Winna Bruksela. To była największa Parada Równości w stolicy Węgier od 30 lat, i to pomimo policyjnego zakazu. Według organizatorów w sobotniej demonstracji w Budapeszcie w obronie praw gejów, lesbijek i innych mniejszości seksualnych wzięła udział rekordowa liczba 200 tys. osób. Rząd premiera Viktora Orbana, przeciwny paradzie uznał, że to zewnętrzna ingerencja. Media informowały o co najmniej 100 tysiącach uczestników sobotniej parady. Wśród nich było kilkudziesięciu posłów do Parlamentu Europejskiego z innych krajów Unii Europejskiej, którzy przybyli na Węgry, aby okazać swoją solidarność z uczestnikami parady. Oprócz tęczowych flag, nad głowami demonstrantów widać było także wiele flag UE – zwrócił uwagę portal Deutsche Welle.Rząd premiera Orbana jednak potraktował złamanie zakazu organizacji Parady Równości jako skutek politycznej ingerencji z zewnątrz, a konkretnie – z Brukseli. „Na rozkaz Brukseli opozycja po raz kolejny zorganizowała w tym roku Paradę Równości!” – napisał na platformie X Zoltan Kovacs, rzecznik węgierskiego rządu. „Za pomocą Parady Równości opozycja podburzyła przeciwko ustawom, które jej się nie podobają, zakpiła z suwerenności Węgier i, przy zagranicznym wsparciu, próbowała narzucić nam swoją kulturę” – oświadczył.DemontażOskarżył przeciwników politycznych o próbę „zdemontowania wszystkiego, co Węgry zbudowały w ciągu ostatnich 15 lat, a zwłaszcza wsparcia dla rodziny i ochrony dzieci”.Ze względu na restrykcyjną politykę Węgier wobec mniejszości seksualnych, tegoroczna Parada Równości nabrała szczególnie politycznego znaczenia. W połowie marca węgierski parlament przyjął zmiany przepisów, mające na celu zakazanie corocznej parady. Zakazano bowiem wszystkich zgromadzeń, które naruszają węgierską ustawę o LGBTQ. Ustawa ta, uchwalona w 2021 roku, zakazuje pokazywania homoseksualności w obecności nieletnich.Czytaj więcej: Groźby Orbana nieskuteczne. Rekordowa frekwencja na Paradzie RównościKilka dni temu węgierska policja ostatecznie zakazała organizowania Parady Równości w Budapeszcie. Burmistrz stolicy Gergely Karacsony uznał jednak, że parada nie wymagała oficjalnego pozwolenia, ponieważ była „wydarzeniem miejskim”.W piątek wieczorem przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ponownie wezwała węgierskie władze do zniesienia zakazu demonstracji, aby organizatorzy nie musieli obawiać się kary. Orban dał w piątek jasno do zrozumienia, że policja nie będzie interweniować przeciwko uczestnikom, jednak może im grozić grzywna w wysokości do 500 euro.