Sąd Najwyższy kontra prokuratura. Prokurator Generalny Adam Bodnar ostro skrytykował sposób rozpatrywania protestów wyborczych przez Sąd Najwyższy. Jego zdaniem procedura była jedynie formalnością, a część obywateli mogła zostać pozbawiona prawa do obrony. We wtorek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego obradowała w pełnym składzie (18 sędziów), oceniając ważność wyboru Prezydenta RP. Posiedzenie rozpoczęło się o godz. 13.Do SN wpłynęły ponad 54 tysiące protestów związanych z wyborami. Z tej liczby tylko 21 uznano za zasadne. Sąd podkreślił, że nie miały one wpływu na ogólny wynik wyborów.Izba SN vs. Prokurator GeneralnySąd Najwyższy pozostawił bez rozpoznania wniosek Prokuratora Generalnego. W procedurze uznania ważności wyborów prezydenckich Adam Bodnar wnioskował o wyłączenie sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i przekazanie sprawy ważności wyborów prezydenckich do Izby Pracy i Spraw Społecznych.Sędzia Krzysztof Wiak przewodniczący składu sędziowskiego Izby Kontroli Nadzwyczajnej poinformował, że w ocenie Izby Prokurator Generalny nie jest uczestnikiem postępowaniaCzytaj też: Ponowne liczenie głosów? Ponad połowa Polaków nie ma wątpliwościZastrzeżenia do przejrzystości i kompletności procedurBodnar wyraził również wątpliwości co do prawidłowości liczenia głosów w niektórych komisjach obwodowych. Chociaż w wyniku zgłoszonych protestów SN zarządził oględziny kart w kilkunastu komisjach, Prokurator Generalny wskazał, że problem mógł dotyczyć znacznie szerszego zakresu.– SN nie może przejść obojętnie wobec tego, że wątpliwości dotyczyły większej liczby komisji, niż te, które zostały sprawdzone – mówił Bodnar.Wyraził też zaniepokojenie brakiem przejrzystości postępowania.– Czy dziś obywatel wie, co stało się z jego protestem? Mam wrażenie, że nie. Skoro Prokurator Generalny nie jest w stanie tego ustalić, to co ma powiedzieć zwykły obywatel? – pytał.Zaznaczył również, że nie ma pewności, czy wszystkie protesty zostały rzeczywiście rozpoznane. – Procedura rozpatrzenia protestów była fasadowa. Pojawia się pytanie, czy nie możemy mówić o nieważności postępowania przed SN, jeśli strona została pozbawiona prawa do obrony – podkreślił.PKW przeprasza za błędy, ale nie widzi wpływu na wynik wyborówDo zarzutów odniósł się przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak, który przeprosił za nieprawidłowości stwierdzone w wyniku oględzin kart w niektórych komisjach.– Nie może być akceptowane, aby w oficjalnej dokumentacji wyborczej dochodziło do uchybień w zakresie tak fundamentalnym, jak prawidłowe przeniesienie danych – zaznaczył Marciniak. Jednocześnie zapewnił, że PKW nie stwierdziła naruszeń prawa, które mogłyby wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich.Posiedzenie zakończyło się zadawaniem pytań przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej do Adama Bodnara oraz przewodniczącego PKW.Zobacz również: Obława na Tadeusza Dudę. Policja wyznaczyła nagrodę