Popularny tancerz gościem red. Szczygła w „Rozmowach (nie)wygodnych”. – Zacząłem tańczyć, a potem znalazłem pracę w kotłowni. Zamiast iść na siłownię, wolałem ludziom dawać ciepło i dbać o swoją sprawność fizyczną – mówił Jan Kliment, ceniony czeski tancerz, w programie „Rozmowy (nie)wygodne”. Jan Kliment zakochał się w tańcu po obejrzeniu amerykańskiego kinowego hitu „Dirty dancing” i wkrótce zaczął trenować tę dyscyplinę. – Zacząłem tańczyć, a potem znalazłem pracę w kotłowni. Zamiast iść na siłownię, wolałem ludziom dawać ciepło i dbać o swoją sprawność fizyczną – wyjaśnia. – Trenowałem taniec 6 godzin dziennie – wspomina.Tancerz jest z wykształcenia hutnikiem, a w dzieciństwie marzył o karierze pilota. Ze względu na ówczesną sytuację polityczną w Czechach, niewiele jednak brakowało, aby Kliment poszedł do szkoły wojskowej.– W kotłowni we Frydku Mistku pracowałem tylko w nocy, bo ludzie przychodzą do pracy na szóstą, a ja pracowałem w nocy zrobić im ciepło, tam od trzeciej, drugiej się topiło do szóstej – to był największy kocioł. Do tej drugiej w nocy miałem wolne, mogłem spać i mogłem po treningu, przyjechałem na dziesiątą do pracy, uczyłem się angielskiego, w kotłowni się uczyłem, bo potrzebowałem się nauczyć angielskiego, sam się nauczyłem w kotłowni angielskiego i robiłem choreografię sobie i zawsze pracowałem tak siedem lat i pracowałem w sobotę, niedzielę, w ogóle cały czas jak gdyby. Miałem trzysta godzin na przykład miesięcznie wypracowane – opowiada.Zobacz również: „To nieludzkie”. Małgorzata Ostrowska o prezydencie DudzieKariera w PolsceSwoje życie zawodowe związał z Polską, chociaż wydarzyło się to w dużym stopniu przez przypadek. – Przyjechałem na casting do programu tanecznego i zostałem od tej pory. Wtedy towarzyszyła mi Lenka jako partnerka sceniczna, bo w tych czasach jeszcze nie byliśmy razem. Zawsze mówimy, że nas Polska połączyła – wspomina. Przyznaje, że z Polską jest związany od 2009 roku, czyli już 16 lat.Jan Kliment nie spodziewał się, że zostanie w Polsce na stałe. – Specjalnie przyjechałem, aby wziąć udział w tym programie. To jest jeden ze światowych formatów – w Polsce jest realizowany na bardzo wysokim poziomie – wyjaśnia gość Mariusza Szczygła.Zobacz także: „Mogę przez wiele dni nie mówić”. Czeski szpital nauczył ją życia– Dzięki temu, że robiłem dobrze swoją pracę, to chcieli mnie ponownie i to, że mnie ludzie rozpoznają, to jest tylko zasługa telewizji. Nie biorę tego do siebie, że w Polsce jestem uznawany za gwiazdę – podkreśla.– Mój brat, który pracuje w Czechach z Polakami, powiedział swoim współpracownikom, że Jan Kliment jest jego rodziną. Ta informacja wywołała w nich ogromne zaskoczenie – dodaje.Zobacz także: „On musi być zawsze najlepszy”. Bogdan Wałęsa szczerze o ojcuDlaczego zaczął tańczyć?Kliment stwierdził też, że jedną z motywacji, dla których nauczył się tańca była chęć zatańczenia z mamą. – Na święta zawsze tańczymy. Ona jest już starsza (..) ona już nie skacze, (tańczymy) tylko walca, np. angielskiego i wiedeńskiego – zaznaczył.Tancerz został następnie zapytany o to, czego brakuje mu w rodzinnych Czechach, a jest w Polsce. Zdaniem Klimenta, w Czechach brakuje silnych kobiet z własnym zdaniem.– W Czechach dziewczyny czasem się boją albo nie chcą się kłócić. Czesi też się nie lubią kłócić, często nie stoją do końca za swoim zdaniem, a ja myślę, że to jest bardzo ważne. Myślę, że Polki mogłyby nauczyć tego Czeszki – podkreślił Kliment. Zobacz też: Czech, który podbił serca Polaków. „Choreografie tworzyłem w kotłowni”