Wniosek o wotum nieufności w Parlamencie Europejskim. Parlament Europejski zajmie się wnioskiem o wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej kierowanej przez Ursulę von der Leyen. Wniosek przygotowała frakcja EKR, do której należy PiS. Głosowanie w tej sprawie zaplanowano na czwartek 10 lipca, a poprzedzi je debata, która odbędzie się w poniedziałek, 7 lipca podczas sesji plenarnej w Strasburgu. Wniosek został oficjalnie złożony przez rumuńskiego europosła Gheorghe Pipereę ze skrajnie prawicowej partii Sojusz na rzecz Jedności Rumunów (AUR), należącej do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Dokument uzyskał 74 podpisy poparcia, co pozwoliło na uruchomienie procedury parlamentarnej – choć później kilku sygnatariuszy wycofało swoje poparcie.Wniosek o wotum nieufności wobec KE musi zostać złożony przez co najmniej jedną dziesiątą europosłów. Obecnie Parlament Europejski liczy 720 posłów, więc potrzeba minimum 72 podpisów. Wnioskodawcy spełnili ten wymóg.Zgodność wniosku z przepisami potwierdziła przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola.Czytaj także: „Turyści, uważajcie!”. Polacy łatwym celem dla włoskich kieszonkowcówJakie motywy wniosku?Wniosek jest motywowany m.in. trwającym śledztwem Prokuratury Europejskiej (EPPO) w sprawie udziału KE w procesie zakupu szczepionek przeciw COVID-19. Inicjatorzy wniosku zarzucają von der Leyen m.in. brak przejrzystości, nawiązując do tzw. afery „Pfizergate” i wyroku Trybunału UE w tej sprawie.Dodatkowo przewodnicząca Komisji naraziła się ostatnio swoim dotychczasowym sojusznikom z frakcji socjalistycznej i liberalnej, porzucając projekt unijnego prawa przeciwdziałającego greenwashingowi na końcowym etapie negocjacji. Chodzi o tzw. oświadczenia środowiskowe. Ich założeniem było zwalczanie fałszywych informacji, które podają firmy na temat pozytywnego wpływu ich produktów, usług lub działalności na środowisko.Wśród zarzutów znalazło się także niewłaściwe zarządzanie środkami w ramach popandemicznego Funduszu Odbudowy, a także oskarżenia wobec Komisji m.in. o ingerencję w wybory prezydenckie w Rumunii.Czytaj także: Zniewoleni 4 lipca. Jak Amerykanie zakłamują własną historięPiS za wnioskiem. Jednomyślność EPL złamana Wniosek wzbudził spore kontrowersje, szczególnie w kontekście jego sygnatariuszy. Wniosek poparli europosłowie z różnych frakcji – od centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPL), przez EKR, aż po ugrupowania skrajnie prawicowe: Patrioci dla Europy oraz Europa Suwerennych Narodów, a także kilku posłów niezrzeszonych. Co ciekawe, mimo że von der Leyen sama należy do EPL, jeden z europosłów tej frakcji – Branko Grims ze słoweńskiej SDS – podpisał się pod wnioskiem, łamiąc tym samym deklarowaną jednomyślność frakcji. Lider EPL Manfred Weber zapowiedział jednak, że jego grupa będzie głosować przeciwko inicjatywie.Znaczący udział w poparciu dla wniosku odegrali europosłowie PiS, którzy gremialnie – w liczbie 20 osób – złożyli pod nim podpisy. Patryk Jaki, współprzewodniczący frakcji EKR i europoseł PiS, również poparł inicjatywę, choć – jak zaznaczył rzecznik grupy – nie była to decyzja podejmowana przez całą frakcję. Drugi współprzewodniczący EKR, Nicola Procaccini z Włoch, skrytykował działania europosłów PiS, podkreślając, że skoro wotum nieufności dotyczy całej Komisji (a nie tylko jej przewodniczącej), w tym również komisarzy powołanych przez rządy związane z EKR, taka decyzja powinna być wcześniej uzgodniona wewnątrz grupy.Łącznie 31 z 79 europosłów EKR poparło wniosek Piperei. Sama partia AUR dołączyła do tej frakcji dopiero po wyborach europejskich, wzbudzając kontrowersje swoją postawą wobec Ukrainy oraz populistyczną retoryką. Czytaj także: Pod „patronatem” rządu ukamienowano i spalono 6 osób. Powodem czarySymboliczny gest czy realne zagrożenie?Mimo podjętej inicjatywy, szanse na przegłosowanie wotum nieufności są znikome. Do jego przyjęcia konieczne jest nie tylko uzyskanie większości absolutnej (co najmniej 361 głosów), ale także poparcia dwóch trzecich obecnych na sali europosłów.W przypadku przyjęcia wotum nieufności, Komisja Europejska jako całość musi podać się do dymisji.W historii Parlamentu Europejskiego złożono pięć takich wniosków – żaden nie zakończył się sukcesem. Najbliżej tego była Komisja Jacques’a Santera w 1999 roku, która jednak sama ustąpiła przed głosowaniem.Czytaj także: Chiny szczere do bólu. „Nie pozwolimy, by Rosja przegrała wojnę”