Czesław Siekierski w „Gościu poranka”. – Istnieją określone reguły i standardy, które w przypadkach sytuacji kryzysowych przewidują najpierw szybką pomoc w mniejszej skali, a następnie – w zależności od wielkości strat – kolejne formy wsparcia – powiedział w „Gościu poranka” w TVP Info minister rolnictwa Czesław Siekierski. Około 220 zniszczonych mieszkań – to wstępny bilans pożaru, który wybuchł 3 lipca w Ząbkach pod Warszawą. Strażakom udało się opanować ogień, teraz służby będą dokładnie przeszukiwać pogorzelisko. Już wiadomo, że zniszczenia są ogromne. Poszkodowanym osobom pomagają między innymi mieszkańcy miasta, którzy zbierają dla pogorzelców artykuły pierwszej potrzeby.Minister rolnictwa został zapytany w programie „Gość poranka”, czy to jest moment na interwencję rządu.– Tak, zawsze w trudnych sytuacjach kryzysowych, gdy występują szkody i duże straty ponoszone przez mieszkańców w wyniku klęsk żywiołowych, państwo – mówię: państwo, bo nie tylko rząd, ale także samorządy – udziela odpowiedniej pomocy. Istnieją określone reguły i standardy, które w takich przypadkach zakładają najpierw szybką pomoc w mniejszej skali, a następnie – w zależności od wielkości strat – kolejne formy wsparcia – powiedział Czesław Siekierski. Wojewoda mazowiecki poinformował, że osoby, które straciły swoje mieszkania w pożarze, mogą na początku liczyć na 8 tysięcy złotych pomocy.– To pierwsza forma wsparcia finansowego. Później są na przykład określone kwoty związane z odtworzeniem mieszkania. Myślę, że – jak zwykle – rząd i samorządy podejmą skuteczne działania, by pomóc poszkodowanym – dodał Siekierski.– Latem mamy często problem z przeciążeniem sieci elektrycznej i to bywa przyczyną pożarów. Do użytku wchodzą klimatyzatory i inne urządzenia, które znacząco zwiększają zużycie prądu – przez co sieć elektryczna jest bardziej obciążona w okresie letnim niż w zimowym – zaznaczył minister.Zobacz także: Nowalijki droższe niż przed rokiem. Wśród przyczyn kapryśna pogodaSusza w Polsce– Na bieżąco analizujemy sytuację pogodową – susze, powodzie, nawalne deszcze, przymrozki. Otrzymujemy informacje od samorządów i ośrodków doradztwa rolniczego. Obecnie wchodzimy w okres, w którym w niektórych rejonach rozpoczną się małe żniwa, głównie jęczmienia. Przedwczoraj rozmawiałem z wicewojewodami nadzorującymi rolnictwo – poinformował.Zapytany o sytuację suszową minister odpowiedział, że „co roku mamy pewne obszary dotknięte suszą, głównie w Wielkopolsce i części województwa kujawsko-pomorskiego, ale także w innych regionach”. – To powszechny problem, choć na szczęście nie zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu. W sumie w skali kraju w poprzednich latach zbiory rosły. W tym roku spodziewamy się pewnego spadku plonów, ale nadal mamy zapasy i wysoką produkcję – powiedział gość TVP Info. Umowa Komisji Europejskiej z UkrainąMinister rolnictwa został zapytany, czy Polska podczas prezydencji w Radzie Unii Europejskiej została zdradzona przez unijnych partnerów – chodzi o nową umowę handlową Komisji Europejskiej z Ukrainą.– Sprawy handlowe na poziomie instytucji europejskich są w gestii Komisji Europejskiej. Ponad rok temu polski rząd i Ministerstwo Rolnictwa były głównymi wnioskodawcami wprowadzenia ograniczeń handlowych (tzw. ATM-ów) na import towarów z Ukrainy. Obowiązywały one do 5 lub 6 czerwca – wyjaśnił minister.– Wtedy okazało się, że Komisja ma już gotowe nowe porozumienie z Ukrainą – zauważył prowadzący program „Gość poranka” red. Mariusz Piekarski.– Wróciliśmy do starego porozumienia z układu stowarzyszeniowego, gdzie limity importu z Ukrainy były bardzo niskie. Ukraina zabiegała o ich zwiększenie. Nowe rozwiązanie Komisji Europejskiej jest lepsze niż to obowiązujące do 5 czerwca, ale gorsze niż to sprzed 2022 r. – zaznaczył Siekierski. „Kołodziejczak czuł się niezrealizowany”Do sprawy umowy handlowej z Ukrainą odniósł się 1 lipca były wiceminister rolnictwa, Michał Kołodziejczak, który skomentował: „Ostatni dzień naszej prezydencji w UE pokazał jasno, a wręcz dobitnie, że Ministerstwo Rolnictwa pod szerokim kierownictwem PSL zawaliło temat”.– W ustach Kołodziejczaka nie mogło to zabrzmieć inaczej – odpowiedział Siekierski. – Zwłaszcza że odszedł z resortu, czując się niezrealizowany, choć sam odpowiadał za ten obszar. Pamiętamy też, jak zasnął podczas negocjacji z ministerstwem rolnictwa Ukrainy – dodał. Zobacz także: Unia odcina kroplówkę. Koniec bezcłowego handlu z Ukrainą