Tłumy żądają dymisji rządu. Starcia policji z uczestnikami antyrządowych protestów w Belgradzie. Tłumy demonstrantów wyszły na ulice miasta, domagając się przyspieszonych wyborów w Serbii. Organizacja pozarządowa Archiwum Zgromadzeń Publicznych oszacowała liczbę protestujących na 140 tys. osób. Komendant główny policji Dragan Vasiljević powiedział, że po zakończonym proteście „znaczna liczba obywateli” ruszyła wieczorem w stronę zgromadzenia przed siedzibą parlamentu. Zorganizowano tam prorządowy wiec z okazji dnia św. Wita – narodowego święta Serbii.Antyrządowe manifestacje w Belgradzie. Doszło do starć z policją– Policja wzmocniła otaczający demonstrację kordon, aby nie dopuścić do starć ze zwolennikami rządu. W niektórych miejscach musieliśmy interweniować, ale użyliśmy minimalnej siły – zapewnił Vasiljević.W kierunku funkcjonariuszy rzucano butelkami, petardami i racami. Służby – policjanci ze sprzętem do rozpędzania tłumu i żandarmeria – użyły gazu łzawiącego, a po odepchnięciu demonstrantów rozpoczęły zatrzymania. Vasiljević ogłosił, że ujęto „kilkudziesięciu chuliganów”, a sześciu policjantów zostało rannych. Nie wiadomo, ilu cywilów odniosło obrażenia. Starcia zakończyły się około godz. 1:00 nad ranem.Przeczytaj także: Granaty dymne w serbskim parlamencie. Posłanka w stanie krytycznymMinister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić zapowiedział, że służby użyją „wszelkich środków”, by przywrócić porządek publiczny. Studenci – organizatorzy sobotniego protestu – napisali na platformie X, że rząd „miał wszystkie mechanizmy i czas, aby spełnić żądania i zapobiec eskalacji, ale zamiast tego zdecydował się na przemoc i represje”. „Jakakolwiek radykalizacja jest ich odpowiedzialnością” – dodali.Protesty w Serbii. Jakie są przyczyny? Studenci przedstawili wcześniej władzy ultimatum, żądając rozpisania nowych wyborów do soboty do godz. 21:00. Po odrzuceniu ultimatum zapowiedzieli „obywatelskie nieposłuszeństwo”.Rozpisanie przedterminowych wyborów miałoby – ich zdaniem – umożliwić wyjście z kryzysu, w jakim Serbia znalazła się po katastrofie budowlanej na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie, w której w listopadzie 2024 r. zginęło 16 osób. Protestujący oskarżają władze o korupcję i zaniedbania, które miały doprowadzić do wypadku.Sobotnie demonstracja w Belgradzie zgromadziła ok. 140 tys. osób i była jedną z największych od listopada – wynika z szacunków Archiwum Zgromadzeń Publicznych. Po raz pierwszy od niemal ośmiu miesięcy po proteście doszło do starć.Przeczytaj także: Tylne wejście do UE. Ten kraj rozdaje paszporty Rosjanom