowczo odrzuciła. W ostatnich miesiącach prezydent USA podnosił kontekst bezpieczeństwa narodowego, mając na myśli między innymi dostęp do bogatych złóż surowców mineralnych, kluczowych dla produkcji najnowocześniejszych technologii.Prezydent twierdził, że przejęcie musi zostać zrealizowane „w taki czy inny sposób” dla dobra amerykańskich interesów. Podważał też prawa Danii do wyspy. – Myślę, że nam się uda – przekonywał Trump. – Naprawdę nie wiem, jakie roszczenia ma Dania, ale byłoby to bardzo nieprzyjazne działanie, gdyby nie pozwolili, aby to się stało, ponieważ chodzi o ochronę wolnego świata – dowodził.W czerwcu, podczas przesłuchania przez demokratycznych członków komisji sił zbrojnych Izby Reprezentantów, sekretarz obrony USA Pete Hegseth również potwierdził, że Pentagon przygotował plany ewentualnego przejęcia siłą Grenlandii i Panamy w przypadku takiej konieczności.Prowokacyjne wizyty ludzi z otoczenia Trumpa i perspektywa zmiany przynależności państwowej nie przekonały mieszkańców liczącej 56 tys. obywateli wyspy. W sondażach większość jest przeciwna przynależności do USA. Ostatnie wybory zaowocowały czteropartyjnym rządem koalicyjnym, opowiadającym się za dotychczasowym układem.Ruch w sprawie surowcówWładze w Nuuk wykonały także ruch w sprawie surowców. W maju Grenlandia przyznała na 30 lat prawa do wydobycia anortozytu, ważnego w produkcji aluminium, firmie GAM (Greenland Anorthosite Mining), w którą inwestują państwowe duński i grenlandzki fundusze inwestycyjne oraz francuska Jean Boulle Group.Portal Euronews zwrócił uwagę, że w ostatnim czasie Dania zaczęła wdrażać nowy plan o wartości 14,6 miliardów koron (1,95 miliarda euro), który ma na celu zwiększenie obecności wojskowej w regionach Arktyki i północnego Atlantyku.– Zrozumieliśmy, że istnieją kwestie związane z Grenlandią i Arktyką w zakresie bezpieczeństwa. Jesteśmy gotowi współpracować z Amerykanami, aby się do tego zbliżyć – mówił Rasmussen, odnosząc się do duńsko-amerykańskiej umowy obronnej z 1951 roku. – Ale oczywiście nigdy nie może chodzić o aneksję – podkreślił.– Nie jest tak, że czuję, że to już koniec. Nie jest – dodał szef duńskiej dyplomacji. W jego ocenie, mogą wystąpić „inne próby” manipulowania społeczeństwem grenlandzkim poprzez kampanie ingerencji, jak przyznał, niekoniecznie prowadzone przez samą administrację w Waszyngtonie, której podlega baza wojsk amerykańskich Pituffik niedaleko grenlandzkiego miasta Qaanaaq.Czytaj więcej: Ameryka zostaje na lodzie. Grenlandia sprzeda minerały komuś innemu