Oprawcami członkowie milicji Imbonerakure. To brzmi jak potworna historia ze średniowiecza, ale wydarzyła się teraz. W Burundi, w prowincji Bużumbura, doszło do serii niewyjaśnionych zgonów. Uznano, że to efekt rzuconych na nieszczęśników czarów i wytypowano „sprawców”. Dwie osoby spalono żywcem, a cztery ukamienowano. Zbrodni dokonali młodzi członkowie milicji Imbonerakure, powiązanej z partią rządzącą. Lokalny urzędnik, który rozmawiał z AFP powiedział, że do linczu doszło w poniedziałek. – Zginęło wówczas sześć osób. Dwie z nich spalono żywcem. Pozostali zostali pobici na śmierć pałkami lub ukamienowani dużymi kamieniami rzucanymi w ich głowy. To było przerażające, niewypowiedziane barbarzyństwo – ujawnił przedstawiciel lokalnej władzy.Władze prowincji i policja o zbrodni zostali poinformowani dwa dni później, co tłumaczyli izolacją górzystego terenu, do którego „bardzo trudno dotrzeć”.Za używanie czarów premier skazany na dożywocieJuż wcześniej kilka instytucji broniących praw człowieka, w tym Human Rights Watch, oskarżyło Imbonerakure o zabicie i torturowanie kilkudziesięciu osób, szczególnie pod autorytarnymi rządami byłego prezydenta Pierre'a Nkurunzizy, sprawującego władzę od 2005 do 2020 roku.Gubernator prowincji Bużumbura Desire Nsengiyumva poinformował, że w związku z zabójstwem aresztowano już 12 osób.Zobacz także: Wypili miksturę, żeby udowodnić, że nie są czarownikami. Dziesiątki ofiarBurundi, choć w przeważającej mierze jest krajem chrześcijańskim, ma bardzo silnie zakorzenione tradycyjne wierzenia w czary. W grudniu ubiegłego roku sąd skazał byłego premiera Alain-Guillaume Bunyoniego na dożywocie za używanie czarów, które miały zagrozić życiu prezydenta Evariste Ndayishimiyego.