To trzecia taka katastrofa. Rosjanie kilka tygodni temu ponieśli ogromne straty w obszarze lotnictwa bombowego, po niespodziewanym ataku ukraińskich dronów na trzy bazy wojskowe. Na tym jednak nie koniec. Kolejny bombowiec tym razem rozbili sami w obwodzie niżnonowogrodzkim podczas lotu treningowego. Maszyna uległa awarii w rejonie miejscowości Kulebak. Piloci mieli problemy z podwoziem i sami w powietrzu próbowali usunąć usterkę. Początkowo były wątpliwości, jaki statek powietrzny uległ zniszczeniu. Jedne źródła podawały, że to myśliwiec Su-27, inne, że na ziemię spadł bombowiec Su-34. Agencja Interfax, powołując się na rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziła, że chodzi o ten ostatni samolot.Według kanału „Baza” w Telegramie, mającego powiązania z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa, miejsce katastrofy znajdowało się około 300 kilometrów na wschód od Moskwy.Ministerstwo Obrony poinformowało, że na miejsce zdarzenia dotarła ekipa ratunkowa i ewakuowała załogę. „Baza” poinformowała natomiast, że do wtorkowego popołudnia odnaleziono tylko jednego pilota. Później potwierdzono śmierć drugiego Rosjanina, który leciał Su-34.Samolot, który może przenosić broń jądrowąJak podaje portal Meduza, wtorkowa katastrofa to co najmniej trzeci tego typu incydent z udziałem Su-34 w ciągu niewiele ponad roku – po śmiertelnym wypadku podczas ćwiczeń w Osetii Północnej w czerwcu ubiegłego roku i kolejnej katastrofie w obwodzie wołgogradzkim w lipcu, w której obaj piloci bezpiecznie katapultowali się. Zobacz także: Rosjanie tracą cenne samoloty. Jest potwierdzenie ukraińskiego wywiaduSu-34 to rosyjski wielozadaniowy bombowiec taktyczny, klasyfikowany również jako samolot myśliwsko-bombowy, zdolny do przenoszenia taktycznej broni jądrowej. Samolot może także pełnić role rozpoznawcze i szturmowe, bezpośredniego wsparcia lotniczego. Jest zdolny tankować w locie. Jego szacunkowa wartość eksportowa to 50 mln dolarów, rosyjska wersja kosztuje ok. 15 mln dolarów.