„W gąszczu informacji”. Lasy Państwowe walczą z fake newsami. Celem kampanii „W gąszczu informacji” jest weryfikowanie mitów na temat klimatu, środowiska i samych lasów. „Dlatego zdecydowaliśmy się powierzyć niezależnej organizacji zajmującej się fact-checkingiem analizę najczęściej powtarzanych opinii i przekonań” – czytamy na stronie projektu. Jak idzie współpraca od strony komunikacyjnej? Sprawdziliśmy. Wspomnianą organizacją, która weryfikuje mity na zlecenie Lasów Państwowych, jest Instytut Dyskursu i Dialogu (INDiD). To fundacja z Torunia. Chwali się doświadczeniem z szeregu projektów na rzecz edukacji medialnej czy walki z dezinformacją. Jak można przeczytać na stronie internetowej kampanii „W gąszczu informacji” współpraca ekspertów i fact-checkerów pozwoli na odróżnienie faktów od mitów „w sposób rzetelny, transparentny i oparty na źródłach”.Kampania wystartowała z końcem czerwca i potrwa do 30 września. Powstałe w jej ramach artykuły fact-checkingowe mają być publikowane niezależnie od ich wydźwięku. To ma być gwarancja rzetelności. Lasy Państwowe deklarują, że niczego nie będą cenzurować.„Często powielane twierdzenia”W ramach kampanii weryfikowanych jest dziesięć, jak czytamy, „często powielanych twierdzeń”:1. Lesistość w Polsce się zmniejsza.2. Lasy Państwowe eksportują drewno do Chin.3. Gospodarka leśna niszczy bioróżnorodność.4. Im starszy las, tym więcej dwutlenku węgla pochłania.5. Bierna ochrona przyrody jest zawsze lepsza niż czynna.6. Pozyskanie drewna jest powodem powodzi.7. Lasy to dziś tylko przemysłowe plantacje drewna.8. Drewno z zagranicy to mniejsza szkoda dla lokalnego środowiska.9. Wypalanie traw jest dobre dla przyrody i człowieka, bo zabija kleszcze.10. Lasy są jedyną/najskuteczniejszą receptą na zmianę klimatu.Zapytaliśmy Lasy Państwowe, czy popularność poszczególnych mitów ustaliła regularnie współpracująca z nimi pracownia badania opinii PBS. A może sami pracownicy Lasów ocenili, które mity są najczęściej powtarzane? Z biura prasowego nadeszła wymijająca odpowiedź. Nie wynika z niej, kto i według jakich kryteriów dokonał wyboru.Twórcy kampanii korzystali z przeprowadzonych w poprzednich latach badań opinii. Jak wytłumaczono, rokrocznie zadawane są w nich te same pytania, co pomaga analizować aktualne trendy i nastroje. „Zadawane są także pytania, wynikające z bieżących potrzeb komunikacyjnych Lasów Państwowych, określanych poprzez wyniki poprzednich badań oraz przez przekazy, które najczęściej pojawiają się w przestrzeni publicznej w danym okresie” – podkreśla biuro prasowe.Na stronie projektu pojawiły się już dwa pierwsze fact-checki. Przyjrzeliśmy się temu mierzącemu się z mitem o rzekomo zmniejszającej się lesistości Polski.Fact-check rzetelny, kontekstu brakJak wynika z badania przeprowadzonego w marcu przez PBS na zlecenie Lasów Państwowych, blisko 70 proc. Polaków jest przekonanych, że powierzchnia lasów w Polsce maleje. W rzeczywistości jest odwrotnie. Lasów przybywa. W artykule przygotowanym przez INDiD prawidłowo przytoczono definicje i statystyki. Autorzy wymienili również źródła, z jakich korzystali. Wszystkie są wiarygodne.O wiele ciekawszy od samego fact-checku jest jednak to, czego w nim nie ma. Podobne artykuły publikowane przez renomowane serwisy fact-checkingowe, jak polski Demagog czy FakeNews.pl, zaczynają się od przykładów użycia fałszywej informacji przez liderów opinii czy użytkowników mediów społecznościowych. W artykule o lesistości tej informacji brakuje. Pozwala to wątpić, czy rzeczywiście mamy do czynienia z „często powielanym twierdzeniem”.Nie sposób odnieść wrażenia, że temat lesistości wywołano sztucznie. Wspomina się o niej przecież w dość konkretnych sytuacjach. Na przykład przy okazji sporów o wycinanie drzew lub inaczej: „pozyskiwanie drewna”. Ten drugi termin preferują Lasy Państwowe.Jak przytomnie zauważają leśnicy, jeśli chcemy mieć w domu drewnianą podłogę, to skądś trzeba pozyskać na nią surowiec. Jak przekonują, alergiczne reakcje obrońców przyrody na „pozyskiwanie drewna” są manifestacją niewiedzy lub co gorsza – hipokryzji. A przecież leśnicy wycinają, ale sadzą nowe drzewa. I tu pojawia się argument o coraz większej, przecież, lesistości Polski. Nie zadowala on jednak protestujących przeciw wycinaniu. Jak tłumaczą, nowe nasadzenia są ubogie biologicznie. Jest w nich mniej rzadkich czy zagrożonych wyginięciem gatunków roślin i zwierząt. To nie jest gra o sumie zerowej.Lasy Państwowe o „odpowiedzialnym pozyskaniu drewna”W opowieściach Lasów Państwowych często brakuje tego krytycznego kontekstu.„#Wycinka to słowo, które w ostatnich latach zrobiło ogromną karierę” – czytamy w poście opublikowanym 4 listopada 2024 r. na facebookowym profilu Lasów. „Jednak używanie go w stosunku do prowadzonej w Polsce gospodarki leśnej jest błędne i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością!” – przekonuje autor posta.Jak się dowiadujemy, wycinka oznacza trwałe wylesienie, a w Lasach Państwowych nie ma o czymś takim mowy. „Owszem, pobieramy drewno, ścinając drzewa, ale w każdym miejscu, gdzie je ścięto, odbudowujemy las, czy to przez sadzenie nowych drzew, czy wspierając naturalne odnowienia” – czytamy.Jak dalej przekonuje administrator profilu Lasów Państwowych, „dzięki odpowiedzialnemu pozyskaniu drewna, nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej rośnie lesistość Polski, zwiększa się powierzchnia lasów, zwiększa się liczba drzew w lesie”.Zobacz również: „Oczywiste fake newsy”. O języku ukraińskim w szkołachPodsumowując przekaz: Lasy Państwowe może i wycinają, ale zalesiają i wspierają odnowienia naturalne. I robią to skutecznie. Do tego stopnia, że lesistość Polski konsekwentnie się zwiększa. Argument ma zamknąć usta protestującym przed wycinaniem drzew.„Jeżeli to pada z twoich ust, to trochę inaczej brzmi”Problem lesistości w kontekście wycinania drzew, aka „pozyskiwania drewna”, pojawia się zresztą w pierwszym odcinku podcastu przygotowanego w ramach projektu „W gąszczu informacji”. Anna Choszcz-Sendrowska, rzeczniczka Lasów Państwowych, rozmawia w nim z Filipem Gołębiewskim, prezesem zarządu INDiD. Gołębiewski rozpoczyna od wyjaśnienia, czym jest dezinformacja. Jego wypowiedź robi dobre wrażenie. Widać, że wie, o czym mówi.Jednak im dalej w podcast, tym więcej ogólników i miałkich ocen. Choszcz-Sendrowska kieruje rozmowę na temat konkretnych fałszywych informacji.– W jaki mit dotyczący lasów czy przyrody szeroko pojętej wierzyłeś? – pyta. Gołębiewski odpowiada, że był to mit, „że w Polsce wycina się lasy na potęgę”. – I że właściwie robi się to złośliwie po to, żeby zrobić na złość aktywistom – dodaje.Jak dalej mówi, obserwując niektóre relacje w mediach społecznościowych, był przekonany, że w Polsce jest coraz mniej lasów i „że na pewno lesistość się zmniejsza”. – Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Ta lesistość się stopniowo z roku na rok zwiększa. No i z tego, co wiem, jest to gdzieś tam działanie też intencjonalne i wspomagane przez właśnie waszą instytucję – mówi Filip Gołębiewski.– Dokładnie tak. Ja się na wszelki wypadek nie odzywałam, bo chciałam, żebyś ty to powiedział. My to powtarzamy, ale jeżeli to pada z twoich ust, to trochę inaczej brzmi – kwituje wątek Anna Choszcz-Sendrowska.Tematy fact-checków zaproponowały Lasy Państwowe– Lasy zaproponowały 15 tematów, a my wybraliśmy z tego dziesięć, które najbardziej pasują pod fact-checking. Następnie doprecyzowaliśmy je, aby były weryfikowalne – tłumaczy Filip Gołębiewski w rozmowie z portalem TVP.Info.– Nie proponowaliście swoich tematów? – pytamy. – Nie proponowaliśmy – odpowiada Gołębiewski. – Przyjęliśmy, że jeśli ktoś prosi nas o zweryfikowanie mitów, to wie, o co prosi. Uznaliśmy, że Lasom wyszło z badań i innych obserwacji, które tematy są ważne. Ale być może warto dołożyć kolejne tematy, mity. Nie mam nic przeciwko temu – deklaruje.Czytaj więcej: Ukraińscy tłumacze na komisariatach? To fałszywkaPytamy, czy na wstępnej liście tematów zaproponowanych przez Lasy Państwowe znalazły się na przykład te związane z wycinaniem drzew w Puszczy Białowieskiej czy słynną kwestią kornika drukarza. Gołębiewski przyznaje, że tak nie było. Nie widzi jednak przeszkód, by podjąć temat w przyszłości.– Kiedy zaproponowano nam tę współpracę, to obawialiśmy się, że Lasy Państwowe mogą zrobić sobie jakąś kampanię PR-ową pod płaszczykiem walki z dezinformacją. Jednak, jak nas zapewniono, takiego celu nie ma – mówi.Mity? Ok, ale czego dotyczą?Wiele o projekcie mówi sam dobór dziesięciu „często powielanych twierdzeń”. Nie znajdziemy wśród nich takich, które dotyczą mniej wygodnych tematów dla Lasów Państwowych. – Czytamy na stronie projektu, że to są najczęściej powielane twierdzenia. Ale najczęściej powielane gdzie, przez kogo? W mediach społecznościowych? Nie wiadomo – mówi Gosia Fraser, dziennikarka i filozofka, redaktorka naczelna projektu TECHSPRESSO.CAFE.Fraser zauważa, że w tekstach brakuje potrzebnego kontekstu. Podkreśla, że w tego typu raportach podaje się szerszy opis sprawdzanej tezy. Wyjaśnia się treść manipulacji, podaje przykłady. – Patrzę na tekst o eksporcie drewna do Chin. Sprawdzaną tezę mamy w tytule i mamy napisane wołami, że to jest mit. Ale nie wiemy, na czym ten mit polega – komentuje.– W mojej opinii przedstawione na stronie kampanii gotowe fakt-checki udowadniają, że jest to przede wszystkim kampania wizerunkowa Lasów Państwowych. Nie są bowiem zredagowane w sposób przyjazny dla czytelnika, który realnie chciałby się dowiedzieć czegoś o gospodarce leśnej bądź ochronie przyrody – podsumowuje dziennikarka.Fact-check washing– Mamy tu do czynienia z fact-check washingiem, trawestując pojęcie greenwashing – mówi Paweł Prus, prezes Instytutu Zamenhofa, medialnego think–tanku. Prus zastanawia się nawet nad użyciem w tym kontekście terminu „malinformation”, czyli wykorzystania prawdziwych informacji w celu zmanipulowania odbiorcy. – Pod przykrywką walki z dezinformacją, Lasy Państwowe realizują swoją agendę PR-owo-marketingową – komentuje.Również Prus zwraca uwagę, że fact-checki nie cytują źródła dezinformacji. – Mamy tutaj tezy sformułowane przez Lasy Państwowe w taki sposób, żeby dało się je łatwo obalić i korzystnie przedstawić same Lasy – zauważa. Jak ocenia prezes Instytutu Zamenhofa, projekt bardziej zaszkodzi, niż pomoże walce z dezinformacją. I wpłynie negatywnie na wizerunek instytucji organizującej kampanię.– Gdyby Lasy Państwowe chciały naprawdę zrobić fact-checking, to powinny zaangażować którąś z organizacji fact-checkingowych – mówi Paweł Prus. – Ja bym to widział tak: półroczny projekt i dwóch analityków, którzy wyszukują i weryfikują dezinformacje o lasach – proponuje. Prus zwraca uwagę, że w Polsce jest kilka wiarygodnych organizacji, które współpracują międzynarodowo i nie raz udowodniły, że potrafią to dobrze robić. – Ale wtedy pewnie wynik fact-checków byłby inny od oczekiwanego przez Lasy Państwowe – mówi.Dezinformacja? To nie temat dla Lasów PaństwowychGosia Fraser podkreśla, że przeciętnemu obywatelowi termin dezinformacja nie kojarzy się z zagrożeniem, tylko z chęcią ocenzurowania przez wyznających przeciwny światopogląd. Jak tłumaczy, termin ten może okazać się problematyczny z punktu widzenia organizacji, która ma teraz bardzo zły wizerunek, a jej działalności towarzyszą liczne kontrowersje zarówno o charakterze politycznym, jak i zogniskowane wokół sporów o ochronę środowiska.– Komunikacja na tej stronie jest skierowana przeciwko odwiedzającym. Czytając sekcję „Jak działa dezinformacja” trudno nie odnieść wrażenia, że Lasy Państwowe komunikują odwiedzającym witrynę, że szerzenie się dezinformacji klimatycznej i środowiskowej to ich wina, bo klikają w emocjonalne nagłówki, albo też korzystają z mediów społecznościowych jako swojego głównego źródła wiedzy – podkreśla redaktorka naczelna TECHSPRESSO.CAFE.Zobacz również: „Deweloperzy dla równości”, czyli jak wszyscy dali się nabraćWedług Gosi Fraser kampania nie przyczynia się do potrzebnej edukacji na rzecz zagrożeń w sferze informacyjnej, w tym dezinformacji. – Co więcej, może utwierdzać odwiedzających witrynę, że jest to temat hermetyczny, nieistotny z punktu widzenia ich życia i stanowiący kolejny element gry politycznej – podsumowuje dziennikarka.Jak informują Lasy Państwowe, kampania finansowana jest ze środków własnych organizacji. Całkowity koszt to 37,7 tys. zł netto, nie wliczając kosztów promocji na platformach Mety. Te mają się zamknąć w kwocie 2 do 4,5 tysiąca złotych. Fundacja Instytut Dyskursu i Dialogu otrzyma 20 tys. zł netto. Dziennik Gazeta Prawna za udzielony kampanii patronat – 17,7 tys. zł netto.Uczelnie współpracujące z Lasami Państwowymi w ramach projektu udzielają wsparcia pro bono. Ich przedstawiciele zostali poproszeni o wskazanie mitów, które mogłyby zostać poddane fact-checkingowi. Tyle że, jak informują Lasy, zostaną one wykorzystane nie w aktualnej, tylko w kolejnej odsłonie kampanii.„W kampanię nie została zaangażowana agencja PR” – informują Lasy w przesłanym nam stanowisku.Czytaj także: Unia Europejska i zakaz odrywania szypułek? „Panie, to nie pierwszy kwietnia”Aktualizacja 2 lipca2 lipca o projekt Lasów Państwowych zapytaliśmy na konferencji prasowej Mikołaja Dorożałę, wiceministra klimatu i środowiska. Dorożała przyznał, że go zna, choć jest to przedsięwzięcie Lasów. Podkreślił, jak istotne jest dostarczanie wiarygodnych i rzetelnych informacji w obszarze leśnictwa. Pytany, jak ocenia realizację projektu, powiedział: „Zrobiłbym to inaczej”.