Odpowiadali za 164 przestępstwa. Ponad sto rozpraw odbyło się przed Sądem Okręgowym w Siedlcach, przed którym tyczył się proces 16 osób powiązanych z „grupą siedlecką”, najgroźniejszą organizacją przestępczą w regionie. Prok. Arkadiusz Jaraszek z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie oskarżył podsądnych o popełnienie łącznie 164 przestępstw. Na ławach oskarżonych znalazło się dwóch bossów bandy: Mirosław G. ps. Grochal i Artur Ch. ps. Gruby vel Bazyl oraz ich „adiutanci”: Paweł P. ps. Pako i Michał B. ps. Kogut i Tomasz B. (spokrewniony z „Grubym”). „Narcos Siedlce”Szefowie tej ekipy odpowiadali m.in. o „założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym, czerpanie korzyści z nierządu innych osób, a także wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu znacznych ilości narkotyków, dokonanie i zlecenie szeregu pobić, w tym z użyciem niebezpiecznych narzędzi oraz za zniszczenie mienia, w tym spalenie samochodów osób, które nie chciały podporządkować się grupie”. Pozostałym oskarżonym prokurator zarzucił w większości popełnienie podobnych przestępstw. Podsądni nie przyznawali się do zarzutów, podnosząc, że padli ofiarą spisku prokuratora, funkcjonariuszy CBŚP oraz tzw. 60-tek (czyli przestępców, którzy poszli na współpracę z organami ścigania w zamian z nadzwyczajne złagodzenie kary). Śledztwo w sprawie działalności „grupy siedleckiej” od 2019 r. prowadzą śledczy z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie i funkcjonariusze CBŚP. Pierwsze uderzenie w bandę nastąpiło latem 2020 r. Od tego czasu zarzuty usłyszała ponad sto osób należących do gangu lub z nim związanych. Sprawa nazywana jest żartobliwie „Narcos Siedlce”, w nawiązaniu do popularnych seriali o największych narkobaronach z Kolumbii i Meksyku. Czytaj także: „Co 20 zatrzymany kibol idzie na współpracę. Głównie z wierchuszki gangu” Sąd nie miał wątpliwości W drugiej połowie czerwca zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie. Sąd Okręgowy nie miał wątpliwości co do winy oskarżonych. Najsurowsze wyroki usłyszeli „Grochal” i „Gruby”. Pierwszy ma spędzić za kratami 13 lat i zapłacić grzywnę 25 tys. zł, tyle samo nawiązki, a także orzeczono przepadek 44 tys. zł. Artur Ch. został skazany na 15 lat więzienia, 40 tys. zł grzywny, ponad 80 tys. zł nawiązki i przepadek aż 2,1 mln zł korzyści z przestępstw. Najbliżsi współpracownicy hersztów zostali osądzeni łagodniej. Paweł P. ps. Pako usłyszał wyrok 10 lat więzienia, 25 tys. zł grzywny, 26 tys. zł nawiązki i przepadek 758 tys. zł. Podobnie ukarano Michała B. ps. Kogut, z tym że w jego przypadku przepadek korzyści z przestępstw wynosi 691 tys. zł, a nawiązka 20 tys. zł. Ostatniego z „adiutantów” – Tomasza B. skazano na 11 lat odsiadki, 25 tys. zł grzywny, przepadek 329 tys. zł i 35 tys. zł nawiązki. Pozostałych 11 osób usłyszało wyroki od 6 do 1 roku więzienia. Wśród nich jest ojciec dwóch czołowych podsądnych skazany na 3 lata. Nie ma wątpliwości, że obrona będzie składała apelacje od wyroku. Czytaj także: Nocna wizyta kiboli u youtubera. Poszło o wywiad z „Haniorem”Woleli nie ryzykować i dali dyla Niestety śledczym niedane było ucieszyć się z wygranej batalii. Wydając wyrok, Sąd Okręgowy w Siedlcach zadecydował o aresztowaniu pięciu oskarżonych: „Grochala”, „Grubego”, „Pako”, „Koguta” i Tomasza B. ze względu m.in. na surowe kary, jakie wobec nich orzeczono. Cala piątka była na wolności od 30 maja br. Wówczas Sąd Apelacyjny w Lublinie, po zażaleniu obrońców na przedłużenie im aresztów (znajdowali się za kratami ponad cztery lata), uchylił ten środek, zamieniając go na dozór policyjny 2 razy w tygodniu oraz zakaz opuszczania kraju. Żadnych kaucji czy zabrania paszportu. Choć w uzasadnieniu decyzji SA znalazło się stwierdzenie, że „groźba wymierzenia oskarżonym surowej kary jest bardzo prawdopodobna”. W dniu wyroku, ze wspomnianej piątki, w sądzie pojawił się tylko „Grochal”. Był już spakowany i po zakończeniu procesu pojechał od razu do aresztu. Policjantom udało się jeszcze zatrzymać Tomasza B. Jak wynika z ustaleń portalu TVP.Info trzech gangsterów „zniknęło”. – „Gruby”, „Pako” i „Kogut” się zawinęli. Z naszych informacji wynika, że przygotowali się do dłuższego ukrywania. Niewykluczone, że wyjechali z Polski. Wiemy, że „grupa siedlecka” uwiła sobie bezpieczne gniazdko w jednym z europejskich krajów, gdzie wcześniej kilkukrotnie korzystali ze schronienia – mówi portalowi TVP.Info jeden ze śledczych. W najbliższym czasie za Arturem Ch., Pawłem P. i Michałem B. zostaną wydane listy gończe oraz Europejskie Nakazy Aresztowania. Czytaj także: Narkorodzina oskarżona. Tylko córka została na wolności… bo się ukrywaWładcy Siedlec Siedlce są czwartym pod względem liczby ludności miastem na Mazowszu. W latach 2010-2020, rocznie popełniano tam średnio ponad 900 przestępstw kryminalnych. Nie wiadomo, ile z nich miało związek z najbardziej prężnym w rejonie gangiem nazywanym po prostu „grupą siedlecką”. Pewne jest, że jej członkowie byli przez lata właściwie bezkarni. Bo właśnie w tym okresie działała tam wspomniana banda, która zdaniem śledczych rządzona była twardą ręką przez Mirosława G. ps. Grochal oraz Artura Ch. ps. Gruby vel „Bazyl”. Gang nie ograniczał się tylko do swojego matecznika, ale operował także w Łukowie, Mińsku Mazowieckim oraz Sokołowie Podlaskim. W ciągu kilku lat opanował te tereny i zyskał monopol na handel narkotykami oraz dopalaczami. Gangsterzy wykorzystali też fakt, że stołeczne ekipy, takie jak „Mokotów”, „Ożarów” czy tzw. szkatułowi są wciąż w rozsypce i nie musieli się im opłacać lub brać od nich „towaru”. Jeśli chodzi o bossów „grupy siedleckiej”, to można powiedzieć, że obaj zdobyli dobre doświadczenie w przestępczym fachu. Niezbyt wiele wiadomo o „dokonaniach” Artura Ch. Jednak już jego partner: „Grochal” był przed laty bohaterem kronik kryminalnych, za sprawą udziału w bardzo groźnej bandzie braci Leszka i Piotra S. nazywanych „Rzeźnikami z Podlasia”. Grupa ta zamordowała na pewno pięć osób, a o drugie tyle jest podejrzewana. Na początku lat 90. bracia S. skupili wokół siebie młodych, gotowych na wszystko przestępców. Gang wymuszał haracze, a opornym podpalano domy lub firmy. Potem przestępcy zaczęli napadać na domy biznesmenów. Podczas jednego z takich skoków, w nocy z 15 na 16 września 1997 r., bandyci zamordowali po torturach dwóch synów właścicieli ubojni w Feliksinie koło Garwolina. W lipcu 1998 r. w grupie doszło do dintojry w lesie przy trasie Iganie-Żelków. Dwóch mężczyzn posądzono o „nadmierną gadatliwość”. Najpierw na spotkanie zwabiono 26-letniego Jacka P. Ten wsiadł do poloneza trucka, zabierając ze sobą dziewczynę, 18-letnią Dominikę W. wraz z jej szczeniakiem. Niedługo potem na miejsce dowieziono Sylwestra W. Przez kilkadziesiąt minut cała trójka była torturowana pod pretekstem przesłuchania. Herszt bandy zaczął od rozprucia nożem szczeniaka. Gdy umilkł skowyt pieska, jeden z uczestników kaźni chwycił za pistolet i strzałem w głowy zabił obu „gadatliwych” oraz dziewczynę, która miała pecha znaleźć się w samochodzie z ukochanym. Ciała zamordowanych znaleziono następnego dnia w porzuconym aucie. „Grochal” odsiedział dziewięcioletni wyrok za współudział w porwaniu i katowaniu ofiar. W więzieniu poznał wielu bossów i watażków półświatka centralnej i wschodniej Polski. Czytaj także: Kokaina dla „Pruszkowa” i tajemnicze zniknięcie dwojga osóbWorek treningowy Z zeznań skruszonych członków „grupy siedleckiej” wynika, że po opuszczeniu murów więzienia „Grochal” zarabiał na handlu nielegalnym alkoholem i papierosami oraz prowadzeniu agencji towarzyskiej, w której dodatkowo sprzedawano jego narkotyki. Zyski miał inwestować m.in. w lichwę. Wtedy już się znał z „Grubym” i części przestępstw popełniali razem. Opowiedzieli o nich prokuraturze członkowie gangu i bliscy pokrzywdzonych. Jedną z osób, które pożyczyły pieniądze od Mirosław G., był Rafał A. ps. Ruski. Nie chodziło o jakąś szczególnie dużą sumę, ale o 2 tys. zł. Były mu one potrzebne do zapłacenia grzywny zasądzonej w jednej z jego spraw. Nie zrobił tego w terminie, więc sąd zamienił ją na karę więzienia. Ratując się przed odsiadką, nieświadomie podpisał na siebie wyrok. Jako że „Ruski” uregulował zaległą grzywnę 9 marca 2010 r., można przyjąć, że odebrał pieniądze od „Grochala” kilka dni wcześniej. Jednak nie spłacił w terminie ani pożyczki, ani odsetek ustalonych na 400 zł miesięcznie. Po kilku miesiącach cierpliwość wierzyciela się wyczerpała. 21 listopada 2010 r. „Ruski” został pobity przy jednej z kamienic w Siedlcach. Z ustaleń śledztwa wynika, że napastnikami byli „Grochal” oraz „Gruby”. Mieli bić i kopać ofiarę po całym ciele, a także polewać wrzątkiem i szczuć amstaffem. Sprawcy zabrali mu wtedy 600 zł oraz telefon komórkowy. Na widok skatowanego mężczyzny jego ojciec, chciał zawiadomić policję, ale Rafał A. miał powiedzieć, że wtedy będzie jeszcze gorzej, ponieważ „Grochal” „zrobi sobie z niego worek treningowy”. Czytaj także: Groźna banda skazana. Boss zabił byłą partnerkę, bo bał się zeznań„Zabić ku…” „Ruski” dostał od ojca 350 zł, na poczet długu, ale w dalszym ciągu nie spłacił całości pożyczonej sumy, powiększonej o odsetki. Skończyło się to dla niego pobiciem w dniu 15 grudnia 2010 r. w tym samym rejonie. Tym razem „Grochalowi” oraz „Grubemu” towarzyszyło kilka innych osób. I znów było bicie i kopanie po całym ciele oraz szczucie amstaffem. Oprawianie „Ruska” widziały dwie osoby, w tym jedna, która została tzw. świadkiem anonimowym (tożsamość tej osoby nie jest ujawniana podczas procesu, zwłaszcza oskarżonym). Podczas katowania, Rafał A. prosił i błagał „Grochala”, aby ten mu darował i na pewno odda pieniądze. Wtedy gangster miał mu powiedzieć „mówiłem ci, byś nie walił ze mną w chu…, bo cię i twoją rodzinę zabiję”. A do kamratów miał krzyknąć: „zabić ku…”. Oprawcy zaprzestali bicia, dopiero kiedy „Ruski” przestał się ruszać.Partnerka pobitego wezwała do niego pogotowie, ponieważ w pewnym momencie dostał drgawek. Rafał A., mimo protestów został zabrany do szpitala. Jeszcze tego samego dnia, opuścił placówkę i pojechał do byłej żony. Tam opowiedział, co go spotkało.Następnego ranka upadł nagle na podłogę i znów dostał drgawek. Nieprzytomny mężczyzna trafił do szpitala. Już nigdy nie odzyskał przytomności. Zmarł 7 maja 2011 r. Czytaj także: Git-raper z Dubaju w tarapatach. Prokurator anulował mu paszport i chce ściganiaFortuna z przestępstw O tym, jak wielkie zyski osiągała „grupa siedlecka”, świadczy fakt, że kontrolowana przez nią sieć agencji towarzyskich zarobiła przez niespełna trzy lata ponad milion złotych. Bossowie byli też zamieszani w przemyt papierosów z Białorusi na ogromną skalę. I to oni zarabiali najwięcej. Najlepszym tego dowodem było zatrzymanie 19 grudnia 2020 r. „Grubego”, który razem z „Pako” wybrali się do stołecznej Galerii Mokotów, aby kupić prezenty dla bliskich. Obaj gangsterzy ukrywali się od pewnego czasu. Mieli jednak pecha, ponieważ zauważył ich policjant CBŚP, który z synem wybrał się do galerii także po świąteczne sprawunki. Funkcjonariusz zawiadomił kolegów, a potem śledził mężczyzn, aż do ich zatrzymania. Artur Ch. i Paweł P. byli całkowicie zaskoczeni. „Gruby” miał przy sobie blisko 100 tys. zł w gotówce, a „Paco” około 50 tys. zł. Pieniądze zostały zabezpieczone na poczet przyszłych kar w przypadku skazania przed sąd. Gdy miesiąc później zatrzymano „Grochala”, w jego domu policjanci znaleźli skrytkę, w której znajdowały się paczki z nowiutkimi banknotami o nominale 200 euro. W sumie było to 200 tys. euro. Podczas akcji zatrzymania część funkcjonariuszy podziwiała drewniany domek na posesji. Okazało się, że to gołębnik, którego pozazdrościłby gospodarzowi sam śp. Henryk N. ps. Dziad, (nieżyjący już boss gangu ząbkowsko-praskiego), znany z miłości do gołębi. Czytaj także: Po 20 latach zapadł wyrok w sprawie groźnego bossa „Pruszkowa”